Nieśmiałość spowodowana niedoborem oksytocyny
Jest problemem, z którym boryka się wiele kobiet. Jako małym dziewczynkom wpajano im, że to przymiot, a nie wada. I choć wini się zwykle czynniki społeczno-kulturowe, najnowsze badania pokazują, że nieśmiałość możemy otrzymywać w pakiecie razem z pozostałymi cechami osobowości.
27.01.2014 | aktual.: 30.01.2014 16:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest problemem, z którym boryka się wiele kobiet. Jako małym dziewczynkom wpajano im, że to przymiot, a nie wada. I choć wini się zwykle czynniki społeczno-kulturowe, najnowsze badania pokazują, że nieśmiałość możemy otrzymywać w pakiecie razem z pozostałymi cechami osobowości. Odpowiada za nią bowiem skład chemiczny naszego organizmu, a dokładniej mówiąc – niedobór oksytocyny.
Pocące się dłonie, płonące policzki albo występujące plamy na dekolcie – ktoś, kto doświadczył takich negatywnych atrybutów nieśmiałości wie, jak bardzo mogą utrudniać życie i kontakty międzyludzkie. Nie mówiąc już o tym, że randki i szukanie drugiej połówki pozostają niemal całkowicie poza zasięgiem. Naukowcy znaleźli jednak coś, co może być ratunkiem dla całej rzeszy fantastycznych, nieśmiałych kobiet, które siedzą w domu i bez rezultatu czytają poradniki o tym, jak zwalczyć swoją znienawidzoną cechę. Antidotum na źródło wszystkich ich problemów może się okazać oksytocyna.
Kiedy się w kimś zakochujemy, to właśnie ona odpowiada za motyle w brzuchu i cudowny stan upojenia. Jednak najnowsze badanie, którego wyniki opublikowano w amerykańskim magazynie „Psychoneuroendokrynologia”, dowodzi, że oksytocyna sprawia również, że łatwiej nawiązujemy kontakt z obcymi osobami. Stąd wniosek, że niedobór tego hormonu może być głównym powodem, dla którego tak wiele ludzi doświadcza trudności w zawieraniu nowych znajomości i nie potrafi swobodnie zachowywać się w towarzystwie.
W pierwszej części przeprowadzonego eksperymentu, jego uczestnicy obejrzeli nagranie wideo, na którym przedstawiono ich własną twarz przeobrażającą się w nieznajome oblicze. Ci, którym w formie sprayu do nosa podano oksytocynę, szybciej rozpoznawali w zmienionej grafice siebie i potrzebowali mniej czasu, by przyzwyczaić się do nowej twarzy. Wtedy, kiedy nie znajdowali się pod wpływem sprayu, oceniali swoją własną twarz jako przyjemniejszą, natomiast po podaniu hormonu atrakcyjność własnej i zmienionej twarzy uznawali za porównywalną.
To solidny dowód na to, że przy wzroście poziomu oksytocyny w organizmie poszerza się nasza strefa komfortu. Dzięki temu stajemy się bardziej otwarci na innych i znika poczucie, że najlepszy i najbezpieczniejszy świat to wyłącznie ten wewnątrz i w wąskim promieniu wokół nas.
Eksperci podkreślają, że to odkrycie, choć niezwykle ważne, wciąż wymaga dalszych badań. Inny z przeprowadzonych z wykorzystaniem oksytocyny eksperymentów ukazuje natomiast ciemną stronę posiadania jej wyższego poziomu w organizmie. Naukowcy z Northwestern stwierdzili, że hormon ten wzmacnia naszą społeczną pamięć. Oznacza to, że – w zależności od tego, jak złe doświadczenia mamy za sobą – oksytocyna może dodatkowo pogłębić naszą nieśmiałość. Bardziej utrwala bowiem te wspomnienia, które najchętniej zostawilibyśmy daleko za sobą.
Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości poznamy nie tylko najnowsze odkrycia dotyczące wpływu oksytocyny na nieśmiałość, ale także innych czynników, które odpowiadają za tę cechę charakteru. Jednak mimo że oba wymienione wyżej eksperymenty w znaczący sposób wpływają na stan wiedzy i możliwości podjęcia działań w pracy nad nieśmiałością, nie można traktować tego hormonu jako złotego środka na pozbycie się problemu.
I choć dla wielu wspaniale by było móc wkroczyć dumnym krokiem do apteki i poprosić o oksytocynę w sprayu, na razie bardziej realnym i niezawodnym środkiem wciąż jest antyperspirant, wersja super strong.
Tekst: na podst. Sheknows.com/Izabela O’Sullivan