Blisko ludziKiedy szkoła staje się źródłem traumy. "Tak bardzo bałam się jego krzyku, że ze stresu wybrałam jedynkę w dzienniku"

Kiedy szkoła staje się źródłem traumy. "Tak bardzo bałam się jego krzyku, że ze stresu wybrałam jedynkę w dzienniku"

Wielu uczniów wiąże lata spędzone w szkole z traumami i fobiami
Wielu uczniów wiąże lata spędzone w szkole z traumami i fobiami
Źródło zdjęć: © East News | k_kapica_afk
Aleksandra Lewandowska
27.01.2022 15:04, aktualizacja: 27.01.2022 20:55

Sprawdziany pokreślone czerwonym długopisem, wielki napis "to jest po prostu wstrętne", przyciskanie wskaźnikiem dłoni dziecka do tablicy. Choć wydaje się, że szkoła w XXI w. powinna być dla ucznia miejscem, do którego przychodzi z chęcią, niestety nie zawsze tak jest. U wielu dzieci po latach nauczania pojawia się trauma, związana z zachowaniem nauczycieli, ich ocenianiem czy brakiem zrozumienia dla schorzeń, z którymi się zmagają.

Kilka dni temu w sieci pojawił się kontrowersyjny post terapeutki pedagogicznej, Doroty Lubas, która udostępniła zdjęcie jednego ze sprawdzianów, napisanego przez szóstoklasistę z dysleksją rozwojową - dysortografią i dysgrafią. "Klasówka" chłopca została oceniona przez nauczycielkę w bardzo surowy sposób. I nie chodzi tu o to, że kobieta zwróciła uwagę na wszystkie jego błędy, a o to, że kartkę zapełniła czerwień. Czerwień jej długopisu z uwagami "co to ma znaczyć" czy "dialogu uczyliśmy się w czwartej klasie, a ty dalej nie potrafisz go zapisać".

Post wywołał w mediach społecznościowych ogromne poruszenie, nie tylko wśród rodziców. I nie ma w tym nic dziwnego, bo okazuje się, że z takimi sytuacjami wciąż zmaga się wielu uczniów. Ich rodzice nie wiedzą, jak mają sobie z tym poradzić, a oni sami, po latach nauczania, dalej mierzą się z traumami oraz fobiami.

Kiedy szkoła staje się miejscem traumy dziecka

Magda ma dziś 23 lata. Jak wyznała, przez sytuacje, które miały miejsce w szkole podstawowej, "nabawiła się fobii społecznej, a w technikum przeszła na nauczanie indywidualne". W rozmowie z WP Kobieta wspomina krzyki, upokorzenia i panikę.

- Mam dysgrafię, zaburzoną percepcję wzrokową i stwierdzone spektrum autyzmu. Wszystko zaczęło się w klasach 1-3, kiedy nauczycielka była strasznie nerwowa, potrafiła wskaźnikiem dociskać dzieciom dłonie do tablicy czy zeszytu. Potem, w czwartej klasie, matematyczka. Wstawiała po trzy jedynki, jeśli ktoś nie miał podręcznika. W szóstej klasie nękał nas nauczyciel informatyki mający chore zasady - opowiada Magda.

- Pamiętam sytuację, gdy zobaczył moją klasę na boisku, podczas WF-u, a zaraz po nim była informatyka. Zaczął mówić na lekcji, że na WF-ie się obijamy, więc teraz mamy robić przysiady. Według niego robiłam je nierówno, więc kazał mi stanąć na środku. Byłam nieśmiała i spanikowałam. Wtedy zaczął krzyczeć, że albo je zrobię, albo wstawi mi jedynkę. Tak bardzo bałam się jego krzyku, że wybrałam tę jedynkę w dzienniku - mówi.

- Gdy ogłaszali konkurs na "najpiękniejszy zeszyt", te "ładnie prowadzone"' miały leżeć na wystawie w szkole. Mój nauczycielka wyrwała mi z ręki, żeby pokazać klasie, że on powinien leżeć w gablotce "jak nie prowadzić zeszytu". Normalny, zadbany, ładnie oprawiony zeszyt. Na wypracowaniach pisała na czerwono "to jest po prostu wstrętne" - dodaje.

"Dziecko potrzebowało pomocy, a oni pogorszyli jego stan"

Emilia jest mamą chłopca, u którego stwierdzono ADHD. Obecnie uczy się w czwartej klasie szkoły podstawowej, jest pod opieką psychiatry i specjalistów. Kobieta nie ukrywa, że kiedy usłyszała diagnozę, czuła, jakby świat się zawalił. Dla swojego syna jest jednak w stanie zrobić wszystko. Liczyła na pomoc szkoł. Chciała, by chłopiec czuł się tam dobrze, miał kolegów i koleżanki. Jest zupełnie odwrotnie.

- Mój syn ma tylko jednego kolegę. Przez to, co dzieje się w szkole, przez to, że nauczyciele nie reagują. Koledzy i koleżanki potrafią nazywać go "debilem", a szkoła nic z tym nie robi. Nie zliczę, ile razy tam byłam i prosiłam. Ile razy przynosiłam, i wciąż przynoszę, kolejne papiery i zaświadczenia. Jedyne, co potrafią zrobić, to wstawić mu uwagę, że jest "niegrzeczny". Nie patrzą na to, że ma ADHD. Wystawiają mu jedynki, choć były prośby od wielu specjalistów, aby tego nie robili, tylko wytłumaczyli mu błędy - mówi Emilia.

