Hanna Bakuła: Soft-feministka
Na wizytówce ma napisane „osoba kontrowersyjna” i za taką uchodzi. O tym, jak wytrzymać z różnymi typami facetów i czym się różni dziadzio-kapturek od brzuchacza podlaskiego rozmawiamy z Hanną Bakułą.
05.09.2014 10:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na wizytówce ma napisane „osoba kontrowersyjna” i za taką uchodzi. O tym, jak wytrzymać z różnymi typami facetów i czym się różni dziadzio-kapturek od brzuchacza podlaskiego rozmawiamy z Hanną Bakułą.
Joanna Jałowiec: Podobno napisała pani trylogię dla kobiet?
Hanna Bakuła: „Wnuczkożona, czyli jak utrzymać laskę” to książka dla kobiet w średnim i młodym wieku. Jedne i drugie są ostrzegane przed nielojalnością starych facetów. Druga książka „Samiec alfa, czyli jak wytrzymać z facetem” opisuje różne typy mężczyzn i również przestrzega, z tym, że przed popełnianiem typowych błędów. Trzecia książka „Seks na kredyt, czyli jak dostać gratis” porusza bardzo ciekawe zjawisko, a mianowicie, dlaczego tak beznadziejni mężczyźni mają tak fantastyczne kobiety i czy te cudowne kobiety powariowały, że z nimi są.
Beznadziejni? Z jakiego powodu?
Mam na myśli brzuchacza podlaskiego z czerwonym karczychem. Jakby taki facet poszedł do banku i powiedział: „Niech mi pan da kredyt na moją urodę”, to bank by odpowiedział: „Powinien nam pan dopłacić, że myśmy pana wpuścili”. Tymczasem, obserwuję, jak kobiety biorą na partnerów pomarszczone, stare, zarozumiałe, niegrzeczne kalafiory i jeszcze te kalafiory je zdradzają! To książka o tym, żeby nie dawać na kredyt – jeśli mężczyzna nie ma samochodu i domu, to nie znaczy, że go będzie miał. A my odmawiamy sobie wszystkiego, żeby on wreszcie się czegoś dorobił. Niech on chociaż ma zdolność kredytową, jak do nas przychodzi, jakąkolwiek! Albo niech to będzie uroda, albo super wykształcenie, albo talent. Czemu kobiety podnoszą robaczywe ulęgałki? W tej książce jest sporo moich felietonów, które przez 17 lat pisałam dla Playboy’a. To bardzo pouczająca lektura, kilkanaście lat temu było trochę inaczej, ale zjawisko istnieje nadal. Wszystkie te książki nazwałabym trylogią. Sienkiewicz napisał mizoginistyczną trylogię
dla mężczyzn, a ta jest dla kobiet.
Po co ją pani napisała?
Żeby kobiety miały wyższe poczucie wartości, żeby lepiej ogarniały to swoje, pogruchotane przez mężczyzn, życie. Rozmawiałam przed chwilą z czytelniczką, która mówiła, że została porzucona przez męża. Znalazł sobie starszą kobietę, a przecież nikt go o to nie podejrzewał! Każdy mężczyzna zostawi kobietę po 10 latach, jeśli go nie będzie pilnowała. Kijem tego, co nie pilnuje swego. Kobiety powinny się wspierać, a nie czatować, dosłownie, na męża koleżanki. Kobietom jest niestety wszystko jedno, czy mężczyzna jest żonaty czy w związku, byle z nimi sypiał.
Uważają, że to on zdradza?
Tak, on ma zobowiązania, a my nie. Miałam męża dentystę, byliśmy bardzo fajną parą. Prowadził gabinet. W USA jakiekolwiek molestowanie nie wchodzi w rachubę, grozi zamknięciem gabinetu. Taka kultura pracy. Nie zatrudnia się małżeństw, nie mówiąc o parach, w jednym przedsiębiorstwie. Jeśli ktoś zaczyna mieć romans w pracy, to zmienia posadę, żeby nie wyrzucili go dyscyplinarnie. Nie ma łatwości dostępu w postaci sekretarki-szparki czołgającej się pod biurkiem z wypiętym tyłkiem. Kiedy przyjechaliśmy do Polski, on – młody, przystojny dentysta, ja młoda, przystojna malarka, powiedziałam: „Kochany, niestety, będziesz miał asystenta. – Dlaczego? Dlatego, że mam 40 lat, nie będzie mi się jakaś cycata dwudziestka kręciła po gabinecie. Koniec.” Przez siedem lat miał asystenta. Potem się rozstaliśmy, ale nie dlatego, że mnie zdradzał. Zabawne było to, że dostał do pomocy chłopca. Zgłosiło się kilku, wybraliśmy bardzo przystojnego, ponieważ mąż nie ma tendencji gejowskich. Ale za to jak on się podobał kobietom!
