Anorektyczka ważyła tylko 18 kg! Teraz pomaga innym
Choroba Emmy O’Neil zaczęła się, kiedy miała 14 lat. Nigdy nie była gruba, ważyła ok. 44 kilogramów i uprawiała sport. Pewnego dnia postanowiła sprawdzić, jak bardzo może schudnąć. Chciała zostać królową anorektyczek.
21.09.2012 | aktual.: 29.10.2012 13:47
Choroba Emmy O’Neil zaczęła się, kiedy miała 14 lat. Nigdy nie była gruba, ważyła ok. 44 kilogramów i uprawiała sport. Pewnego dnia postanowiła sprawdzić, jak bardzo może schudnąć. Chciała zostać królową anorektyczek. W najgorszym czasie ważyła niewiele powyżej 18 kg. – Nawet leżenie na łóżku sprawiało mi ogromny ból – wspomina. Teraz jest dumna, że udało jej się pokonać chorobę. Dla przestrogi postanowiła opowiedzieć swoją historię.
Pochodząca z Glasgow w Szkocji 22-latka sama nie wie, jak zaczęła się jej choroba. – Zawsze byłam szczupła, więc to nie kompleksy. Przypuszczam, że jestem po prostu skłonna do uzależnień – wyznaje. – Pewnego dnia postanowiłam, że sprawdzę, jak bardzo mogę schudnąć. Tak zaczęła się moja obsesja.
Przez sześć miesięcy Emma schudła tak bardzo, że ważyła niewiele ponad 30 kg. Wtedy pierwszy raz trafiła do szpitala na przymusowe leczenie. Wspomina, że w podobnych placówkach spędziła sporą część swojej młodości.
W najgorszym okresie kobieta ważyła niewiele ponad 18 kg! Lekarz, który ją badał, z przerażeniem stwierdził, że to najgorszy przypadek, z jakim kiedykolwiek zetknął się w swojej karierze. Emma wspomina dziś z zażenowaniem, że wtedy była z tego dumna. Zaczęła postrzegać siebie jako „najlepszą anorektyczkę”.
Była tak wychudzona, że nawet zwykłe leżenie sprawiało jej ból. – Kości miałam ostre jak brzytwy. Momentalnie pojawiały się siniaki – wspomina. – Nawet łóżko wodne było dla mnie za twarde, nie wspominając już o posłaniu w szpitalu. Personel musiał owijać mnie w specjalne koce z owczej wełny.
Mimo to Emma nadal nie poddawała się leczeniu. Chociaż rodzina błagała ją, żeby jadła, wolała odejść ze szkoły i spędzać większość czasu w szpitalach. Nie chciała przytyć, do tego stopnia, że odłączała sobie kroplówki, które ratowały jej życie. Któregoś dnia potrzeba było aż czterech pielęgniarek, żeby ją nakarmić.
Dopiero w wieku 16 lat, po dwóch latach choroby, do Emmy dotarło, że robi krzywdę sobie i swoim najbliższym. Pamięta, jak pojechała na wycieczkę ze swoim ojcem. Po przejściu paru kroków była tak słaba, że mężczyzna musiał wnosić ją po schodach. Później przewróciła się podczas przechodzenia przez ulicę i mało brakowało, a zostałaby potrącona przez samochód.
- Dopiero wtedy pomyślałam, że chyba nie jest ze mną za dobrze – wspomina.
- Uświadomienie sobie problemu to tylko pierwszy krok. Walczyłam z chorobą przez kolejne sześć lat. Anoreksja jest jak więzienie, z którego musiałam uciec. Widziałam jednak, jak bardzo cierpi moja rodzina. Stwierdziłam, że nie mogę stracić moich bliskich, bo oni są dla mnie wszystkim.
Emma odmawia ważenia się, jednak przypuszcza, że waży około 50 kilogramów. Musi jednak stale uważać na siebie i kontynuować terapię. Uczęszcza do grupy wsparcia z dwoma innymi dziewczętami, które też chorowały na anoreksję.
Kobieta chce pomagać osobom, które przechodzą przez to, co ona. Założyła fundację The Only Way Is Up. W ramach działalności tłumaczy lekarzom i terapeutom, jakie są najlepsze taktyki w walce z chorobą. – Te dziewczęta muszą uświadomić sobie, co jest dla nich ważne – mówi Emma. – Ja na przykład chciałabym mieć dziecko, zrobić karierę i posiadać zdrowe ciało, które poprowadzi mnie przez życie.
Kobieta uważa, że miała wiele szczęścia. – W szpitalu spotkałam osoby mniej chore ode mnie. Wiele z nich już nie żyje – wspomina.
Emma chce, żeby jej dramatyczne doświadczenia przyniosły ludziom coś dobrego. Dlatego założyła fundację i stara się działać na rzecz chorych. – Naprawdę cieszę się, że wciąż jestem wśród żywych – mówi.
Tekst: na podst. The Daily Mail/(sr/pho)