Płacz? Bardzo proszę, na zdrowie!
Gdyby nie nasza zdolność do płaczu, bylibyśmy jak maszyny. Łzami wyrażamy nasz żal, smutek, wzruszenie, zdenerwowanie, czasem bezradność albo radość. Łzy to naturalna reakcja na silne emocje, a jednak ludzie wstydzą się płakać, starają się tłumić łzy i wzruszenie.
27.01.2014 | aktual.: 27.01.2014 16:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdyby nie nasza zdolność do płaczu, bylibyśmy jak maszyny. Łzami wyrażamy nasz żal, smutek, wzruszenie, zdenerwowanie, czasem bezradność albo radość. Łzy to naturalna reakcja na silne emocje, a jednak ludzie wstydzą się płakać, starają się tłumić łzy i wzruszenie. Dlaczego?
Słaba beksa
Już niemowlęta, płacząc, komunikują się ze swoim otoczeniem. Przywołują matkę, starając się zaspokoić w ten sposób swoje potrzeby. Płaczą, gdy jest im zimno, gdy mają mokro, gdy są głodne lub coś je boli. Matka rozumie płacz jako naturalny język dziecka i stara się pomóc zaspokoić jego pragnienia. Taka reakcja opiekunów przynosi dziecku ulgę, a w przyszłości zgodę na płacz i łzy.
Jednak zdarza się, że matka odbiera płacz dziecka ze złością, nie radzi sobie ze łzami i emocjami dziecka, czuje się bezradna, nie wie, co ma zrobić. Takie dziecko, a w przyszłości dorosły, nauczy się tłumić łzy i powstrzymywać się od płaczu. Dorośli często wychowują swoje dzieci, nie akceptując ich silnych emocji ani płaczu. Łzy są bardziej akceptowane u dziewczynek, ale i one spotykają się wtedy z etykietą „słabej”, „beksy” czy „przewrażliwionej”. Zarzuca się im nawet manipulowanie płaczem, próby wymuszania czegoś łzami na otoczeniu.
Wstydliwe łzy
Ludzie starają się powstrzymywać od wyrażania emocji, a także od łez, które są synonimem wrażliwości i przeżywania uczuć. W naszej kulturze łzy są utożsamiane ze słabością, a nikt nie chce być słaby, nie chce okazać czułych punktów, w obawie przed zranieniem i wykorzystaniem. Aby się nie rozpłakać i nie pogrążyć w rozpaczy, wiele osób stara się odciąć od własnych uczuć. Nie chcą czuć bólu, smutku czy lęku. Wstydzą się nawet łez wzruszenia i radości, to dla wielu osób również towarzyskie faux pas.
„W naszym domu nie okazywało się uczuć, ani złych, ani tych dobrych. Złość była zakazana tak samo jak mówienie o tym, że się kochamy. Nawet jak wzruszałam się na filmie, tata irytował się i nazywał mnie mazgajem, a mama pouczała z surową miną, że nie należy płakać przy innych. Po takim treningu już potrafię powstrzymać się od łez, tłumię je w samym zalążku, razem z uczuciami. Nie złoszczę się, nie denerwuję, niestety także mało co mnie wzrusza i naprawdę cieszy. Pustka i dystans chronią mnie przed wybuchem prawdziwego szlochu”- wyznaje Agata.
Straszny płacz
Nie lubimy płakać, ale gdy płaczą w naszej obecności inni ludzie, zwykle podobnie niepokoimy się i irytujemy. Nie wiemy, jak się zachować, co zrobić, jak im pomóc. Wydaje nam się, że powinniśmy sprawić, aby przestali płakać, bo ten płacz i łzy są dla nas niczym koszmar.
Mówimy wtedy często, żeby przestali płakać, że przesadzają, że przecież nie jest na pewno aż tak źle. Zaprzeczamy w ten sposób ich uczuciom, nie dajemy im prawa odczuwać i okazywać emocji. Nie potrafimy im pomóc, wolimy więc zbagatelizować ich problem, ośmieszyć łzy. Nie ujawniając swoich uczuć i ukrywając własne reakcje emocjonalne, oddalamy się tak naprawdę od siebie nawzajem, nie dajemy sobie szansy na prawdziwą, bliską relację, na pomoc i wsparcie drugiego człowieka.
Płaczę, więc czuję
A przecież płacz jest naturalną reakcją na silne emocje, na traumatyczne przeżycia, na ból po stracie ale także na wielką radość. Płacz przynosi ulgę i ukojenie, zmniejsza napięcie, lęk i stres. Płacząc, uwalniamy emocje i dzięki temu możemy odzyskać spokój i wrócić do stanu równowagi.
Pozwolenie sobie na łzy i płacz, ujawnianie uczuć, wcale nie jest słabością. To paradoksalnie nasza siła, nie musieć się ukrywać i wstydzić samego siebie. Dzięki łzom i uczuciom, mamy szansę lepiej siebie zrozumieć i uświadomić sobie swoje potrzeby. Nie wyrażając emocji, narażamy zaś nasz organizm na chroniczny stres, napięcie mięśniowe, na choroby psychosomatyczne a nawet stany depresyjne. Oddalamy się od ludzi i izolujemy, nie dostajemy potrzebnego wsparcia i życzliwej uwagi innych.
Adriana Klos - psycholog i psychoterapeuta warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii "Strefa Zmiany". Pomaga ludziom borykającym się z problemami depresji, lęków, z kryzysami w związkach, w relacjach z ludźmi, z syndromem DDA.
(ak/sr), kobieta.wp.pl