Mama chłopca z ADHD udostępniła zdjęcie z dziennika elektronicznego, w którym widnieją jedynki. Nauczyciele nie reagują na prośby, aby ich nie wstawiać, tylko tłumaczyć dziecku błędy
Mama chłopca z ADHD udostępniła zdjęcie z dziennika elektronicznego, w którym widnieją jedynki. Nauczyciele nie reagują na prośby, aby ich nie wstawiać, tylko tłumaczyć dziecku błędy © Archiwum prywatne

- Mam wrażenie, że walczymy i walczymy. Syn miał trzech wychowawców, dopiero czwarty zaczął zwracać uwagę na jego problem. Według zaleceń, chodził na zajęcia do szkolnego psychologa, a po tygodniach okazało się, że zamiast odpowiedniej pomocy, dostawał tam cukierki i grał w planszówki. To wszystko pogorszyło jego stan, chociaż codziennie dokładamy w domu starań, aby było lepiej - wyznaje mama chłopca.

- Była także sytuacja, kiedy szkoła wystawiła mu opinię. Dyrektor bardzo chciał, aby opinia ta została podpisana przez psychiatrę. Okazało się, że napisane są tam same złe rzeczy na temat syna. Żadnych pozytywów. Tylko dlatego, że ma ADHD. Psychiatra powiedział, że nie może tego podpisać, nie znając "dobrych" cech dziecka - tłumaczy.

"Nie wygląda na takiego z problemami"

U młodszego brata Kasi stwierdzono problemy z przyswajaniem wiedzy. Chłopiec przychodził do domu z jedynkami, przekreślonymi na czerwono sprawdzianami, a twierdził, że się uczył. Rodzice dziewczyny zdecydowali się wybrać z nim do poradni, w której specjaliści uznali, że potrzebuje więcej czasu na naukę i podczas sprawdzianów niż rówieśnicy. Choć szkoła otrzymała odpowiednie zaświadczenie w tej sprawie, praktycznie żaden z nauczycieli się do niego nie zastosował.

- Chociaż pokazaliśmy stosowne pismo w szkole, sprawa rozeszła się po kościach. Nauczyciele w ogóle nie zwracali uwagi na dokument, jedynie wychowawczyni mojego brata była wyrozumiała. Inni go "tępili", padały nawet obelgi. Opinia specjalisty nie była dla nich ważna, bo mój brat "nie wygląda na takiego, który ma problem z przyswajaniem wiedzy, tylko na takiego, co jest leniwy" - opowiada dziewczyna.

- Fakt, jest megaradosnym i normalnym dzieciakiem, ale to nie oznacza, że wszystko jest okej. Ma problemy z nauką i choćby uczył się całymi dniami i tak ledwo co zapamięta. "Tępienie" przez nauczycieli skończyło się dopiero wtedy, kiedy rodzice w końcu przyszli do szkoły i zrobili o to porządną awanturę - oznajmia Kasia w rozmowie z WP Kobieta.

- Większość osób z ADHD to przeciętnie lub ponadprzeciętnie inteligentni ludzie. Schorzenie to mieli m.in. Albert Einstein, Ludwik van Beethoven, Leonardo da Vinci – mówi Wirtualnej Polsce Izabela Tomaszewska, pedagog specjalny.

Ekspertka wyjaśnia, że w fukcjonowaniu z dzieckiem z ADHD oraz innymi dziećmi nadpobudliwymi ważne są przejrzyste zasady, oczekiwania i właściwie formułowane polecenia. - Bardzo dobrym instrumentem w pracy z tymi dziećmi jest system rozsądnych kar i nagród - dodaje.

Uczula również, że dzieci nadpobudliwe potrzebują stałej, systematycznej pomocy w odrabianiu lekcji.

- Pomoc należy stopniowo przekształcić w kontrolę, a potem i ją ograniczyć. Przeznaczyć czas (np. każdego wieczora po kolacji na omówienie ważnych wydarzeń, w tym również drażliwych sytuacji, które miały miejsce tego dnia. Dzieci z ADHD mają bardzo niską samoocenę, dlatego ogromnie ważne jest, aby zauważać wszystkie pozytywne zachowania i natychmiast dziecko za nie chwalić. We wszystkich działaniach z dzieckiem z ADHD niezwykle istotne jest wyraźne postawienie granic i niezbędna konsekwencja - przekonuje.

- Gwałtowne, impulsywne reakcje są dla rówieśników i nauczycieli trudne do zaakceptowania. Rodzice broniąc dziecka bronią podświadomie siebie samych. Muszą w pełni zaakceptować swoje dziecko, świadomi jego zaburzeń i ograniczeń. Wówczas przestaną walczyć z całym światem o swoje dziecko, a dostrzegą, że nie są sami. Ich sprzymierzeńcami w tej walce są nauczyciele, którzy całą posiadaną wiedzę i umiejętności a nierzadko ogromne zaangażowanie wykorzystują, aby pomóc ich dziecku. Za najważniejszą sprawę w kontaktach z dzieckiem z ADHD uważam głębokie przeświadczenie, że nasze działania i jako rodziców, i jako nauczycieli mają sens. Z tych niezwykle trudnych dzieci wyrastają wspaniali, wrażliwi, inteligentni ludzie, tylko my - dorośli – musimy być silniejsi od syndromu ADHD - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta