Bawarskie gotowanie
Bawarczycy zawsze podkreślali swoją odrębność i dystansowali się od reszty Niemiec. Prusaków uważali za gburów i okupantów. Jednak gdy spojrzeć na bawarską kuchnię, to od razy widać, że od Włoch oddzielają ją wysokie Alpy, a do Berlina prowadzi gładka i szybka autostrada...
Starsza Pani G. pytana o to, co jest stolicą Niemiec, zawsze odpowiada z przekornym uśmiechem: „oczywiście Monachium!”. Jest w tym trochę prawdy. Monachium od Berlina leży dalej niż od Mediolanu. Bawarczycy zawsze podkreślali swoją odrębność i dystansowali się od reszty Niemiec. Prusaków uważali za gburów i okupantów. Jednak gdy spojrzeć na bawarską kuchnię, to od razy widać, że od Włoch oddzielają ją wysokie Alpy, a do Berlina prowadzi gładka i szybka autostrada...
Bawarczycy mogą sobie podać rękę nie tylko z całą resztą swoich rodaków, ale nawet z Czechami i Polakami. Ich kuchnia, choć nieco lżejsza niż w pozostałej części Niemiec, jest jednak „po niemiecku” kaloryczna, ciężka i raczej mało skomplikowana. W Bawarii jada się dużo i to od samego rana. Na śniadanie na stole lądują gotowane jajka, kilka rodzajów wędlin, cała paleta regionalnych kiełbas i serów oraz raczej znikoma ilość warzyw.
Bawarczycy uwielbiają się chwalić swoim pieczywem. I choć podkreślają jego oryginalność, to jednak dopatrzeć się można w tych wszystkich chrupiących bułkach i chlebkach...wiedeńskiej tradycji. Popularna jest tutaj min. tradycyjna austriacka bułeczka Kaisersemmel, czyli znana w Polsce „Kajzerka” z czterema nacięciami. Po koszyku z pieczywem od razu widać, że z Bawarii do Austrii mamy tylko kilkanaście kilometrów, a granica już od lat szeroko stoi otworem.
Oryginalnie niemieckie są jedynie wyborne precle. Ciemna chrupiąca skórka, grubo obsypana solą, pokrywa żółty i delikatny miąższ. Takie pieczywo tradycyjnie podaje się podczas Święta Piwa, czyli Oktoberfest w Monachium. Jednak w bawarskich domach wyborne precle jada się już od rana ze świeżym masłem. Na marginesie można dodać, że precle stały się ulubioną przekąską widzów w... berlińskich teatrach. Kupuje się je tutaj prosto z kosza w przerwie przedstawienia.
Bawaria, podobnie jak całe Niemcy, jest królestwem wieprzowiny, ziemniaków i kapusty. Sporo z tych specjałów przywędrowało także do Polski. Klasyczny bawarski sznycel to nic innego jak polski kotlet schabowy. W Bawarii już dawno nie robi się tego przysmaku z cielęciny. Natomiast obowiązkowo podaje się do niego talarki cytryny. W wersji z „kurczaka”, do panierowanych plastrów drobiu Bawarczycy podają także – znane nam z Polski – borówki. Popularna jest tutaj także kapusta czerwona z jabłkami, oraz klasyczne „polskie” gotowane ziemniaki. W Bawarii przygotowuje się także – znaną głównie w Wielkopolsce- wyborną golonkę po bawarsku, czyli w piwie.
Popularny jest tutaj także „Eintopf”, czyli rodzaj dania przypominającego zawiesistą zupę, w której znalazły się wszystkie użyteczne resztki z lodówki. Bawarczycy zajadają się również białą kiełbasą, wątrobianką (odpowiednik mortadeli – mieszanina mielonego mięsa, cebuli i bekonu), oraz mielonymi wieprzowymi kotletami podawanymi z sadzonym jajkiem. Ciekawym połączeniem jest także wieprzowina na zimno w plastrach, w galarecie, delikatnie polana octem, obsypana siekną cebulką i serwowana zawsze z pieczonymi ziemniakami. Ten rodzaj mięsnego przysmaku znaleźć można na przykład na polskich Kaszubach.
Bawaria uchodzi za ojczyznę klasycznej, niemieckiej sałatki ziemniaczanej, czyli popularnej w całych Niemczech „Kartoffelsalat”. Bawarska wersja tego przysmaku zawiera kminek, siekaną rzodkiewkę i cebulę. Dressing robi się tutaj z octu winnego, musztardy i wywaru warzywnego. I nie ma w tym wypadku mowy o żadnej wersji „light” z odtłuszczonym jogurtem lub majonezem.
Gdy zawitamy do Monachium, oprócz golonki i precli, powinniśmy koniecznie spróbować miejscowej „zupy piwnej”. Składa się głównie z jasnego piwa, soku z cytryny, śmietany i masła. Całość przyprawiona jest kminkiem, pieprzem i gałką muszkatołową. Do całości niezbędne są grzanki z czerstwego chleba.
Wszystkie te wysokokaloryczne specjały byłoby trudno strawić bez ... bawarskiego piwa. Prawdziwy Bawarczyk gardzi jednak winem, a namiętnie pije miejscowe trunki produkowane w ponad 1200 browarach. Niektóre z nich nawet w najmniejszych wioskach, działają nieprzerwanie od średniowiecza. Warto jednak pamiętać o jednym: małe piwo w Monachium wygląda jak... duże w Berlinie!
(mk/mtr), kobieta.wp.pl