Krajobraz po zdradzie
Łatwo jest stracić kontrolę nad zmysłami, przekroczyć barierę niewinnego flirtu, i w konsekwencji, zdradzić. Dopóki do głosu nie dojdą wyrzuty sumienia, romans toczy się gładko, bo liczy się tylko „tu” i „teraz”. Zawsze jednak następuje moment, w którym kochankowie budzą się z miłosnego letargu i rozsądek podpowiada, że czas wrócić do normalności. Tylko, czy jest to możliwe?
19.02.2007 | aktual.: 30.05.2010 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Łatwo jest stracić kontrolę nad zmysłami, przekroczyć barierę niewinnego flirtu, i w konsekwencji, zdradzić. Dopóki do głosu nie dojdą wyrzuty sumienia, być niewiernym to żadna sztuka, bo liczy się tylko „tu” i „teraz”. Zawsze jednak przychodzi moment, w którym kochankowie budzą się z miłosnego letargu i rozsądek podpowiada, że czas wrócić do normalności. Ale, czy po zdradzie, życie u boku ukochanej osoby jest możliwe? Ci, którzy zdradzili, twierdzą, że utraconego szczęścia i przede wszystkim, szacunku do samego siebie w pełni odzyskać nie sposób...
Genetyczna skłonność do ryzyka...
Zdrada zazwyczaj zaczyna się niewinnie, od wymownego spojrzenia, przypadkowego dotknięcia, kilku na pozór neutralnie brzmiących słów. Choć, według badań, szczęście rodzinne jest na pierwszym miejscu w naszej hierarchii wartości (84%), wierność plasuje się na szarym końcu (3%). Naukowcy przyczyn zdrady szukają w genie niewierności, ludzkiej skłonności do podejmowania ryzyka i teorii zdrady koniecznej. Psychologowie zagrożenie widzą w rutynie i nudzie, która na pewnym etapie życia, zaczyna doskwierać parom żyjącym pod wspólnym dachem. Małżonkowie, pewni swoich uczuć, przestają dbać o siebie, zanika czułość i potrzeba robienia drugiej osobie małych przyjemności. Partnerzy zapominają, dlaczego właściwie kochają i jak bardzo cenią bliskość stałego partnera, gdyż jest on „na wyciągnięcie ręki” – osiągalny i niemal zawsze dostępny. Zamiast skupić się na pielęgnacji związku, poszukują nowych doznań. Życie bez adrenaliny, kuszącej świeżości, nieporządku w poukładanym do cna świecie, zaczyna kusić i pociągać, aż
wreszcie na horyzoncie pojawi się odpowiedni obiekt i przyjazny grunt. Seksuolodzy zwracają uwagę, że pokusie zdrady częściej ulegają kobiety, które od lat pozostają w związku z jednym partnerem, i które wcześniej nie miały doświadczeń seksualnych z innymi mężczyznami. Grozę budzi w nich przeświadczenie, że już nigdy nie przekonają się, jak mogłoby wyglądać życie z innym mężczyzną.
Motywy zdrady
– Mam 27 lat i jestem 7 lat po ślubie. Wyszłam za mąż z wielkiej miłości i mój mąż był moim pierwszym mężczyzną – pisze na forum Małgorzata z Suwałk. Od pewnego czasu nie mogę jednak wyzwolić się od natrętnej myśli – dlaczego nie poznałam swojego męża później? Jako nastolatka nie mogłam się wyszaleć, przekonać się, jak smakuje miłość z innym... Teraz, myśl o zdradzie wierci mi dziurę w mózgu, przysłaniając szczęście rodzinne. Mam nadzieję, że kiedyś dojrzeję i brak doświadczenia przestanie się liczyć. Nie bez znaczenia pozostają również motywy męskiej niewierności. Zwolennicy teorii ewolucji uważają, że mężczyznom nie można do końca ufać, gdyż pierwotny przymus nakłania ich do odbycia stosunków z jak największą ilością kobiet po to, by spłodzić jak najwięcej dzieci. Przyczyny niewierności najczęściej jednak są bardziej przyziemne – zdrada jest po prostu wynikiem zaniedbania ze strony obojga parterów. Osoba, która potrzebuje czułości, codziennie musi być dopieszczana i zapewniana o uczuciach. Gdy jej parter
będzie ignorował te potrzeby, będzie szukała nowego źródła czułości. Podobnie - osoba pragnąca wciąż nowych doznań i przygód - jeśli trafi na osobę pasywną, ostrożną i zachowawczą, będzie odczuwała potrzebę obcowania z ludźmi o podobnych pasjach i usposobieniu. Ryzykujemy więcej, niż nam się wydaje...
