Guy H. Jerusalem dla WP.PL: Z rakiem można normalnie żyć
Nawet jedna na osiem kobiet w pewnym momencie życie zachoruje na raka piersi. Jak się przed nim chronić i co zrobić, jeśli już zostanie zdiagnozowany? Czy z nowotworem można normalnie żyć? Podczas XVII Kongresu Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej spytaliśmy o to prof. Guy'a H. Jerusalem, wybitnego specjalistę w dziedzinie onkologii.
01.09.2014 | aktual.: 04.06.2018 14:44
Nawet jedna na osiem kobiet w pewnym momencie życia zachoruje na raka piersi. Tymczasem okazuje się, że dzięki odpowiednim nawykom można ustrzec się aż 30 procent nowotworów. Jak chronić się przed rakiem i co zrobić, jeśli już zostanie zdiagnozowany? Czy można z nim normalnie żyć? Podczas XVII Kongresu Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej spytaliśmy o to prof. Guya H. Jerusalem, wybitnego specjalistę w dziedzinie onkologii.
Sylwia Laskowska: Od lat zajmuje się pan leczeniem raka piersi. Jak obecnie wygląda sytuacja? Czy choruje coraz więcej kobiet? A może nowotwór w pewnym stopniu udało się opanować?
Guy H. Jerusalem: W moim kraju, w Belgii, prowadzimy program screeningowy dla kobiet. Większość bada się raz na rok lub na dwa lata. Przynosi to świetne rezultaty, mamy wyleczalność w granicach 75 procent. To dlatego, że screening potrafi wykryć wiele małych guzów i dzięki temu obserwujemy mniej zaawansowanych przypadków raka piersi. Kobiety po prostu zgłaszają się do lekarza wcześniej. Poza tym dzięki kampaniom społecznym panie są bardziej świadome tego, że mogą zachorować. Wiedzą, że powinny obserwować wszelkie zmiany w obrębie piersi. Nie czekają już przez miesiące lub lata, tylko podejmują leczenie, zanim jest już za późno.
Wciąż jednak są kobiety, u których rozwija się zaawansowany nowotwór piersi.
Oczywiście najlepszym sposobem na zapobieganie rozwojowi zaawansowanego raka jest szybka diagnoza i leczenie. Są jednak kobiety, u których i tak rozwija się choroba w poważnym stadium, nawet jeżeli poddają się profilaktycznym badaniom odpowiednio często. To kwestia obciążenia genetycznego lub uwarunkowań biologicznych. Nie możemy zapominać o tych pacjentkach. Powinniśmy jak najwcześniej objąć je odpowiednim leczeniem.
Jakie kobiety są najbardziej narażone na rozwój agresywnych form raka piersi?
Najczęściej im młodsza pacjentka, tym większe ryzyko, że nowotwór będzie agresywny. Ale to oczywiście tylko pewna ogólna reguła. Czasem diagnozujemy bardzo agresywnego raka u 85-latki i wolniej rozwijającego się u młodej kobiety. Najtrudniejszy do leczenia jest tzw. nowotwór potrójnie negatywny, czyli taki, który nie posiada żadnych receptorów żeńskich hormonów płciowych. Dla takich pacjentek najtrudniej dobrać odpowiednią formę leczenia. Nie oznacza to jednak, że nie potrafimy im pomóc.
Czy to prawda, że chemioterapia nie jest w przypadku zaawansowanego raka piersi najlepszą formą leczenia?
Muszę w tym miejscu wyjaśnić częste nieporozumienie. Otóż, wszystko zależy od stopnia rozwoju choroby. Jeżeli nowotwór można usunąć operacyjnie i w ten sposób wyleczyć pacjentkę, chemioterapia staje się bardzo istotną częścią leczenia i należy ją stosować. Jeżeli jednak kobieta jest w zaawansowanym, paliatywnym stadium choroby, chemioterapia nie jest najlepszym rozwiązaniem. Co prawda hamuje rozwój raka, jednak ma wiele skutków ubocznych. Osłabia i tak już wątły organizm. W efekcie dzięki chemioterapii możemy przedłużyć życie chorych kobiet o mniej więcej 3 lata. Potem często pojawiają się fatalne w skutkach efekty uboczne. Dlatego obecnie dążymy do tego żeby u takich chorych stosować terapię hormonalną. W taki sposób często możemy przedłużyć ich życie nawet o 10 lub więcej lat.
Zatem jeżeli pacjentka ma szczęście, może żyć z chorobą bardzo długo.
To oczywiście zależy od czynników biologicznych, od agresywności guza. Ale tak, jeśli ma szczęście, jeżeli dobrze zareaguje na leki, może żyć bardzo długo. Najczęściej jest tak, że im więcej czasu mija od pierwszej remisji do ponownego uaktywnienia się nowotworu, tym lepsze rokowania. Niektóre pacjentki mogą żyć nawet kilkanaście lat po postawieniu diagnozy. Najlepiej, jeżeli stosuje się u nich terapię hormonalną. Dlatego zachęcamy, żeby od początku wybrać tę formę leczenia. Teraz w przypadku zaawansowanego raka piersi na początku często stosuje się chemioterapię, a po roku czy dwóch, kiedy pojawia się nawrót, próbuje się terapii hormonalnej. Niestety to sprawia, że rokowania są gorsze, a pacjentka umiera szybciej. Jednak żeby terapia hormonalna zaczęła być stosowana jako pierwsza, potrzebne są przekonujące wyniki badań. A jak wiadomo, ich przeprowadzenie jest trudne i czasochłonne. Jednak już w 2015 roku powinniśmy opublikować wyniki, które dowiodą naszych racji. Miejmy nadzieję, że wtedy więcej kobiet
będzie miało szansę na dłuższe życie.
