Mówienie o śmierci jest trudne. Żałoba ma różne odcienie
Jak przeżyć żałobę? Jak poradzić sobie z ogromnym bólem po stracie? Niestety nie ma na to gotowej recepty. Każdy człowiek jest inny i ze smutkiem radzi sobie inaczej. Każdy buntuje się, gdy umiera mu bliska osoba.
Jak przeżyć żałobę? Jak poradzić sobie z ogromnym bólem po stracie? Niestety nie ma na to gotowej recepty. Każdy człowiek jest inny i ze smutkiem radzi sobie inaczej. Każdy buntuje się, gdy umiera mu bliska osoba.
Na śmierć nie można się przygotować. Co przeżywa osoba osierocona?
- W lutym 2007 roku straciłam całą trójkę rodzeństwa i rodziców w wypadku. Wraz z nimi utraciłam plany, marzenia, nadzieję, wiarę, miłość. Zatraciłam sens życia. Od tamtego czasu przeszłam bardzo trudną i bolesną drogę. Nie raz upadałam i myślałam, że już więcej się nie podniosę, że już dłużej nie wytrzymam tego bólu, tej tęsknoty, że ten „krzyż” jest zbyt ciężki, jak na moje wątłe barki. Jednak dzięki wsparciu przyjaciół okazało się, że można przez to przejść, że można spróbować żyć mimo wszystko: mimo bólu, tęsknoty i miłości do zmarłych – pisze Dorota na stronie pomocpostracie.pl.
Oblicza śmierci
Każdy przeżywa żałobę w inny sposób. Mimo pewnych podobieństw, każda strata jest zupełnie osobistym i niepowtarzalnym doświadczeniem. Zależy od wielu czynników tj. okoliczności śmierci, dojrzałości osobowej, siły relacji i więzi, wieku osoby osieroconej i zmarłej.
- Około 11 lat temu straciłam najbliższą mi osobę. Osobę, którą kochałam, która była moim przyjacielem, powiernikiem, z którą planowałam ułożyć sobie życie, i co do której byłam pewna, że to ten jedyny, właściwy, mój, na całe życie… Jednak los chciał inaczej, odszedł w młodym wieku, nagle, mając wszystko: miłość, bezpieczeństwo, pasję, pomysł na życie, pieniądze – pisze Sylwia na forum naglesami.org. - Przeszłam wszystkie fazy żałoby. Począwszy od totalnego szoku i niedowierzania, poprzez straszną rozpacz i depresję, kończąc na ponownych narodzinach. Użyłam tego stwierdzenia zupełnie świadomie, gdyż uważam, że z chwilą śmierci najbliższej osoby, w nas zmienia się zupełnie wszystko i część nas umiera razem z nią. Nigdy życie nie wygląda już tak samo. I paradoksalnie na początku świat zupełnie traci swoje kolory, wiosenne liście i trawy tracą barwę soczystej zielni, a kwiaty tracą swój bukiet zapachowy, by później obdarować nas całą paletą jeszcze piękniejszych doznań.
Kiedy umiera bliska osoba, przeżywamy tzw. żałobę. Niezwykle istotne jest pozwolić sobie na nią. Każdy ma prawo mieć poczucie braku i pustki. Ma prawo do łez, buntu, rozpaczy, gniewu, lęku, poczucia winy, poczucia osamotnienia i smutku. Przeżywanie żałoby to proces reakcji, będącej odpowiedzią na utratę, wraz ze wszystkimi konsekwencjami.
Czas goi rany
Warto poznać charakterystyczne etapy przeżywania żałoby. Przede wszystkim dla zrozumienia tego, co się dzieje z człowiekiem osieroconym, aby pomóc sobie czy innym w bezpiecznym przejściu przez żałobę.
Faza szoku i zaprzeczenia - z tym etapem spotykamy się tuż po dowiedzeniu się, że bliska nam osoba nie żyje. Siła oraz długość wstrząsu będzie zależeć od tego, jak bardzo byliśmy zżyci z tą osobą, w jakim była wieku, czy umarła naturalnie czy też w nagłym wypadku.
Często mamy poczucie odrealnienia, jakby to nie działo się naprawdę. Rzadko w tej fazie towarzyszy nam płacz i rozpacz. Raczej znajdujemy się w stanie otępienia. Powinności pogrzebowe załatwiamy jak „maszyny”, wszystko robimy jakby automatycznie. Tak, jakby ta sytuacja nie dotyczyła nas samych. Niektórzy potrzebują kilku minut, inni kilku dni, a jeszcze inni tygodni lub nawet miesięcy, by dotarła do nich informacja, że strata jest autentyczna.
Dezorganizacja zachowania - tu najczęściej pojawiają się trudności w sprostaniu codziennym obowiązkom. Sytuacje, które wcześniej były dla nas naturalne, obecnie potrafią nas wprawić w strach, w przerażenie. Często czujemy się nieporadni. Nasza aktywność zawodowa wyraźnie spada.
Brakuje nam energii. Często dochodzi do zaburzeń snu. Jedni mogliby spać na okrągło, inni mają problemy z zasypianiem. Dodatkowo mogą pojawić się zaburzenia łaknienia. Nasze myśli i emocje skoncentrowane są głównie na zmarłym. Czasami nawet budzimy w sobie nadzieję, że spotkamy zmarłego, że jego śmierć to tylko głupie nieporozumienie. Tej fazie często towarzyszy uczucie poczucia winy, poczucia krzywdy, izolowanie się od innych.
Złość i bunt - tutaj najczęściej odczuwamy różne rodzaje złości: na Boga, na los, na osobę zmarłą, na wszystkich i na wszystko. Swoją złość kierujemy na siebie bądź na innych. Często też odczuwamy zazdrość, że inni mogą się cieszyć szczęściem rodzinnym, a my już nie możemy. Zawiść również jest uczuciem, które może się w tej fazie pojawić.
Smutek i depresja - w tej fazie czujemy się dotknięci ogromnym smutkiem. Przepełnia nas żal i rozpacz. Nic nas nie cieszy. Czujemy się apatyczni i niezdolni do podejmowania wysiłku. Mamy ciągłe uczucie zmęczenia i wyczerpania. Nieraz mamy nieprzemożoną potrzebę snu. Zaniedbujemy siebie i rodzinę. Unikamy znajomych. Potrafimy większość wolnego czasu spędzać w łóżku. Tracimy apetyt. Zamykamy się w sobie. Często płaczemy. Czujemy się osamotnieni i niezrozumiani przez innych. Przyszłość widzimy w czarnych barwach. Nasze myśli skoncentrowane są głównie na zmarłym i na bezsensie życia.
Akceptacja i pogodzenie się ze stratą - powoli odzyskujemy aktywność oraz zainteresowanie życiem towarzyskim, rodzinnym, zawodowym. Podejmujemy nowe role i zadania życiowe. Temat straty nie wywołuje już w nas bólu. Czujemy się pogodzeni ze śmiercią bliskiej osoby.
Czas trwania każdej z faz jest sprawą bardzo indywidualną. Nie ma wytycznych, co do długości ich trwania. Fazy mogą się przenikać wzajemnie, przeplatać. Nie można przejść do 5 fazy, nie doświadczając wcześniejszych etapów. Nie ma drogi na skróty. Nie można od tego uciec. Jedyne, co można zrobić, to starać się ją przeżyć.
Ile czasu na rozpacz?
Ile czasu powinna trwać żałoba? Kulturowo przyjmuje się, że proces żałoby dla dorosłych trwa około roku, dla dziecka - półtora, dwa lata. Ale to zależy od bardzo wielu czynników.
Ustalenie ścisłych ram czasowych dla żałoby jest jednak bardzo trudne. Z punktu widzenia psychologii czy socjologii emocji trudno zadekretować, że rok powinien wystarczyć, by uporać się ze smutkiem po stracie. U większości Europejczyków rok wystarczy, żeby się wyciszyć, uporządkować wszystkie sprawy, które wiążą się ze śmiercią, próbować oswoić się z tym, że kogoś nie ma. Co oczywiście nie jest równoznaczne z tym, że po roku potrafimy oswoić własną śmiertelność. To jest temat niebywale trudny do zaakceptowania.
Żałoba patologiczna
Przedłużająca się żałoba, niezdolność do samodzielnego przechodzenia jej kolejnych etapów to siła niszcząca osobę "opuszczoną". Warto wówczas poszukać pomocy specjalisty. Trzeba także rozważyć wizytę u psychologa, bądź psychiatry i wtedy, gdy żałoba przebiega niemal bezobjawowo. Jeśli więź ze zmarłym była głęboka, pozornie doskonałe radzenie sobie z jego śmiercią powinno niepokoić. Niejednokrotnie podziwiamy ludzi, którzy sprawiają wrażenie, jakby nieszczęście ich nie poraziło. Tymczasem to może być przejaw braku zdolności do uświadomienia sobie straty. Dochodzi do reakcji odroczonej, typowej w depresji. W takiej sytuacji zwykle nie można wyjść z żałoby o własnych siłach.
Przyczyną wielu przedłużających się problemów emocjonalnych i psychicznych w żałobie są sprawy niedokończone. Zmarłego nie można przeprosić, nie da się już załagodzić drobnej sprzeczki. Skutek? Wyrzuty sumienia, rozpamiętywanie, wtórny stres. Niewielu spośród nas żyje tak, jakby to był dzień ostatni, więc w obliczu nieodwołalnego zostajemy z przykrym balastem, nieraz na resztę życia. Czasem wyjściem jest wyłącznie pomoc psychologa lub psychiatry.
Na podstawie http://pomocpostracie.com.pl/(gabi), kobieta.wp.pl