Królowa wpadek wygląda jak bogini
Edyta Olszówka
Kiedyś Edycie Olszówce daleko było do wyrafinowanego modowego wyczucia. Pastelowe makijaże, niedobrane kreacje i niezliczone wpadki. Niezrozumiana była także jej dziwna miłość do koloru fioletowego, w którym mało kto wygląda dobrze, zwłaszcza, jeśli odziany jest w niego od stóp do głów
Kiedyś Edycie Olszówce daleko było do wyrafinowanego modowego wyczucia. Pastelowe makijaże, niedobrane kreacje i niezliczone wpadki. Niezrozumiana była także jej dziwna miłość do koloru fioletowego, w którym mało kto wygląda dobrze, zwłaszcza, jeśli odziany jest w niego od stóp do głów.
Te dni na szczęście minęły i mogą być jedynie zabawnym wspomnieniem. Ktoś, kto przeszedł taką drogę od kiczu do perfekcyjnego i niesamowicie kobiecego stylu może pękać z dumy.
Mamy wrażenie, że Olszówka za każdym razem, gdy pokazuje się publicznie, wygląda młodziej. Mimo iż dawniej jej fryzura była bardziej dziewczęca (zwłaszcza słodkie warkoczyki), to dziś promienieje młodzieńczą aurą.
Trudno uwierzyć, że aktorka już kilka lat temu przekroczyła czterdziestkę. Gładka cera i figura, której zazdrościć jej może niejedna nastolatka. Podkreślona opiętą sukienką sprawia, że patrzącym na nią mężczyznom krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach.
Edyta też doskonale wie, jak manewrować swoim seksapilem. Choć kusi odważnymi krojami, unika wulgarnych wycięć. Zawsze odsłania dokładnie tyle, ile trzeba. To bardzo nietypowe, ale zdecydowanie udane połączenie drapieżności i klasy.
Patrząc na nią dziś, aż trudno uwierzyć, że tak bardzo się zmieniła.