Zdrada jednak niesie ze sobą ryzyko utraty tego, co dla większości z nas jest w życiu najważniejsze - rodziny, stabilizacji, ciepła i miłości. Zazwyczaj okazuje się, że fascynacja trwa krótko i szybko gaśnie - wtedy na wartości zyskuje parter, do którego za wszelką cenę chcemy wrócić. Nie zawsze jest to jednak możliwe, gdyż w grę wchodzą nie tylko nasze uczucia, ale przede wszystkim odczucia i emocje zdradzonego partnera, który wcale nie musi otworzyć nam drzwi.
Czy po zdradzie można żyć jak dawniej?
Czy można wrócić do partnera i wymagać od niego przebaczenia? Czy można dalej żyć pod jednym dachem bez cienia smutku i goryczy? W jaki sposób pozbyć się poczucia winy, obrzydzenia do samego siebie i znów zobaczyć uśmiech na twarzy osoby, którą tak bardzo się skrzywdziło? Partnerzy ze zdradą na sumieniu doskonale wiedzą, że problemem jest nie tylko odzyskanie zaufania żony czy męża oraz rozgrzeszenia za grzechy. Aby powrót do normalności był możliwy, trzeba wybaczyć również sobie.
- Dopiero w momencie, gdy zdradziłem żonę, dotarło do mnie, jak wiele ona dla mnie znaczy. Do domu wracałem jak z krzyża zdjęty, rozbity, załamany! - pisze na forum Piotr (31 l.). Wiedziałem, że nie da się cofnąć czasu i że nie będę mógł udawać, że nic się nie stało. Żona za dobrze mnie zna, wiedziałem, że zorientuje się, że coś jest nie tak. Poza tym, problem leżał również we mnie - oczekiwałem wybaczenia ze strony żony, ale sam sobie nie mogłem wybaczyć, że zaryzykowałem nasze wspólne, szczęśliwe przecież życie, dla chwili rozkoszy z kobietą, która nic dla mnie nie znaczy. Między nami nie jest już tak, jak kiedyś i nawet nie marzę, że kiedyś będzie - podsumowuje swoją opowieść Piotr.
Z perspektywy ofiary, sprawa wygląda trochę inaczej - Historii, jakich wiele - pisze na forum Nana z Koszalina. Facet zdradzał, brzmi lakonicznie, ale i tak nie sposób opisać tego bólu... Teraz próbujemy wszystko sklejać, chcemy tego oboje. Czasami myślę, że poradzimy sobie, minęły trzy miesiące, mamy za sobą wiele rozmów i pozytywnych dni, jednak czasem dopadają mnie takie "filmy", że po prostu przestaję sobie z tym radzić. Te emocje... czy ktoś potrafi nam pomóc? Czy psycholog jest w stanie w odkrywczy sposób spróbować posklejać nasze życie tak, abyśmy więcej nie musieli cierpieć? Tylko nie mówcie, że powinnam zmienić partnera. Może i powinnam... ale póki co wspólnie walczymy o nas i naszą rodzinę. - podsumowuje Nana.
Kluczem otwierającym drzwi do dalszego funkcjonowania związku jest przebaczenie, a wstępem do przebaczenia - przyznanie się do błędu i chęć odkupienia win. Czy partnerzy zdołają odbudować związek i czy nie rozpłynie się on w niebycie, zależy od ich wspólnego wysiłku. Bariery emocjonalne, jakie zbudowali między sobą w wyniku niewierności, są trudne do pokonania, bo problem nie dotyczy fizyczności, której łatwo ulec i potem ciężko okiełznać. Niestety, wartość tego, co mamy, poznajemy dopiero w momencie, gdy to utracimy. Więc może warto przystanąć na chwilę i zastanowić się - czy na pewno chcemy zaryzykować?