Blisko ludziBarbara Ubryk – była więziona przez 21 lat w klasztornej piwnicy

Barbara Ubryk – była więziona przez 21 lat w klasztornej piwnicy

Gdy ją uwolniono, ważyła zaledwie 34 kilogramy. Znaleziono ją leżącą na cuchnącym barłogu, na wpół nagą i brudną. Barbara Ubryk była przetrzymywana w klasztornej piwnicy przez ponad 21 lat. Powodem zamknięcia, jak tłumaczyły policji jej towarzyszki z klasztoru, miała być ciężka choroba psychiczna kobiety.

Barbara Ubryk – była więziona przez 21 lat w klasztornej piwnicy
Źródło zdjęć: © Getty Images

20.07.2016 14:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

20 lipca 1869 roku na biurko sędziego Sądu Krajowego w Krakowie trafił list, w którym anonimowy autor alarmował, że w klasztorze karmelitanek bosych od lat przetrzymywana jest w nieludzkich warunkach jedna z zakonnic. Sędzia odniósł się poważnie do sprawy. Jeszcze tego samego dnia skontaktował się z biskupem Antonim Gałeckim, który zezwolił specjalnej komisji na wejście do klasztoru, do którego niewielu miało wstęp.

Nimfomania przerodziła się w obłęd

Przeszukanie piwnicy potwierdziło zarzuty anonima. Zszokowany sytuacją biskup zwymyślał zakonnice. - To jest wasza miłość bliźniego, kobiety?! Czy wy jesteście ludźmi, czy furiami, że stworzenie boskie tak traktujecie?! – wykrzyczał karmelitankom.

To, co przyprawiło o palpitacje serca krakowskiego hierarchę, było w klasztorze karmelitanek tajemnicą poliszynela od wielu lat. O zamkniętej w piwnicznej celi siostrze Barbarze wiedziały nie tylko zakonnice, ale także księża sprawujący opiekę duchową nad klasztorem, lekarze, a nawet pracujący w karmelitańskim ogrodzie ogrodnik.

Wszyscy cały czas milczeli. Prowadzącym postępowanie śledczym tłumaczyli, że zakonnica była obłąkana i dla jej dobra, a także dobra wspólnoty, trzeba ją było odizolować od reszty sióstr. Biegli sądowi potwierdzili w dużej mierze te opinie. Wedle nich, Ubryk cierpiała na ostrą nimfomanię, która po latach przerodziła się w obłęd.

Więzienie bez okna i łóżka

Choć siostry zdawały sobie sprawę z ciężkiego stanu swej towarzyszki, nie zdecydowały się oddać jej na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Wybrały, tak jak nakazali ich zwierzchnicy, „leczenie” zamknięte w piwnicy.

W specjalnie przystosowanej do tego celi zamurowano okno, by nikt nie mógł zobaczyć obnażającej się zakonnicy. Z pomieszczenia wyniesiono także wszystkie sprzęty, które mogła rozbić w napadzie szału. Na podłogę rzucono jej jedynie trochę słomy i jakiś koc, by „wariatka” miała na czym spać i czym się okryć.

W takich warunkach Barbara Ubryk wegetowała przez dwa dziesięciolecia. Gdyby nie anonim, nieszczęsna mniszka zakończyłaby pewnie życie w klasztornej piwnicy.

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Krakowianie chcieli zlinczować zakonnice

Za swoje nieludzkie postępowanie przełożone krakowskiego klasztoru trafiły do więzienia.
Sprawę szeroko opisywała ówczesna galicyjska prasa. Informacje przez nią podawane wzburzyły konserwatywnych krakowian.

Ruszyli oni pod klasztor karmelitanek, które tylko dzięki ochronie wojska uniknęły linczu.

Mniszki wyszły obronną ręką także ze sprawy sądowej. Choć prokurator oskarżył je o to, że bezprawnie pozbawiły wolności siostrę Barbarę, to sąd zdecydował się nie wszczynać postępowania. Sędzia tłumaczył, że nie ma dowodów, by choroba psychiczna Ubryk była wynikiem działań zakonnic. Dodatkowym argumentem na ich rzecz był też niezaprzeczalny fakt, że choć o stanie swej konfraterki informowały władze zakonu w Rzymie, to władze te nie zezwoliły im na pozaklasztorne leczenie chorej siostry.

Wybrała habit, choć to nie była jej droga

Jedyne, co mogło obciążać krakowskie karmelitanki, to postawienie przez nie wyżej „dobra” klasztoru nad dobrem siostry Barbary. Na to jednak, przynajmniej zdaniem sądu, nie było stosownego paragrafu.

Przełożone klasztoru zostały więc uwolnione i wróciły do normalnego życia zakonnego. A Barbara Ubryk? Żyła jeszcze prawie trzydzieści lat. Zmarła jako 81-letnia pensjonariuszka zakładu dla umysłowo chorych w 1898 roku.

Gdy odchodziła z tego świata, w niczym nie przypominała niegdyś pięknej dziewczyny, przedmiotu uwielbienia galicyjskiej młodzieży. Lata temu opacznie zrozumiała swoje powołanie. Ta zmysłowa z natury kobieta trafiła dobrowolnie do klasztoru – początkowo wizytek, a potem karmelitanek. Nie znalazła tu jednak tak szukanego przez siebie spokoju i ukojenia. Próbując okiełznać zmysły, popadła w obłęd.

Komentarze (95)