W swoich książkach z pasją portretuje pani przeróżne typy kobiet i mężczyzn. Dziś skoncentrujemy się na tych drugich. Dlaczego niektóre kobiety stale pociągają tzw. niegrzeczni chłopcy?
Największym wrogiem związku jest nuda. Ja akurat mam zerową tendencję do bad boy’ów. Jak widzę, że skurczybyk, to nawet w jego stronę nie spojrzę. Do widzenia. Takie trujące ciasteczko mnie nie interesuje, bo brzuch po nim boli. Kobiety wybierają bad boy’ów, bo nie są nudni. Jest pasja, ale zaraz dostaną emocjonalny wpiernicz i pasja się skończy. Myślę, że skurczybyka bierze kobieta z kompleksami, a jego przeciwieństwo - dupę wołową - kobieta wygodna. I w sumie, ta druga dobrze robi.
Bo spokojny facet zapewni jej spokojne życie?
Miałam do czynienia z takim typem mężczyzn. Pierdoła to typ dla kobiet po 50., bo i tak jest już nudno i słaba konkurencja. Są straszni, opowiadają te same historie, chcą jechać w to samo miejsce na wakacje. Kobiety, które czują, że nie utargują nic więcej w życiu, niech takiego biorą. Pierdoła ich nie zostawi, bo żadna go nie będzie chciała. Chyba, że najlepsza przyjaciółka się nim zaopiekuje, a proszę mi wierzyć, to jest reguła.
A pani potrzebuje mężczyzny u boku?
Od 2 lat jestem singielką z ogromnego wyboru i nie zamierzam tego zmieniać. Prędzej umrę, niż z kimś zamieszkam. Miałam czterech mężów, nie wiem, ile konkubinatów. Nigdy – poza pierwszym małżeństwem – nie mieszkałam z mężem w jednym mieszkaniu, tak niewyobrażalnie cenię sobie swobodę. Oczywiście, zawsze na początku romansu było nieco inaczej. Raz ja u niego, raz on u mnie. Z czwartym mężem zamieszkaliśmy w moim pięknym mieszkaniu i co? But, skarpeta, niespłukana wanna, skorupka po jajeczku. Skontaktowałam się z mamą mojego kolegi, która wynajmowała mieszkania ludziom, którzy przyjechali do Polski na jakiś czas. Dzwonię, a ona: „To kiedy się wprowadza?” Tak mnie dobrze znała (śmiech), a ja nawet nie zdążyłam się odezwać. Przychodzi Broniu do domu, ja się pytam: „Zgadnij Broniu, gdzie będziesz mieszkał? - U mamy Emila?”.
Czy to się sprawdzało?
Fantastycznie! Kiedy chciałam zaprosić koleżanki na babską imprezę albo napić się wódki z kolegą ze szkoły, nie musiałam się tłumaczyć. Mówiłam: „Mam zajęty wieczór, możesz wpaść później, pogadamy albo nie”. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Ostatnio miałam narzeczonego. Przychodziłam do niego na kolację. Nie piłam alkoholu, samochód był ustawiony przodem do wyjazdu, a ja nie zdejmowałam butów. Jak tylko zaczynał nudzić, mówiłam, że idę do łazienki i wychodziłam, a za mną pędził narzeczony swoim samochodem. Zanim mnie dogonił, zdążyłam się schronić u siebie (śmiech).
A jest typ facetów, na który pani trafia?
