Grał w serialu "Siódme niebo". Nagranie żony złamało mu karierę
Stephen Collins, który 1 października 2025 r. skończył 78 lat, przez długi czas bawił publiczność jako pastor i głowa rodziny w serialu "Siódme niebo". Po latach na jaw wyszły jego mroczne sekrety, które zrujnowały jego karierę.
Stephen Collins, który urodził się 1 października 1947 r. w Des Moines, na ekranie zadebiutował w 1976 r. Przez kolejne dekady zagrał w kilkudziesięciu filmach i serialach, stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci amerykańskiego przemysłu filmowego. Gdy w serialu "Siódme niebo" zaczął grać pastora Erica Camdona, pogodnego i mądrego ojca rodziny, który troszczy się o parafian, swoją żonę i dzieci, wielu utożsamiało go z graną postacią i przypisywało podobne cechy.
Produkcja cieszyła się ogromną popularnością, a postać grana przez Collinsa stała się symbolem rodzinnych wartości i moralności. Aktor zyskał uznanie widzów i na stałe zapisał się w historii amerykańskiej telewizji. Wszystko wskazywało na to, że aktora czeka długa i stabilna praca na planie tego serialu, a po jego zakończeniu dalszy rozwój kariery.
Dramatyczna historia Katarzyny. To tylko "zabawa w dorosłych"
Wszystko zmieniło się, gdy na jaw wyszedł sekret Collinsa. Wydarzenia, których prawdziwość sam potwierdził, w jednej chwili strzaskały w drobny mak jego wizerunek i zamknęły mu drogę do dalszej pracy przed kamerą.
W 2014 r. w mediach wybuchł ogromny skandal. Portal plotkarski TMZ opublikował nagranie sesji terapeutyczne terapii małżeńskiej Stephena Collinsa i jego drugiej żony Faye Grant. Wybrzmiały wówczas słowa, które były dla wielu prawdziwym wstrząsem.
Uniknął kary
Collins przyznał się do nadużyć seksualnych wobec trzech nieletnich dziewcząt w latach 1973–1994. Jedna z nich miała zaledwie 10 lat. Po wybuchu skandalu na jaw wyszło też to, że w 2012 r. policja prowadziła śledztwo w sprawie nadużyć seksualnych aktora, jednak zostało ono umorzone wobec przedawnienia czynów.
W przeciwieństwie do wielu innych sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci Stephen Collins nie udawał, że nic takiego się nie wydarzyło. Na łamach magazynu People opublikował oświadczenie, w którym przyznał się do wszystkiego, jednocześnie zwrócił uwagę, że nagranie zostało wykonanie bezprawnie.
"Czterdzieści lat temu zrobiłem coś strasznie złego, czego bardzo żałuję. Od tamtej pory pracuję nad tym, aby za to odpokutować. Zdecydowałem się poruszyć te kwestie publicznie, ponieważ dwa miesiące temu różne agencje informacyjne opublikowały nagranie wykonane przez moją ówczesną żonę, Faye Grant, podczas poufnej sesji terapii małżeńskiej w styczniu 2012 r. Ta sesja została nagrana bez mojej wiedzy i zgody terapeuty" - napisał w oświadczeniu aktor.
Ofiara zabrała głos
W 2015 r. głos zabrała April Price. Gdy go poznała, miała zaledwie 13 lat i była na wakacjach u cioci, sąsiadki Collinsa. Choć aktor twierdził, że molestował ją tylko raz, ona zaprzecza jego słowom, przytaczając kilka sytuacji. Między innymi to, że dorosły mężczyzna celowo paradował przed nią kompletnie nago.
- Czasami największe potwory mają najładniejsze twarze. Nie możesz po prostu ufać osobom, które są dla ciebie miłe, uprzejme i są charyzmatyczne. Nie każdy, kto jest dla ciebie miły, ma miłe intencje - ostrzegała w jednym z wywiadów ofiara Collinsa.
***
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.