ModaNiemodna dama pana Jana

Niemodna dama pana Jana

30.08.2011 14:52, aktual.: 30.08.2011 15:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tak się jakoś składało do tej pory, że pod moim nożem krytyki, Kasia Zielińska zawsze ponosiła totalną klęskę. Jej styl jeszcze nie tak dawno temu, można było określić lekko bazarowym. Zamiłowanie aktorki do pogniecionych satyn, tandetnych koronek i długich powłóczystych sukien w stylu operowej diwy było nagminne.

Tak się jakoś składało do tej pory, że pod moim nożem krytyki, Kasia Zielińska zawsze ponosiła totalną klęskę. Jej styl jeszcze nie tak dawno temu, można było określić lekko bazarowym. Zamiłowanie aktorki do pogniecionych satyn, tandetnych koronek i długich powłóczystych sukien w stylu operowej diwy było nagminne.

Właściwie każde wyjście na oficjalną imprezę okupione było (przynajmniej widać to było na zdjęciach) wielkimi staraniami z bardzo kiepskim skutkiem. Te czasy to już przeszłość. Przeszłość, o której i ja i z pewnością Kasia chcemy zapomnieć. Teraz nasza gwiazda nosi się z wielką klasą. Co rusz zachwyca nową sukienką w doskonałym stylu.

Biała kreacja prezentuje się na aktorce doskonale. Przede wszystkim świetny wybór. Sukienka podkreśla wszystko to, co warte podkreślenia. Po pierwsze Kasia pokazała piękne ramiona. Rękawy o długości trzy-czwarte nie obciążają sylwetki. Po drugie długość sukienki dopasowana jest idealnie do proporcji właścicielki. Po trzecie to, co jest najbardziej zaskakujące i ciekawe to odkryte plecy. Jest trochę zalotnie, prowokacyjnie, ale nie wulgarnie i tandetnie. Całość na piątkę z plusem.

POLECAMY:

Taką klasę ma w sobie również Małgorzata Kożuchowska. Aktorka uznawana jest przez większość portali i gazet za jedną z najlepiej ubranych Polek. Ja również tak uważam. Zazwyczaj prezentuje się bardzo stylowo, elegancko. Nigdy nie widziałem aktorki w tandetnym, kiczowatym wydaniu.

Tym razem jednak mam pewne obiekcje. Sukienka, którą ma na sobie aktorka kompletnie do niej nie pasuje. Przede wszystkim wygląda w tej sukience ciężko. Mógłbym nawet napisać, że sukienka dodała jej kilkanaście kilogramów. A szkoda, bo przecież wiemy, że ma nienaganną figurę. Krój tej kreacji naprawdę krzywdzi jej idealne proporcje.

Sukienka jest za długa. Skoro jest luźna i tak dużo jest draperii w okolicy bioder, sukienka powinna być krótsza. Poza tym nie powinna mieć tak długich rękawów. To również obciążyło sylwetkę Małgosi. Jeśli już autor tego dzieła upiera się przy rękawach, zdecydowanie powinny być krótsze i może o wiele szersze. Wtedy sukienka nabrałaby orientalnego klimatu, inspirowanego na przykład japońskim kimonem. Bez efektu otyłości.

POLECAMY:

Okazuje się, że dziś wystawiam laurki paniom, które kiedyś dostały ode mnie po łapach za koszmarne stylizacje. Warto doceniać starania i próby poprawienia swojego wizerunku. Na to nigdy nie jest za późno. A jeśli jeszcze te próby okazują się bardzo trafne i na plus to już właściwie pełen sukces.

Agnieszka Frykowska (nie będę używał jej nowego imienia, wybaczcie), zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Przynajmniej, jeśli chodzi o wygląd i sposób ubierania. Złagodniała, jest bardziej wyciszona, a co za tym idzie bardziej elegancka.

Bladoróżowa sukienka z falbanami na dole bardzo pasuje do nowego wizerunku naszej celebrytki. Odpowiednie proporcje i długości. Mimo, że sukienka jest luźna, nie dodaje kilogramów, a jedynie podkreśla zgrabne nogi. Bardzo podoba mi się czarna kokarda na dekolcie sukienki. Kontrast sprawdził się w tym przypadku, podkreślony jeszcze bardziej przez krótką skórzaną kurtkę. Świetne dodatki. Nic dodać nic ująć.

POLECAMY:

Totalną katastrofą jest natomiast sukienka Magdaleny Glinkowskiej, a raczej coś, co sukienkę miało przypominać, ale nie przypomina. Życiowa partnerka Jana Borysewicza postawiła na pełen seks. Seks do potęgi entej. W tandetnym, krzykliwym, trochę wulgarnym wydaniu.

Pewnie niejeden dżentelmen westchnął i mruczał pod nosem z zachwytu. I wcale nie ma się, co dziwić. Piękna kobieta, niestety niemająca nic do ukrycia. Nie ma tajemnicy, nie ma kokieterii. Jest za to SEKS. Takim strojem pani Magdalena udowadnia, że kobieta w dobie równouprawnienia wciąż chce być traktowana przedmiotowo. Na przykład jak kawałek ładnego ciała, odzianego jedynie w koronkę.

Sukienka bardzo pretensjonalna, oczywista i nieciekawa. Zakrywa tylko biust i biodra z pośladkami. Nic ciekawego i godnego uwagi. Z pewnością nie nadaje się na czerwony dywan. Wielka szkoda, bo koronka może naprawdę w piękny sposób zdobić kobietę. Niestety nie tym razem.

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także