Koniec mężczyzn?
Socjolodzy, biolodzy i genetycy wieszczą koniec mężczyzn. Czy ziści się scenariusz znany z „Seksmisji”?
28.05.2007 | aktual.: 28.06.2010 00:54
Socjolodzy, biolodzy i genetycy wieszczą koniec mężczyzn. Czy ziści się scenariusz znany z „Seksmisji”?
Po co mężczyzna?
W pamiętnej komedii Juliusza Machulskiego kobiety stworzyły świat bez mężczyzn. Nie byli oni potrzebni nawet do rozmnażania – nowe pokolenia dziewczynek miały się rodzić za pomocą dziewiorództwa.
Dzisiaj okazuje się, że ten uważany za całkowicie abstrakcyjny scenariusz, może stać się rzeczywistością. Dowodów na to nie brakuje. W prasie już pojawiają się teksty głoszące rychły upadek mężczyzn. Ponoć jesteśmy pierwszym pokoleniem, które jest świadkiem tak dużego przyspieszenia tego procesu.
Mężczyźni nie są już potrzebni nawet do płodzenia dzieci. Kontynuowanie gatunku obejdzie się bez nich. Zupełnie tak, jak w „Seksmisji”. Po historii z owieczką Dolly poczęcie potomstwa bez udziału plemników to już żadna sensacja. Coraz bardziej doskonałe są bowiem klonowanie i inne metody wspomaganego rozwoju.
Jedną z nich jest wspomniane dziewiorództwo, czyli – mówiąc językiem naukowym – partenogeneza (to rozwój potomstwa tylko z niezapłodnionej komórki jajowej, a więc bez angażowania plemników).
Naukowcy co rusz ogłaszają kolejny sukces w dziedzinie sztucznego tworzenia zarodków. To wszystko coraz bardziej zbliża nas do momentu, kiedy w kwestii przedłużania gatunku ludzkiego będzie można odtrąbić samowystarczalność kobiet. Dające życie plemniki może zastąpić odpowiednio spreparowana dowolna komórka kobiecego ciała.
To nie koniec dowodów na coraz bardziej zagrożoną pozycję mężczyzn. Kolejny nazywa się chromosom Y. To on determinuje płeć męską. Problem w tym, że w 99 proc. przypadków jest on wyjątkowo słaby i krótki, co ma mieć ogromny wpływ na męskość.
Statystyki przeciw mężczyznom
Socjolodzy zwracają uwagę na statystyki. A te mówią, że mężczyzni częściej dokonują samobójstw, częściej ulegają wypadkom, częściej wpadają w uzależnienia, częściej przedwcześnie umierają. Wreszcie zazwyczaj żyją krócej niż kobiety. Można więc zadać pytanie, czy aby na pewno podział na mężczyzn - płeć silną i kobiety - płeć słabą jest nadal aktualny?
Tego typu dywagacje wzmacniają wskazywane przez naukowców cywilizacyjne zagrożenia męskości. Chodzi między innymi o wciąż powiększającą się grupę bezpłodnych. Na ciągłe pogarszanie się jakości spermy - a w konsekwencji bezpłodność - wpływają choćby tytoń, estrogeny, stres, obcisła odzież i gorące kąpiele.
Do tego trzeba dodać kryzys tożsamości – tradycyjne męskie atrybuty (siła, agresja, itp.) w dzisiejszym świecie tracą na znaczeniu. A jak wiadomo w procesie ewolucji niepotrzebne organy czy cechy zanikają.
Kiedy wyginą mężczyźni?
To wszystko doprowadziło część badaczy do przygnębiających wniosków. Jako pierwszy sformułował je Bryan Sykes z uniwersytetu w Oksfordzie, który stwierdził jednoznacznie: chromosom Y zaniknie, co doprowadzi do wyginięcia mężczyzn za 125 tys. lat. Jeśli weźmiemy pod uwagę historię ludzkości na Ziemi, to okaże się, że to wcale nie tak długi okres.
Na koniec „pocieszająca” wiadomość: część naukowców, nawet jeśli nie neguje teorii o końcu mężczyzn, to uważa, że nigdy się ona w pełni nie zmaterializuje. Zanim bowiem z tego świata miałby zejść ostatni mężczyzna, w Ziemię uderzy kometa, która zakończy żywot całej ludzkości…