Kobiety, Polki, nacjonalistki
Bez wahania mówią o sobie - nacjonalistki. Bo patriotyzm to ich zdaniem idea, a nacjonalizm to działanie. W oddziałach Obozu Narodowo-Radykalnego jest coraz więcej kobiet.
06.05.2016 | aktual.: 10.09.2018 12:51
Pierwsza Narodowa Organizacja Kobiet powstała w 1919 roku, tuż po wywalczeniu praw wyborczych dla Polek. Wiele z nich było powiązane z endecją przez działalność męskiej części rodziny. Założycielką NOK była Izabela Lutosławska.
Roman Dmowski jeden z filarów i autorytetów współczesnych nacjonalistów uważał równouprawnienie za ideę niebezpieczną dla Polski. Do Izabeli Lutosławskiej powiedział: „Dotąd byłaś normalną dziewczyną i niedużo miałem ci do zarzucenia, ale jak mi się zaczniesz do polityki mieszać to będziesz dziwadłem, wiedźmą i nie wyjdziesz za mąż".
Prawie 100 lat później, coraz więcej młodych Polek sympatyzuje lub czynnie bierze udział w działalności grup ONR. Wraca kontrowersyjna idea walczącej kobiety nacjonalistki.
Wspólnota kobiet
- W czasie studiów zdarzało się, że zarówno studenci, jak i wykładowcy komentowali negatywnie nacjonalistyczne poglądy — mówi Adrianna, 25-letnia pracowniczka instytucji kultury w Bielsku-Białej. - Zdaję sobie sprawę, jak wielką budzę niechęć wśród lokalnych przeciwników Obozu Radykalnego. Ale to dla mnie bez znaczenia. O wiele częściej czuję pozytywne strony mojej patriotycznej działalności. W czasie marszów ludzie podchodzą do mnie, zadają pytania. inni piszą do mnie na Facebooku. Czasami czuję, że dzięki mnie ludzie zmieniają podejście do nacjonalizmu.
Adrianna skończyła polonistykę i bibliotekoznawstwo. Od kilku lat działa w Obozie Narodowo-Radykalnym. Jest koordynatorką bielskiego oddziału oraz sekretarką Brygady Górnośląskiej.
Zasiada w zarządzie głównym Narodowej Organizacji Kobiet. Organizacja współpracuje z ruchami pro life. Jej członkinie uczestniczą we wspólnych pikietach. Są w stałym kontakcie z kobietami z różnych miast w Polsce. Jest wiele sympatyczek, mniej działaczek. NOK to platforma do wymiany myśli, poglądów i budowania wspólnoty kobiet o poglądach nacjonalistycznych.
Adrianna wychowała się w rodzinie patriotycznej, wyznającej tradycyjne wartości. Od dziecka uczestniczyła w konkursach historycznych. Najważniejszym aspektem, który wpłynął na jej poczucie tożsamości narodowej była polska literatura, którą czytała w szkole na lekcjach polskiego. Niedługo później zetknęła się z żywą historią, czyli ruchem rekonstrukcji historycznej. To był kolejny etap zdobywania wiedzy o kraju i historii. I to właśnie temu środowisku zawdzięcza kontakty z organizacjami narodowymi.
- W 2006 roku zaczęła się moja droga nacjonalistki – uczestnictwo w marszach czy uroczystościach, ale przede wszystkim zaznajomienie się z ideą narodową. W 2011 roku oficjalnie dołączyłam do Obozu Narodowo-Radykalnego, którego przedwojenna historia zrobiła na mnie największe wrażenie. Nieco później założyłam grupę, z której wykiełkowała obecna Narodowa Organizacja Kobiet. Bardzo szybko okazało się, że aktywność w szeroko rozumianym ruchu narodowym jest dla mnie priorytetem.
Czym jest dla niej patriotyzm?
- Czytałam naprawdę wiele definicji tego, czym jest patriotyzm i w zasadzie w każdej jest odrobina prawdy, ale żadna nie jest dla mnie wystarczająca. Preferuję podział na patriotyzm jako uczucia kierowane względem swojego narodu i kraju z jego historią i kulturą oraz na nacjonalizm, który poza wiadomymi uczuciami jest przede wszystkim nastawiony na aktywność.
Myślę, że Polsce jest wielu patriotów, ludzi, którzy czują przynależność do tej ziemi. Jednak same uczucia to nie wszystko, potrzebna jest jeszcze właśnie chęć działania.
Prawdziwym patriotyzm na co dzień, to według Adrianny mówienie głośno o swoich nacjonalistycznych poglądach. - Pozbycie się wstydu i skrępowania w sytuacjach, kiedy w jakiejś grupie jesteśmy jedynymi przedstawicielami myśli nacjonalistycznej. Trzeba nauczyć się odwagi i odpowiedzialności za kraj.
- We własnym kraju jesteśmy niewolnikami — uważa Adrianna. — Polska ziemia jest wyprzedawana, gospodarka jest w opłakanym stanie, pracownicy są wykorzystywani przez zagraniczne korporacje. Dobrze żyje się tylko tym, którzy trzymają się tzw. koryta.
- Kto trzyma się koryta?- pytam.
- Można ich spotkać na pikietach KOD-u.
Jedną z podstawowych zmian, do których powinno dojść, według Adrianny, to odzyskanie suwerenności przez nasze państwo. Członkostwo w UE i w NATO jest według niej jednoznaczne ze zbyt dużą otwartością wpływów obcych państw.
