Filigranowa, rudawa blondynka, w swoim wycofaniu i chłodzie przypominała hollywoodzką gwiazdę. „Królewska uroda, niepowtarzalny kolor włosów, jakiś różowozłoty, predestynował Olę do ról tych wyniosłych królowych, tych wszystkich okrutnych i tajemniczych uwodzicielek Czechowa czy Strindberga” – nie bez powodu w ten sposób pisał o niej Andrzej Łapicki. Kim była Aleksandra Śląska?
Pochodziła z Katowic, ale różniła się od typowej Ślązaczki. Wywodzi się z zamożnej rodziny – tata był pracownikiem kolei, posłem i działaczem, niepodległościowym, a mama zajmowała się domem – Aleksandrą i dwójką jej rodzeństwa. To właśnie dzięki niej dziewczyna uniknęła przymusowych robót w czasie wojny – matka wysłała ją w tym czasie do znajomych do Wiednia.
Zobacz także:
Beata Szydło i #That Coat
5 kultowych kreacji w filmach Andrzeja Wajdy
Gwiazdy Hollywood na ośmiu okładkach "Elle"
Królowa, caryca, święty potwór
Pseudonim zawdzięcza miejscu, z którego pochodzi. Jako pierwszy użył go wykładowca krakowskiej Szkoły Dramatycznej przy Teatrze im. Słowackiego, Wiesław Gorecki. Jej prawdziwe nazwisko brzmiało Wąsik, ale nauczyciel stwierdził, że nie nadaje się ono dla osoby, która ma zamiar robić wielką karierę. Warszawę podbiła już jako Aleksandra Śląska. Jednak najpierw wyszła za mąż, za studenta medycyny Czesława Górskiego.
Sielanka nie trwała długo. Po zawarciu małżeństwa para doczekała się syna, ale odezwał się też kapryśny przyjaciel w postaci aktorstwa. Śląska postanowiła poświęcić się mu w całości.
Królowa, caryca, święty potwór
Równolegle z karierą filmową aktorka rozwijała umiejętności teatralne. Na deskach teatru magnetyzowała, choć ci, którzy oglądali ją na ekranie, nie potrafili zrozumieć tego fenomenu. Zadebiutowała w „Niemcach” w Teatrze Współczesnym. Tu wypatrzył ją Janusz Warmiński, który od razu stracił dla niej głowę. Śląska czuła to samo i wtedy też podjęła decyzję o rozstaniu z Górskim. Mimo tego pozostawała z nim w stałym kontakcie i pomagała, kiedy tylko tego potrzebował.
Królowa, caryca, święty potwór
Warmiński objął stanowisko dyrektora stołecznego Teatru Ateneum, a związek z Aleksandrą rozkwitał. Tak naprawdę sceną rządziła ona, ale nigdy przez swoich studentów (wykładała w szkole teatralnej) nie była nazywana „dyrektorową”. Uchodziła za silną kobietę z mocnym charakterem, co lubiła manifestować. Dlatego mówiono o niej „królowa”, „caryca” i… „święty potwór”.
Królowa, caryca, święty potwór
Po wojnie reżyser Wanda Jakubowska rozpoczęła prace nad filmem „Ostatni etap”, który opowiadał o wspomnieniach więźniarek obozu w Auschwitz-Birkenau. Zdjęcia ruszyły dopiero wtedy, kiedy wyraził na to zgodę sam Józef Stalin. Jedną z postaci pojawiających się w filmie była obozowa nadzorczyni, do której potrzebna była rudowłosa aktorka dobrze mówiąca po niemiecku. Do opisu idealnie pasowała Śląska.
Po zagraniu w tej produkcji wyzywano ją od nazistek. Sama Śląska nie dawała po sobie poznać, że się przejmuje, ale w rzeczywistości tak było. Jej chłód i dystynkcja sprawiły, że reżyserzy widzieli ją w rolach królowych lub Niemek. Podobnie było z angażem w „Pasażerze” Munka.
Królowa, caryca, święty potwór
Miała męża, którego uwielbiała, ale nie zrezygnowała z flirtowania. Nie mogła opędzić się od mężczyzn. Serca widzów zaskarbiła sobie rolą w serialu „Królowa Bona”, w którym wcieliła się w tytułową postać. Miała wówczas 50 lat, a grała… dwudziestolatkę! Mimo tego, że widać u niej znak upływającego czasu, fantastyczna sylwetka i talent aktorski pozwoliły jej wiarygodnie oddać postać o trzydzieści lat młodszej kobiety.
Królowa, caryca, święty potwór
Aleksandra Śląska słynęła z hipnotyzującego głosu. W latach siedemdziesiątych aktorka pracowała przy dubbingu angielskiego serialu „Elżbieta, królowa Anglii” R. Grahama. Niektórzy z filmoznawców twierdzili, że jej głos fascynował niemalże tak jak jej twarz. Śląska pracowała nad nim, dlatego z czasem poszerzyła się jego skala, która zaczęła zahaczać także o seksowne niskie dźwięki. Doszła także chrypka, na punkcie której widzowie szaleli.
Królowa, caryca, święty potwór
Zachorowała nagle. Trafiła do szpitala z zapaleniem płuc, ale badania wykazały obecność zmian nowotworowych. Przegrała walkę z rakiem 18 września 1989 roku. Warmiński wydał majątek na jej grób – miał być taki, jakiego sobie życzyła - został wykonany z różowego marmuru. Aktorka spoczywa na Powązkach w Warszawie.
Katowice nie zapomniały o tym, że to z tych okolic pochodziła jedna z najważniejszych polskich aktorek. W miejscu, gdzie mieszkała, wisi tabliczka upamiętniająca Aleksandrą Śląską i jej rodzinę.