Cywilizacja bez ojców

Cywilizacja bez ojców

Cywilizacja bez ojców
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
02.07.2007 11:14, aktualizacja: 08.03.2017 14:27

O ile w czasach Federna brak ojców wiązał się z ich fizyczną nieobecnością, spowodowaną wojenną śmiertelnością, o tyle dziś ma to związek ze wzrastającą liczbą rozwodów i przyznawaniem przez sądy opieki nad dziećmi z reguły matkom, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych i Danii obowiązuje model opieki naprzemiennej, gdzie rozwód nie zwalnia żadnej ze stron z bycia aktywnym rodzicem.

O ile w czasach Federna brak ojców wiązał się z ich fizyczną nieobecnością, spowodowaną wojenną śmiertelnością, o tyle dziś ma to związek ze wzrastającą liczbą rozwodów i przyznawaniem przez sądy opieki nad dziećmi z reguły matkom, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych i Danii obowiązuje model opieki naprzemiennej, gdzie rozwód nie zwalnia żadnej ze stron z bycia aktywnym rodzicem.

Wychowanie bez ojca

Główny Urząd Statystyczny podaje, że w Polsce co dziewiąte dziecko wychowuje się bez ojca, a w Ameryce – co czwarte. Dzieci wychowujące się w pełnych rodzinach, czyli mające ojców fizycznie, nie zawsze mają ich psychicznie, stąd mówi się dziś o „wielkich nieobecnych” czy też „dzieciach zdradzonych przez ojca”. Natomiast ojcowie świadomi swej wielkiej roli i angażujący się w wychowanie dzieci to „aktorzy drugiego planu” (o nich mówi się w ujęciach socjologicznych lub psychologicznych zazwyczaj jako o grupie porównawczej dla ojców nieobecnych, uzależnionych czy sprawców domowej przemocy). Nie nadają się do reportażu ze względu na brak dramatycznego wątku. Ameryka wyciągnęła wnioski. Liczba dzieci wychowywanych przez samotne matki przestała rosnąć od ok.1997 r. Kościoły i rządy zaczęły pomagać rodzinie przez wspieranie ojców. Obecnie w każdym amerykańskim mieście jest kilka „centrów ojcostwa” i grup wsparcia, w których mężczyĽni dzielą się pomysłami i świadectwami na temat dobrego ojcostwa. A kto przywraca
ojców dzieciom w Polsce?

Wyzwanie wobec współczesności

25 października 2006 r. uczestniczyłam w Lublinie w konferencji: „Ojcostwo wobec wyzwań współczesności”. I choć zabrakło mi problematyki ojca dziecka niepełnosprawnego czy przewlekle chorego, to wyjechałam z krzepiącym przekonaniem, że i w Polsce czyni się coś dla „aktorów drugiego planu”. W tym roku np. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło grantowy konkurs na projekty wspierające ojców, tym razem niepatologicznych. Prężnie działa Fundacja Cyryla i Metodego, która prowadzi internetową stronę: www.tato.net.pl oraz pierwsze w Polsce pismo dla ojców pt. „Współczesny Ojciec”. Preferuje ono program „Odpowiedzialne ojcostwo”, który popierają inne organizacje ojcowskie. W ramach tej misji organizuje się w Polsce i za granicą szkolenia dla ojców, m.in.: „7 sekretów efektywnych ojców”, „Korzenie i skrzydła”, oraz warsztaty przygodowe w terenie dla ojców i synów z elementami survivalu oraz wspinaczki skałkowej, spływy kajakowe, a także szkolenia dla ojców i córek. W obecnej sytuacji prawno-obyczajowej w
naszym kraju głównym zadaniem wydaje się jednak wywalczenie podstawowych praw dla dzieci i ojców. Prawa ich wzajemnego współistnienia są od lat lekceważone czy wręcz w ogóle nie są brane pod uwagę przez sądy rodzinne, masowo nieuznające ojców za rodziców mogących skutecznie wychować swoje potomstwo. Ta społeczna niesprawiedliwość budzi zrozumiałą reakcję tych mężczyzn, dla których dobro dziecka stanowi priorytet ich ojcowskiego powołania. Przedstawiciele jednego z takich stowarzyszeń – Centrum Praw Ojca i Dziecka, walczącego o prawa ojca na swoistej „pierwszej linii” – również brali udział we wspomnianej konferencji. Trzon tych organizacji stanowią ojcowie, którzy niejednokrotnie wiele lat poświęcili na walkę o prawa do swoich dzieci. Popiera ich spora grupa kobiet, które zresztą stanowiły większość uczestników „ojcowskiej konferencji”. Odpowiedzialne ojcostwo

Idea propagowania odpowiedzialnego ojcostwa, realizowanego w ramach inicjatywy tato.net, jest całkowicie popierana przez te organizacje, które utożsamiają się z nią w ramach tworzącej się koalicji na rzecz odpowiedzialnego ojcostwa i łączą zadania propagowania wzorca osobowego ojca oraz walkę z patologiami życia rodzinnego z walką o prawa dzieci do ojców. Znane portale internetowe, jak: www.tata.pl czy www.wstroneojca.ngo.pl, redagowane przez Stowarzyszenie na rzecz Równouprawnienia i Poszanowania Prawa, pokazują smutną rzeczywistość w polskich rodzinach. Często tragedia dzieci i całych rodzin spowodowana jest stereotypowym postrzeganiem mężczyzn jako ojców i nieuznawaniem prawa ojców do wychowywania dzieci w sytuacji, gdy między dorosłymi nastąpił rozłam – aż 97% ojców w Polsce nie uzyskuje bezpośredniej opieki nad dziećmi po rozwodzie, stając się rodzicami gorszej kategorii.

Badania prof. Marii Jarosz, prof. Wandy Stojanowskiej i dr. Mirosława Bauma dowodzą, że ojciec jako samotny rodzic wypełnia swą rolę co najmniej tak dobrze jak matka w podobnej sytuacji, a Konstytucja RP czy Konwencja o Prawach Dziecka mają gwarantować przecież równe prawa rodzicielskie i opiekuńcze. Niestety, nie gwarantują. Dlatego organizacje te demaskują tendencyjność sądów rodzinnych czy wręcz łamanie przez nie prawa rodzinnego. Słowem, walczą bardziej z patologiami w polskich sądach rodzinnych niż z kobietami matkami, które często z pobudek finansowych zawłaszczają wspólne dzieci. Ojciec, wyrzucony poza nawias rodziny, traci niejednokrotnie wszystko, a przede wszystkim jest pozbawiony możliwości wypełniania swego głównego powołania, jakim poza przekazaniem życia jest ochrona dziecka, zaszczepienie mu prawidłowych męskich wzorców i wartości. Nie ma, niestety, wpływu na wychowanie swych dzieci.

Z punktu widzenia matki

Wiele żon nie godzi się też jednak na męża i ojca, który do domu przynosi tylko pieniądze, ogląda telewizję, co najwyżej wyrzuca śmieci i ma święty spokój. Nie na tym przecież polega życie rodzinne. O ile kobieta od razu czuje się matką, o tyle mężczyzna nie ponosi żadnych biologicznych skutków swojego rodzicielstwa i niejako sam siebie musi uczynić ojcem. Coraz częściej więc wykorzystuje się sytuacje jeszcze przed narodzinami dziecka, kiedy mężczyzna ma szansę poczuć się ojcem, widząc swoje dziecko na USG, nawiązać z nim kontakt prenatalny, a póĽniej przeciąć pępowinę, ujrzeć pierwszy zaczerpnięty przez dziecko haust powietrza, kąpać je, zmieniać pampersy, wspólnie się bawić, rozmawiać, przytulać, czyli po prostu... być aktywnym.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także