GotowaniePrzepisyKoszmar z półmiska

Koszmar z półmiska

Nikt nigdy nie straszył mnie szpinakiem! Szczerze mówiąc, gdy byłem dzieckiem, w ogóle nie znałem szpinaku. Nigdy go nie jadłem i nie widziałem na oczy. Za to w szkole koledzy opowiadali o nim niestworzone historie. Uchodził za największy kulinarny koszmar, bez smaku, wyrazu i bez sensu. Właściwie do dziś nie wiem, czemu biedne dzieci w moich czasach musiały wpychać w siebie tę rozgotowaną, zieloną papkę?

Koszmar z półmiska
Źródło zdjęć: © AKPA

Nikt nigdy nie straszył mnie szpinakiem! Szczerze mówiąc, gdy byłem dzieckiem, w ogóle nie znałem szpinaku. Nigdy go nie jadłem i nie widziałem na oczy. Za to w szkole koledzy opowiadali o nim niestworzone historie. Uchodził za największy kulinarny koszmar, bez smaku, wyrazu i bez sensu. Właściwie do dziś nie wiem, czemu biedne dzieci w moich czasach musiały wpychać w siebie tę rozgotowaną, zieloną papkę?

Dla mnie większym problemem była wtedy kaszka manna z cynamonem, śledzie w śmietanie i żylasta, wieprzowa pieczeń w brunatnym sosie. Szpinak mnie nie obchodził i pozostawał na długie lata tajemnicą.

Zetknąłem się z nim dopiero kilka lat temu i to w formie jak najbardziej luksusowej. Była to lekka i słonawa tarta z ciasta półfrancuskiego. Ciasto obłożono delikatnym musem szpinakowym z kozim serem, włoskimi orzechami i czosnkiem. Nie mogę powiedzieć, że pokochałem wówczas szpinak. Pewnie nigdy się tak nie stanie.

Niestworzone, koszmarne opowieści z dzieciństwa utkwiły gdzieś w mojej głowie. Szpinaku nie zamawiam w żadnej restauracji, jednak gdy ktoś mnie nim częstuje, to chętnie zjadam. Zwłaszcza, że szczególnie kuchnia śródziemnomorska potrafi z tej kosmowatej rośliny zrobić prawdziwe cuda.

Francuzi uwielbiają go w tartach. Siekają go drobno, lekko duszą na prawdziwym, pachnącym maśle i oczywiście nie żałują do tego czosnku. Czasami dodają spore ilości słonawego, koziego sera. Tego rodzaju kulinarne wariacje trzeba lubić. Dla mnie pewnym problem jest zbyt intensywny zapach i wyrazisty smak takiej potrawy. Szpinak to również ulubiony składnik potraw kuchni hiszpańskiej. Oczywiście w zależności od regionu, występują tutaj rozmaite wariacje.

W Katalonii najczęściej można trafić na cieciorkę ze szpinakiem. Ugotowaną w solonej wodzie cieciorkę (trzy szklanki) smaży się na oliwie z siekanym szpinakiem (ok. 600g), wędzonym boczkiem (200g), cebulą, czosnkiem i słodką papryką. Całość przyprawia się skórką startą z jednej cytryny. Smak ciekawy, choć dla nas ludzi północy lekko szokujący.

Wolę więc znaną w całej Hiszpanii tortillę ze szpinakiem i kozim serem. W tym wypadku nie używa się ziemniaków smażonych na oliwie, a „jedynie” sześciu jaj, zrumienionej bagietki, siekanych oliwek, pęczka szpinaku i kostki koziego sera. Wykonanie takiej tortilli nie jest łatwe. Trzeba wachlować dwiema patelniami, dwa jajeczno-oliwkowe placki przełożyć szpinakiem i całość jeszcze usmażyć.

Zapewniam jednak, że efekt nagrodzi nam wszystkie niepowodzenia i problemy. Taka tortilla podawana na kawałkach chrupiącej bagietki z kieliszkiem czerwonego wina, rozcieńczonego „gaseosą” (rodzaj lekkiej, wytrawnej oranżady) to podczas upałów po prostu hiszpańskie niebo w polskiej gębie.

Oczywiście Włosi też uwielbiają rozmaite szpinakowe wariacje. Ze wszystkich ich propozycji najbardziej smakują mi cannelloni ze szpinakiem. To chyba najbardziej znana w Polsce, włoska szpinakowa potrawa. U nas najczęściej przygotowywana z serem feta. We Włoszech częściej stosują mozzarellę. Można taki makaron zapiekać z pomidorami, lub na przykład w otulinie z lekkiego sosu beszamelowego.

Na koniec pamiętajmy, że dzięki szpinakowi będziemy nie tylko zdrowi, ale i mocni. Szpinak posiada bowiem dużo żelaza, manganu, magnezu, miedzi, wapnia, fosforu i jodu. Bogaty jest także w sód, czy potas, oraz rozliczne witaminy. Jedz szpinak, nie marudź, a będziesz nie tylko wielki ale i silny...

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)