- Polacy muszą sami decydować o sobie - mówi ostro 25-latka. — Nie chodzi o zamykanie się na współpracę z innymi państwami, ale musimy stać się partnerami.
Jednym z plusów aktualnej polityki według młodej nacjonalistki, jest nadanie odpowiedniej rangi Żołnierzom Wyklętym. To, co ją niepokoi, to kwestia uchodźców. - Patrzę na ręce władzy. Czekam na stanowisko pani premier w tej sprawie.
Adrianna jest po stronie ruchów pro life. Nie podobają się jej „kobiety z wieszakami” i tematy związane z dostępnością aborcji.
- Gdzie jest Narodowy Radykalizm pośród podziałów partyjnych?
- Jest ponad tym podziałami. Działamy dla Polski i tym różnimy się od wszystkich innych. Każdej władzy będziemy mówi głośno: Sprawdzam!
Jest nas coraz więcej
- Dwie sprawy zadecydowały o moich zmianach poglądowych. Lekcje historii w gimnazjum, kiedy zaczęła się historia bardziej współczesna oraz opowieści mojego pradziadka, który walczył w II wojnie światowej. Do ONR zaciągnęła mnie koleżanka z klasy. Poszłam raz i tak już zostało - opowiada Joanna, 20-letnia studentka pielęgniarstwa.
Czuje się patriotką. Jej codziennym wymaganiem wobec siebie jest nieprzynoszenie ujmy i wstydu narodowi.
- Wystarczy kilka prostych gestów — przekonuje. - Kupowanie polskich produktów, szacunek wobec symboli narodowych i ojczystego języka, dbanie o przyrodę, wywieszanie flagi w święta narodowe, no i bycie na bieżąco z polityką.
Te rzeczy świadczą według Joanny o miłości do swojego kraju. Jako największe zagrożenie traktuje przede wszystkim bierną postawę rodaków.
Jej zdaniem, nie chodzi tylko o dumę, ale o działanie. Dziś patriota nie musi walczyć o niepodległość na polu walki, ale gdyby zaistniała taka konieczność, Joanna nie ukrywa, że sama chwyciłaby za broń. Uważa zresztą, że jest to obowiązek każdego Polaka.
- To trudny czas dla patriotów. Dochodzi do prześladowań za okazywanie przywiązania do swojego kraju. Kto to widział, aby we własnej ojczyźnie barwy Unii Europejskiej miały większe znaczenie i szacunek niż symbole Polski?!
Według Joanny - silny naród, jak i jego władza, powinny być niezależne od obcych.
- Największym błędem jest stawianie dobra Unii Europejskiej ponad dobro Polski. To zaniedbywanie obywateli -mówi Joanna. - Kolejną sprawą jest hańbienie naszej ojczyzny na arenie międzynarodowej. Są partie w Polsce, które zakłamują historię. Cieszę się, że odzyskaliśmy pamięć o żołnierzach wyklętych.
To, co martwi młodą nacjonalistkę, to gospodarka, zagraniczne inwestycje na ziemiach polskich, niewspieranie polskich firm przez rząd i nadmierna troska o uchodźców. - Politycy, zamiast zająć się rodakami przebywającymi za granicami kraju, przejmują się tak zwanymi „uchodźcami”. A robią to tylko po to, żeby nikomu się nie narazić - mówi z przekonaniem.
- A ty nie boisz, że się narazisz ze swoimi poglądami? - pytam.
- Osoby z narodowymi poglądami często spotykają się z nieprzyjemnościami. Ze strony społeczeństwa, jak i ze strony aparatu rządowego. Rząd za pomocą służb policyjnych i im podobnych stara się w jakiś sposób "wytępić" polskość z Polaków. W "demokratycznym" i "wolnym" państwie, za wolność słowa i wyrażanie swoich poglądów sprzecznych z tymi obranymi przez rząd albo przeciwnych do narzucanych przez UE, zostaje się najczęściej spisanym, co nie raz kończy się wezwaniem na policję, przesłuchaniem bądź rozprawą. Osoby sprawujące władzę boją się krytyki, gdyż nie wywiązują się ani ze swoich przedwyborczych obietnic, ani z obowiązków wobec Polski - wylicza jednym tchem Joanna. - To właśnie te przeszkody tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że wybrałam właściwą drogę. A to, że starają się nas zniechęcić — odnosi odwrotny skutek — liczba narodowców nie zmniejsza się, lecz ciągle wzrasta.
Rozczarowani
Ewa Kaleta: Jakie są powody dla, których ludzie decydują się na przyłączanie do grup typu ONR?
Mateusz Zaremba socjolog z Uniwersytetu SWPS: Głównie w takich przypadkach mówi się o rozczarowaniu ustrojem demokratycznym. Osoby o poglądach nacjonalistycznych wyznają uporządkowaną wizję świata. Czasem ich rozczarowanie jest związane z porażkami, brakiem poczucia sprawstwa w swoim życiu. Jednak trudno badać tę grupę ponieważ to są bardzo hermetyczne społeczności. Pojawienie się kobiet albo tworzenie wręcz kobiecych oddziałów jest sprzeczne z konserwatywną wizją nacjonalistyczną, kobiety przyjmują tradycyjne im przypisywane role. Aktywne kobiety w ONR to dla mnie zaskoczenie i nowa przestrzeń badawcza.