Mam zupełnie niewyobrażalne szczęście do alkoholików. Kiedy na przyjęciu podchodzi do mnie mężczyzna, zaczyna rozmawiać, pytam: „Przyjechał pan samochodem? – Nie. - A jest pan alkoholikiem? No właściwie nie, bo już wyleczonym, a skąd pani wie?”. Kiedy ktoś przyjeżdża na przyjęcie, gdzie jest dowolna ilość drogich alkoholi, nie jest samochodem i nie wypije nawet drinka, to musi być to alkoholik. Przychodzę do znajomych, żona nalewa sobie wodę. Mówię do kolegi: „- Alkoholiczka. - Skąd wiesz? A kto sobie nalewa wody do kieliszka do kolacji!”. Gdyby tu, po drugiej stronie stadionu, stał alkoholik, to by się we mnie zakochał. To jest niesamowite. Miałam wielu alkoholików, których porzuciłam. Te rozstania są dość drastyczne, bo alkoholik zawsze mocno protestuje, kiedy się go zostawia. Wszyscy alkoholicy, których poznaję, są albo zaszyci, albo po terapii. Na początku jest cudnie: wszędzie mnie zawiozą samochodem, bo sami się nie napiją, podają wino, bo to uwielbiają – są wtedy blisko alkoholu. Potem terapia się
kończy i nagle okazuje się, że mam w domu kogoś, kogo w ogóle nie znam. Zazdrośnika, upierdliwego barana, który mnie atakuje za rzeczy sprzed trzech lat.
Alkoholicy mają podobne cechy?
Tak. Zasypiają niezależnie od okoliczności, w kinie, teatrze, na wycieczce. Alkoholik nie ma poczucia wstydu, jeśli chodzi o spanie. Normalny człowiek, jak się robi senny w miejscu publicznym, to z tym walczy. Alkoholik uderzy, nigdy mnie to nie spotkało, ale pijący mężczyźni mają takie tendencje. Są podejrzliwi, niestabilni, nieprzewidywalni, nie można na nich liczyć. Jak mi się spóźnia alkoholik, to ja nigdy nie wiem, czy się zachlał czy zepsuł mu się samochód.
Byłam z kolegą wirtuozem, za chwilę koncert, wszyscy czekają. Do ostatniej chwili nie wiemy, czy zagra czy właśnie wytrąbił butelkę i jednak nie zagra. Coś niebywałego! Myślę, że każda kobieta powinna przez to przejść, żeby docenić faceta, który nim nie jest. Jeśli facet pije, uciekamy od razu. Bardzo ostrzegam, powinno się wydać taki poradnik: „Jak rozpoznać alkoholika?” i myślę, że coś takiego napiszę. A potem cały cykl: jak rozpoznać kłamcę, oszusta matrymonialnego, skąpca. Jestem na tyle dorosłą osobą, że to widzę.
A typ narcystyczny, bardziej zakochany w sobie niż zainteresowany otoczeniem?
Typy narcystyczne to najczęściej dziadki typu wiagruszek. Jest powiedzenie, że chama wychowała mama. Matki mają zastrzeżenia do córek, jednocześnie nie mając żadnych uwag do syna. Syn właściwie nie ma rąk, bo nic nie musi robić. „Ładnie syneczku wyglądasz, chodź mamusia poprawi ci spodenki”. Matki nie poprawiają ubranek córkom. Narcyz zawsze musi mieć przy sobie mamusię. Potem jest tak zdziwiony, jak ma zrobić herbatę żonie, iść po zakupy, posprzątać po sobie, że zaczyna się czuć źle. Jest nieszczęśliwy, świat się wali, bo ktoś czegoś od niego wymaga. Z tego wyrasta narcyz.
Taki facet robi dziubek do każdej szyby wystawowej i przegląda się w lustrze więcej niż dwa razy dziennie. Mój narzeczony miał krem do twarzy, pod oczy, szyja dekolt. Dziadzio, hetero, 60 lat. Odsiwiacz do włosów, depilowanie materaca z przodu, żeby nie mieć siwych włosów, pedicure, manicure raz w tygodniu. Potem polerowanie… Mówię mu: „Zachowujesz się, jak skończony gej”, a on mówi, że musi o siebie dbać. Pytam go o powód: jest aktorem, piosenkarzem? „Chcę ci się podobać”, a połowa z tego by mi wystarczyła.
Jest jeszcze taki typ staruszek – kapturkowy. Siwy, impotent, kupuje sobie dżinsy z obniżonym krokiem i kurteczkę z kapturkiem po to, żeby udawać o 40 lat młodszego. Krytykuje hostessy na imprezie Playboy’a, że mają słabe piersi. Samopoczucie tych dziadków to rzecz niebywała. Ja z tym walczę, to jest moja krucjata przeciwko dyskryminacji starych kobiet i gloryfikacji starych facetów. Może należałoby wreszcie napisać, że stary plemnik jest zdeformowany. I nieprawda, że ze starym ojcem będzie się miało lepsze dziecko. Czemu nikt o tym nie napisze?
Żeby te młode kobiety, które robią sobie dzieci z 60-, 70-letnimi dziadkami, wiedziały, czym to grozi. Mam znajomego, umarła mu żona i już za dwa tygodnie wdał się w romans z ukraińską gosposią, lat 23. I dzidziuś, i następny. Cała jej rodzina z nim mieszka. On chodzi szczęśliwy i bawi niemowlaka. Siwy, ślepy, przygarbiony. Ta kobieta urodziła dwoje chorych dzieci z takim facetem. Ja nie rozumiem, dlaczego babskie gazety na ten temat nie piszą?! Nie ma wywiadów z lekarzem andrologiem o starości męskiego organizmu. Kiedy mój kolega, wydawać by się mogło, wykształcony, dowiedział się ode mnie o andropauzie, był w szoku. Wiec go pytam: „A dlaczego masz takie wodniste oczy, siwe włosy, dlaczego ci nie staje? To jest męska menopauza.” W Stanach mężczyźni korzystają z hormonalnej terapii.
Z jakim typem są największe szanse na długi, szczęśliwy związek?
Ja uważam, że w tej generacji, którą obecnie mamy, pierwszy mąż jest spisany na straty. Żeńmy się, zobaczmy, jak nam idzie we dwoje. Jeżeli on jest skurczybykiem, rozwód. Do trzydziestki mężczyzn i kobiety należy traktować jak małe dzieci. Nie ufać im, bardzo prowadzić za rękę, ponieważ człowiek w wieku 23 lat ma pół wartości 40-latka. Wychodzimy za mąż i staramy się żyć jak najpełniej i jak najweselej. Ślub załatwia nam sprawę bycia starą panną i rady koleżanek, które wprawdzie mąż leje, ale mówią: „No wiesz, ty nie możesz sobie tego wyobrazić, bo jesteś sama.”
Potem, jak już miało się pierwszego męża, można być samemu do końca życia. Ale pod warunkiem żadnego kupowania mieszkań, kredytów, zobowiązań. Mam takie pary, które żyją ze sobą już 6. rok, bo mają wspólny kredyt na dom, ale osobne wejścia i szafki na klucz zamykane. Ani ona go nie może spłacić, ani on jej. Jak tego słucham, to ja na ich miejscu wyszłabym z domu i zamieszkała w szałasie, żeby tego nie mieć. Jeśli chodzi o facetów, mam właściwie jedną radę: unikać alkoholików i skąpców, reszta da się wychować. Nie musi być wysoki, nie może mieć nadwagi, bo umrze. Reszta mężczyzn jest idealna!
Rozmawiała: Joanna Jałowiec
Hanna Bakuła - Znana malarka, pisarka i publicystka. Autorka 15 książek, z których dwie powieści są bestsellerami. Pisała felietony do „Playboy’a” i „Urody”. Jest absolwentką wydziału malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Portretowała m.in.: Liv Ullmann, Daniela Olbrychskiego, Agnieszkę Osiecką. Pracuje w technice pasteli. Całe lata 80. spędziła na Manhattanie. Projektowała tam m.in. kostiumy i scenografię do spektakli na Broadway’u, za które wyróżnił ją „The New York Times”. Mówi o sobie, że jest soft-feministką. Prowadzi fundację propagującą kulturę polską za granicą, wspiera dwa domy dziecka, organizuje festiwale muzyki Franciszka Schuberta.
Źródło: EKS Magazyn
Więcej w najnowszym EKS Magazynie: * Kompleks małego penisa*