GwiazdyFinanse w związku – kto powinien trzymać kasę?

Finanse w związku – kto powinien trzymać kasę?

Pieniądze stały się najczęstszą przyczyną awantur w polskich związkach. Ze statystyk wynika, że o finanse kłócą się trzy na cztery pary. Mężczyźni zarzucają partnerkom rozrzutność, natomiast kobiety mają pretensje o ukrywanie dochodów czy zbyt mały wkład do domowego budżetu. Jak poprawić relacje i uporządkować kwestie materialne?

Finanse w związku – kto powinien trzymać kasę?
Źródło zdjęć: © 123RF

Pieniądze stały się najczęstszą przyczyną awantur w polskich związkach. Ze statystyk wynika, że o finanse kłócą się trzy na cztery pary. Mężczyźni zarzucają partnerkom rozrzutność, natomiast kobiety mają pretensje o ukrywanie dochodów czy zbyt mały wkład do domowego budżetu. Jak poprawić relacje i uporządkować kwestie materialne?

Pod względem częstotliwości kłótni, których pretekstem są pieniądze, polskie związki zdecydowanie przewodzą w Europie – takie wnioski można wysnuć z badania, które w ubiegłym roku przeprowadzono w kilkunastu krajach na zlecenie Grupy ING. Problemy z dogadywaniem się w sprawach finansowych zasygnalizowało 70 proc. par mieszkających między Wisłą a Odrą.

W drugiej na liście Turcji konflikty zdarzają się w połowie związków. W innych krajach średnia jest jeszcze niższa – 40 proc. Najrzadziej finanse są powodem do nieporozumień w Holandii – w jednej na cztery pary.

Mało optymistyczny obraz wyłania się również z badania Banku Zachodniego WBK. Okazuje się, że aż jedna trzecia ankietowanych Polek ukrywa swoje oszczędności przed partnerem. Z kolei mężczyźni, którzy na ogół zarabiają więcej, wcale się nie kwapią, by bardziej wspomagać budżet.

Domowe finanse coraz częściej są przyczyną nie tylko kryzysów w związku, a często także jego rozpadu. Według autorów amerykańskiego raportu „State of Our Unions”, szansa, że małżeństwo zakończy się rozwodem, jest o 30 proc. wyższa w przypadku par, które przynajmniej raz w tygodniu ścierają się o pieniądze.

Gospodarna kobieta

O co najczęściej się kłócimy? Polskim parom trudno dojść do porozumienia m.in. co do tego, jaką część dochodów przeznaczać na bieżące wydatki, a jaką oszczędzać. Do konfliktów dochodzi również, gdy partner wydaje znacznie więcej, niż na to pozawalają możliwości domowego budżetu i przekracza ustalone wcześniej zasady.

Z „Barometru finansowego” ING wyłania się natomiast zaskakujący wniosek, że powodem nieporozumień rzadko bywa niechęć jednej ze stron do składania się na wspólne życie.

Zdaniem specjalistów w konfliktach sporą rolę odgrywają różnice w podejściu do zarządzania finansami wynikające z cech danej płci. Choć trudno jednoznacznie stwierdzić, kto ma lepsze kompetencje do gospodarowania domowym budżetem,. Polakom daleko jest do przekonań dominujących w Europie, gdzie większość ankietowanych odpowiada zgodnie, że nie ma różnicy, kto „trzyma kasę”.

W naszym kraju zdecydowanie zwyciężają kobiety. I to dlatego, że Polki w odpowiedziach wskazują przede wszystkim na siebie, jako osoby lepiej radzące sobie z pieniędzmi. Panowie natomiast w większości są gotowi uznać, że w zarządzaniu budżetem płeć nie ma znaczenia.

„Nigdy się nie dogadamy…”

Magda bardzo często kłóci się z mężem o pieniądze. „Mamy podobne zarobki i wspólnie pokrywamy domowe wydatki. Jednak ostatnio wciąż muszę wysłuchiwać, że szastam pieniędzmi. Robi mi nie tylko awantury o nowe buty czy sukienkę, ale również codzienne zakupy. Najpierw pyta, ile i na co wydałam, a potem rzuca złośliwe uwagi, że mogłabym prowadzić dom oszczędniej. Obawiam się, że w sprawach finansów nigdy się nie dogadamy” – martwi się Magda.

