Kupił mieszkanie w nowym bloku. Oto co zobaczył na balkonie sąsiada
Wynajem na doby to dla wielu sposób na znalezienie interesującego lokum w ciekawym miejscu i dobrej cenie. Problem pojawia się, gdy to nasz sąsiad decyduje się zostać "samozwańczym hotelarzem". Czy są na to sposoby? Kreatywność mieszkańców nie zna granic.
Dla wielu ludzi majówka to idealny czas na krótkie wypady i podróże. Miasta, górskie kurorty i nadmorskie miejscowości pękają w szwach.
Niektórzy zamiast zatrzymać się w hotelu czy pensjonacie, wolą skorzystać z platform do tymczasowego wynajmu. To, co dla jednych jest źródłem zarobku, dla innych staje się koszmarem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wieczór kawalerski za ścianą
Tymczasowy wynajem mieszkań pod cele turystyczne zrewolucjonizował branżę nieruchomości na całym świecie. Niższe koszty noclegu czy możliwość korzystania z kuchni i samodzielnego przygotowywania posiłków sprawiają, że to rozwiązanie idealne dla coraz większej grupy podróżujących.
Tym samym wzrasta liczba przedsiębiorców, którzy liczą na większe zyski w porównaniu z najmem długoterminowym, a oferta takich lokali rośnie.
- Gdy kupowałem mieszkanie, nie wiedziałem, że będę jedynym stałym lokatorem na piętrze. Pozostałe to mieszkania na wynajem tymczasowy - mówi w rozmowie z WP Kobieta Robert, mieszkaniec bloku na nowo wybudowanym, krakowskim osiedlu.
Co chwilę zza ściany dobiegają odgłosy imprezy. - Hałas, głośna muzyka, krzyki, a rano worki pełne szklanych butelek... Na początku myślałem, że to mój sąsiad jest szalonym imprezowiczem. Później zorientowałem się, że to za każdym razem są inne osoby. Gdy znalazłem jego mieszkanie na popularnym serwisie najmu tymczasowego, wszystko stało się jasne. Okazało się, że wynajmuje je nawet na pojedyncze noce - opowiada.
Lokal był urządzony typowo pod turystów. - Była tam mapa, na której każdy mógł zaznaczyć pinezką miejsce, z którego pochodzi, a w salonie wisiało coś na kształt dyskotekowej kuli. W kuchni nie zabrakło chłodziarki do wina i zestawu do robienia drinków - opisuje Robert. - Nic, tylko się bawić! - dodaje gorzko.
Pech chciał, że do mieszkania przynależał też sporych rozmiarów balkon, który wyjątkowo upodobali sobie goście. - Co chwila wznosili na nim toasty, śpiewali, a raczej krzyczeli bez opamiętania, śmiali się wniebogłosy - relacjonuje.
Miarka przebrała się, gdy grupa tymczasowych lokatorów, która świętowała wieczór kawalerski, będąc kompletnie pijana, postanowiła zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Nie była to jednak zwykła fotografia. Mężczyźni wpadli na pomysł, by zapozować na balkonie niemal... na golasa. - Mieszkam razem z żoną i córką, naprawdę nie chcemy, by zaraz koło nas robiono takie "cyrki". Zadzwoniłem wtedy na Straż Miejską, ale gdy przyjechali, grupa była już kompletnie cicho i ciężko było im cokolwiek udowodnić - opowiada Robert.
Gdy próbował skontaktować się z właścicielem mieszkania, dzwoniąc na podany w ogłoszeniu numer, ten nie okazał żadnej skruchy. - Stwierdził, że jest to legalne działanie i ma prawo zarządzać swoim lokalem, jak chce. Jedynie obiecał, że będzie starał się uważniej dobierać gości. Ale to raczej puste słowa... - ocenia.
Zemsta na "samozwańczym hotelarzu"
Tymczasowy najem to nie tylko problem mieszkańców nowoczesnych apartamentów.
- Głośne imprezy, zostawione przed śmietnikiem butelki, hałasujący na klatce ludzie... Problem jest spory, tym bardziej że mieszka tu dużo starszych ludzi, którzy naprawdę potrzebują spokoju - mówi Zbigniew, emeryt mieszkający na krakowskim osiedlu bloków z wielkiej płyty.
Mieszkanie było zajmowane przez jednego z seniorów, ale gdy zmarł, odziedziczył je syn. - Znalazł sobie łatwy sposób na biznes i żyje z drugiej pensji. Szkoda tylko, że naszym kosztem - zaznacza.
We Wrocławiu sąsiedzi poszli o krok dalej. Mieli dość tymczasowych lokatorów i postanowili zemścić się na "samozwańczym hotelarzu".
- Znaleźliśmy mieszkanie na platformie do tymczasowego najmu. Była tam opcja bezpłatnego anulowania rezerwacji. Postanowiliśmy rezerwować lokal w różnych terminach, a w ostatniej chwili anulowaliśmy nasz pobyt - opowiada w rozmowie z WP Kobieta jedna z mieszkanek.
W konsekwencji lokal przez ponad miesiąc stał pusty. - Później właściciel zmienił zasady, więc nie mogliśmy dalej bezkosztowo go rezerwować. Mimo to chyba zdał sobie sprawę, że to nasza sprawka i postanowił wyłączyć możliwość bukowania jedno- i dwudniowych pobytów, ograniczając tym samym liczbę weekendowych imprez. Można więc powiedzieć, że nasz mały podstęp zakończył się sukcesem - podsumowuje.
Wolnoć Tomku w swoim domku?
- Sąsiedztwo mieszkania wynajmowanego "na doby" bywa uciążliwe dla osób mieszkających w tym samym bloku czy kamienicy. Zakłócanie ciszy nocnej, nieprzestrzeganie elementarnych zasad kultury, niszczenie części nieruchomości wspólnych (wind, klatek schodowych, drzwi wejściowych) to jedynie przykłady zachowań, z jakimi muszą walczyć wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską mec. Michał Urbański, adwokat w Zespole Nieruchomości, ekspert w doradztwie prawnym w ramach obrotu nieruchomościami, w tym umów najmu, kancelarii JDP.
- Skoro nieruchomość jest wykorzystywana na cele mieszkaniowe, to sąsiedzi mają prawo oczekiwać niezakłóconego spokoju domowego - dodaje.
Okazuje się, że walka z tymczasowymi lokatorami nie jest wcale taka prosta. Jedna ze wspólnot mieszkaniowych postanowiła dać temu kres i podjęła uchwałę zakazującą wynajmu krótkoterminowego. Narzędzie to okazało się jednak nieskuteczne.
Jeden z właścicieli mieszkań zaskarżył uchwałę do sądu, wskazując, że ogranicza ona korzystanie z własności. Sądy obu instancji przyznały mu rację.
Nie oznacza to jednak, że w takiej sytuacji jesteśmy całkiem bezradni. - Podstawowym działaniem jest zgłoszenie sprawy na policję, poinformowanie o zaistniałej sytuacji zarządcy budynku oraz właściciela mieszkania. Warto przy tym pamiętać, że jako wspólnota właściciele mogą pewne rzeczy odpowiednio uregulować w tzw. Regulaminie porządku domowego - zaznacza mec. Michał Urbański.
Gdy właściciel mieszkania konsekwentnie ignoruje kierowane do niego prośby, sąsiedzi mogą skierować przeciwko niemu pozew o zaniechanie naruszeń, a w razie poniesienia realnej szkody materialnej, właściciel sąsiedniej nieruchomości może rozważyć możliwość domagania się odszkodowania (m.in. koszty przeprowadzki, najmu innej nieruchomości).
W przypadku rażących naruszeń lokal może zostać sprzedany w drodze licytacji. - Jedną z przesłanek warunkującą zastosowanie tej regulacji jest, zgodnie z ustawą o własności lokali, rażące lub uporczywe wykraczanie przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez niewłaściwe zachowanie czynienie korzystania z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym - podkreśla adwokat z kancelarii JDP.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl