Gra wstępna – obowiązek czy przyjemność?
Czy rzeczywiście jest tak, że gry wstępnej potrzebują tylko i wyłącznie kobiety, podczas gdy dla mężczyzn mogłaby ona nie istnieć, gdyż dążą oni tylko do tego, by jak najszybciej osiągnąć erotyczne spełnienie?
19.10.2006 | aktual.: 27.06.2010 02:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gra wstępna – obowiązek czy przyjemność? Takie nieco zaczepne i trochę kontrowersyjne zapytanie pojawiło się na internetowym serwisu kobieta.wp.pl. Czy rzeczywiście jest tak, że gry wstępnej potrzebują tylko i wyłącznie kobiety, podczas gdy dla mężczyzn mogłaby ona nie istnieć, gdyż dążą oni tylko do tego, by jak najszybciej osiągnąć erotyczne spełnienie? Czas zmierzyć się z tym stereotypem.
Bywa, iż szablonowo zakłada się, że zmysłowych pieszczot przed samym stosunkiem potrzebują tylko kobiety, mężczyźni natomiast równie dobrze mogliby się bez nich obejść. Być może przekonanie to wynikło z faktu, iż kobiecie więcej czasu zajmuje zbudowanie podniecenia, a jej ciało dłużej przygotowuje się do zbliżenia.
Nie da się przecież ukryć, że mężczyzna znacznie szybciej gotów jest „iść na całość” i zwykle nie potrzeba mu do tego długiej stymulacji, jednak nie znaczy to, że przepojone erotyzmem gesty i pełne pożądania słowa są mu obojętne i nie będzie na nie reagował rosnącym podnieceniem.
„Myślę, że facetowi też potrzebna jest gra wstępna, a to, czy jest to dla niego obowiązek, zależy od tego, jak ona wygląda. Podejrzewam, że i dla kobiety zmieniłoby się to w nudny obowiązek, gdyby to tylko ona zajmowała się pieszczeniem partnera i nie dostawała nic w zamian. Jeśli obie strony dają sobie maksimum przyjemności, gra wstępna nigdy nie będzie obowiązkiem” – twierdzi internautka podpisująca się jako „Ona”.
Inny użytkownik pisze z kolei: „(...) Gra wstępna jest wspaniałym zjawiskiem zarówno dla mnie, jak i mojej połóweczki – uwielbiam ją pieścić jak najdłużej i obserwować jej reakcje (...)”.
Żeby było miło...
Aby gra wstępna dawała jak najwięcej zadowolenia obu stronom, trzeba dobrze poznać swe potrzeby, porozmawiać o wzajemnych oczekiwaniach. Trzeba jednak pamiętać, aby raczej dawać wskazówki niż krytykować – np. zamiast mówić „Nie lubię, kiedy...”, powiedz „Podobałoby mi się bardziej, gdybyś...” albo po prostu pokaż mu, co cię najbardziej kręci. Pamiętaj też, że to działa w obie strony, poproś go zatem, aby opowiedział ci lub okazał, jak chce być pieszczony.
Mężczyźni z reguły są wzrokowcami, zatem widok partnerki w kuszącej bieliźnie albo mały striptiz na pewno im się spodobają i podgrzeją atmosferę. Ważne też, by nie pozostawać stroną bierną i nie czekać tylko na to, aż partner zajmie się tobą i rozpali cię do czerwoności. Dlatego też pieść go, obsypuj jego ciało pocałunkami, szepnij mu do ucha czułe słówko. Poczuje się dzięki temu kochany i pożądany.
Najważniejsze jednak dla obojga jest to, aby się nie spieszyć, stopniować napięcie erotyczne i nie naciskać na „finał”. Trzeba dać sobie tyle czasu, ile tylko się potrzebuje, tym bardziej, że gra wstępna może być ‘wstępna’ tylko z nazwy. Tego typu pieszczoty bowiem wcale nie muszą kończyć się stosunkiem. Tak zwany „biały seks” może przynieść równie wiele rozkoszy. Wzajemne pieszczoty pozwolą na odkrywanie siebie, lepsze poznanie zarówno swojego ciała, jak i ciała partnera. Są też niezastąpione, jeśli chodzi o budowanie więzi między kochankami.
‘Szybkie numerki’ - coś dla kobiet
Nieprawdą jest także, że szybki seks zaspokaja wyłącznie mężczyzn. Czasem pożądanie jest tak ogromne, że żadna ze stron nie ma ochoty dłużej czekać na finał. Poza tym jeśli kochankowie zapragną siebie w jakimś nietypowym miejscu, to bywa, że nie ma czasu ani miejsca na wyrafinowane pieszczoty.
Jedna z internautek stwierdza wprost: „uwielbiam szybkie numerki... np. na klatce schodowej, w biurze u faceta albo w samochodzie”. W takich przypadkach partnerzy mogą oddawać się czułościom już po stosunku, sprawiając tym samym, że pożądanie łagodnie opada, a oni sami koncentrują się na swych uczuciach, bliskości i intymności we dwoje.
Nie zapominajmy o banalnej prawdzie, iż relacja między dwojgiem kochających się ludzi jest jedyna i niepowtarzalna, a bazowanie na stereotypach - zwłaszcza takich dotyczących potrzeb seksualnych – może przynieść więcej szkody niż pożytku. Doskonale podsumowuje to wypowiedź użytkowniczki o nicku „Myszka”: „Dla mnie i mojego partnera nie ma żadnej unormowanej definicji gry wstępnej. Czasami potrafimy pieścić się godzinami i na pewno żadne z nas nie nazywa tego obowiązkiem, a czasem w ogóle nie ma mowy o rozczulaniu się i dotykaniu każdego elementu naszych ciał, ponieważ lubimy sobie urządzać ‘szybkie numerki’.”