Dużo mówi pan o tym, że kobiety chorujące na raka piersi powinny być w pełni świadome tego, co je czeka. Czego pacjentki powinny oczekiwać?
Świadomość przebiegu choroby jest bardzo ważna. Mi, z punktu widzenia lekarza, chodzi głównie o to, jakie mogą wystąpić efekty uboczne podczas samej choroby i leczenia. Te natomiast bywają bardzo różne, w zależności od tego, jaką formę terapii wybierzemy. Wiadomo, że dużo powikłań można obserwować w przypadku chemioterapii. Pacjentka powinna wiedzieć, z jakimi objawami musi nauczyć się żyć, a które można zredukować, chociażby za pomocą odpowiednich leków. Każdy lekarz powinien dokładnie wytłumaczyć to chorej. Dla przykładu pacjentka może zlekceważyć zwykły kaszel i nie powiedzieć o tym specjaliście, a okaże się, że to groźna podczas leczenia infekcja.
Czy pacjentka podczas leczenia musi znajdować się w szpitalu, czy może leczyć się ambulatoryjnie?
W Belgii staramy się, żeby spędzała w szpitalu jak najmniej czasu. Oczywiście musi tam przebywać dłużej, jeżeli konieczne jest przeprowadzenie operacji. Jednak poza tym jest w domu, z rodziną, przychodzi do szpitala tylko na leczenie. Nie zatrzymujemy jej na kilka dni czy tygodni.
Jeżeli więc kobieta będzie odpowiednio leczona i dobrze zareaguje na terapię, może prowadzić normalne życie – pracować, podróżować, itp.?
Tak, i właśnie o to nam chodzi. Staramy się, żeby choroba miała jak najmniejszy wpływ na codzienne życie. Zależy to od wielu czynników, chociażby od tego, jakich skutków ubocznych doświadcza. Ale tak, jeżeli wszystko dobrze idzie, większość moich pacjentek prowadzi normalne życie.
Czy uważa pan, że stan psychologiczny pacjentek może mieć wpływ na ich zdrowie?
To bardzo skomplikowana kwestia. Oczywiście, że stan psychiczny wpływa na to, jak czuje się chora kobieta. Dlatego tak ważne jest, żeby sprawić, aby jej jakość życia była jak najwyższa. Przeprowadzono wiele badań na temat wpływu stanu psychicznego na chorych z nowotworami. Na razie nie udało się udowodnić, że szczęśliwsze kobiety żyją dłużej. Możemy być jednak pewni jednego – ich życie jest o wiele lepsze! A przecież o to głównie nam chodzi. Dlatego tak ważna jest pomoc psychologiczna w trakcie leczenia każdej choroby nowotworowej. W Belgii to rozumiemy. W szpitalach pracuje mnóstwo psychologów, którzy pomagają chorym, nie pobierając za to żadnej dodatkowej opłaty. Taka opieka jest wszystkim pacjentom bardzo potrzebna.
Mówił pan o tym, że wiele rzeczy wpływa na to, jakie są rokowania chorej. Wymienił pan chociażby otyłość, zespół metaboliczny. Co więc możemy zrobić, żeby samym sobie pomóc?
Bardzo ważne są ćwiczenia fizyczne. Ich brak to poważny problem w dzisiejszych czasach. Nie tylko obserwujemy więcej przypadków raka, ale też otyłości, wad postawy, itp. Bardzo ważne jest, żeby regularnie uprawiać jakąś formę aktywności fizycznej, często się gimnastykować. Warto pamiętać też o odpowiedniej diecie. Nie chodzi tutaj nawet o jakiś wymyślny sposób odżywiania się. Wystarczy jeść więcej warzyw i owoców, starać się spożywać je codziennie. Unikajmy dużych ilości tłuszczów nasyconych i mięsa. Po prostu odżywiajmy się mądrze. Dzięki temu możemy ustrzec się aż 30 procent nowotworów! Tak, wystarczy zmienić dietę i więcej się ruszać.
Czy powinniśmy uważać na coś jeszcze?
Inną sprawą, szczególnie jeżeli chodzi o raka piersi, jest nadużywanie hormonów. W moim kraju niektóre kobiety stosują hormonalną terapię zastępczą nawet przez 30 lat! To stanowczo za długo. Jeżeli stosuje się ją przez krótki czas, żeby zapobiec symptomom menopauzy, nie ma problemu. Ale 30 lat to stanowcza przesada! Znacznie zwiększa to ryzyko zachorowania na raka piersi. Jednak kiedyś o tym nie wiedzieliśmy.
Kiedy choroba zostanie już zdiagnozowana, to czy możemy jeszcze spowolnić tempo jej rozwoju odpowiednimi nawykami?
Oczywiście zawsze dobrze jest wprowadzić zdrową dietę i zacząć się ruszać. Jednak jeżeli nowotwór zostanie zdiagnozowany, jest już raczej za późno. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć, szczególnie w przypadku raka.
Wiele osób wierzy w to, że za pomocą odpowiedniej diety można spowolnić rozwój choroby nowotworowej lub nawet ją wyleczyć. Co pan o tym sądzi?
To bzdura. Jeżeli rak zostanie zdiagnozowany, nie ma sposobu na to, żeby pozbyć się go za pomocą odpowiedniej diety. To bardzo, bardzo głupie podejście. Lepiej, zamiast stosowania się do „złotych rad” z internetu, od razu zgłosić się do onkologa.
Rozmawiała: Sylwia Laskowska
kobieta.wp.pl