Brygida ma podobne refleksje. „Mój obecny partner uważa, że nawet po ślubie nie powinniśmy mieć wspólnego budżetu. Każdy ma łożyć połowę na czynsz i rachunki, połowę na utrzymanie dziecka... Nie mieści mi się to w głowie. Moi rodzice mieli pieniądze wspólne – ojciec przynosił wypłatę do domu, a mama płaciła rachunki, robiła zakupy” – twierdzi. „Poczucie wspólnoty finansowej i każdej innej jest bardzo ważne w związku. Nie chodzi to, by ktoś mnie utrzymywał, ale o poczucie bezpieczeństwa” – dodaje.

„Ja jestem za systemem mieszanym” – przekonuje Dorota. „Dajmy na to, że każdy z partnerów zarabia 2500 zł. Mają jedno wspólne konto plus swoje osobiste. Na wspólne wpłacają co miesiąc po 1500 zł na wydatki typu: rachunki, jedzenie i inne stałe opłaty. Sporo jeszcze zostaje, więc oszczędności z miesiąca na miesiąc rosną i kasa sama zbiera się na wakacje czy jakiś większy jednorazowy wydatek. A reszta, jaka zostaje partnerowi, idzie na jego konto, czyli po tysiąc złotych na łepek. I zarówno kobieta, jak i mężczyzna, mogą zrobić z tymi pieniędzmi, co chcą”.

Intercyza – za i przeciw

Osoby, które już przed ślubem obawiają się późniejszych komplikacji finansowych, coraz częściej decydują się na podpisanie intercyzy. Z roku na rok przybywa chętnych do usankcjonowania rozdzielności majątkowej.

Jednak takie rozwiązanie budzi kontrowersje. „Z moich obserwacji wynika, że jest w podpisaniu intercyzy jakaś symbolika, która podświadomie rzutuje potem na osłabienie wspólnoty małżeńskiej” – powiedział „Newsweekowi” psycholog Jacek Santorski. „Powiedziałbym tak: na poziomie roztropności biznesowej, zwłaszcza jeśli się prowadzi działalność gospodarczą, jestem za intercyzą. A na poziomie zarządzania subtelną tkanką związku jestem przeciw. I teraz trzeba wybrać” – dodał.

Zdaniem psychologów intercyza nie złagodzi wszystkich napięć w związku. Najważniejsza jest szczera rozmowa partnerów. „Kwestie finansowe to taki sam temat jak inne, choć traktowane są niekiedy bardziej intymnie niż seks. Jeśli stanowią dla partnerów problem, trzeba go rozwiązać. I sprawdzić, jakie prawdziwe obawy za sobą niosą – strach przed odrzuceniem, lęk o przyszłość, brak zaufania. Szczerze ze sobą o tym rozmawiać, zamiast zamiatać pod dywan, konstruując tym samym bombę z opóźnionym zapłonem” – przekonuje w „Zwierciadle” Beata Markowska, trener rozwoju osobistego.

Model współżycia

Rozmowę o finansach warto przeprowadzić jak najszybciej, ponieważ z czasem problemy będą się nawarstwiały. Zacznijcie wspólnie omawiać te kwestie i razem wybierać najlepsze rozwiązania. Kontrolujcie wydatki, uważając na drobne kwoty, które regularnie wypływają z konta. Okazuje się bowiem, że mogą one pożerać znaczną część budżetu.

Miejcie stały wgląd w budżet – stwórzcie dokument w arkuszu kalkulacyjnym, do którego regularnie wpisujcie wszystkie wydatki. Warto też systematycznie odkładać zaplanowaną sumę pieniędzy na konto oszczędnościowe. Pozwoli to uzbierać poduszkę finansową na tzw. czarną godzinę lub niespodziewane wydatki.

Ekonomiści stworzyli kilka modeli „finansowego współżycia”. Model kubański to po prostu „wspólna kasa” – dochody obydwu partnerów trafiają w jedno miejsce, np. na bankowe konto, a wydatki zarówno związane z utrzymaniem domu, jak i przyjemnościami pokrywane są ze wspólnej puli.

Model francuski opiera się na proporcjonalnym do dochodów podziale wspólnych wydatków. Jeśli jeden z partnerów zarabia więcej, np. 70 proc. łącznych dochodów gospodarstwa, to pokrywa on 70 proc. wspólnych wydatków. Poza kosztami funkcjonowania domu, partnerzy mają pełną swobodę w dysponowaniu własnymi pieniędzmi.

Model amerykański zakłada separację finansów partnerów. Każdy ma własny rachunek, a koszty funkcjonowania gospodarstwa pokrywane są po połowie, np. przelewane na osobne konto.

Tekst: Rafał Natorski

(raf/sr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (104)