Polacy żyją krócej
Opublikowany właśnie raport Eurostatu wskazuje, że mieszkańcy Europy Wschodniej i Środkowej, w tym Polski, żyją przeciętnie krócej niż mieszkańcy krajów "starej" Unii. To przede wszystkim wina nowotworów i chorób układu krążenia - Polacy częściej i wcześniej umierają z ich powodu.
08.09.2009 | aktual.: 24.06.2010 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Opublikowany właśnie raport Eurostatu wskazuje, że mieszkańcy Europy Wschodniej i Środkowej, w tym Polski, żyją przeciętnie krócej niż mieszkańcy krajów "starej" Unii. To przede wszystkim wina nowotworów i chorób układu krążenia - Polacy częściej i wcześniej umierają z ich powodu.
Zdaniem profesora Wojciecha Drygasa, kierownika Zakładu Epidemiologii Instytutu Kardiologii im. kard. Wyszyńskiego w Aninie, choć wiele jeszcze do zrobienia, w przypadku chorób krążenia widać stały postęp.
- Do chorób układu krążenia zalicza się zarówno chorobę niedokrwienną serca i zawał, jak i udary mózgu. Jeśli chodzi o choroby serca, Polska wypada całkiem dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę nakłady na zdrowie, 6 do 7 razy niższe niż w większości krajów Unii - mówi prof. Drygas.
- Umieralność z powodu zawału serca, szczególnej postaci choroby niedokrwiennej serca jest, co prawda większa w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, ale w Polsce trend jest zdecydowanie korzystny, lepszy niż w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej - zwłaszcza w porównaniu z Rosją, Ukrainą, Białorusią czy krajami nadbałtyckimi - podkreślił specjalista.
Gorzej z udarami mózgu - co w dużej mierze wynika z problemów z rozpoznawaniem i leczeniem nadciśnienia tętniczego. Zbyt rzadko mierzy się ciśnienie, lekarze nie zawsze stosują najlepsze dla danego pacjenta metody leczenia, a pacjenci mogą nie przestrzegać zaleceń lekarzy. Wzorem może być dla nas model kanadyjski - uznał Drygas.
- Tam, gdzie są środki finansowe i przeszkolone kadry, umieralność spada. Przykładem może być tak zwana "umieralność szpitalna", która dotyczy osób już przyjętych do szpitala i leczonych. Po tym względem jesteśmy na 3-4 miejscu w Europie - wyprzedzamy m.in. Francję i Szwajcarię - kraje, które wydają na zdrowie bardzo dużo. Jak widać, liczy się także sposób, w jaki dostępne pieniądze są wydawane. My wydajemy bardzo mało, ale tam, gdzie te pieniądze się pojawiają, są efekty - zaznaczył.
Przykładem może być od lat finansowany przez Ministerstwo Zdrowia pogram "Polkard". W jego ramach znaczące środki przeznaczono na wyposażenie ośrodków kardiologicznych w aparaturę diagnostyczną, na przykład w angiografy. Zorganizowano też ostre dyżury, co umożliwia wykonywanie tak zwanego "balonikowania". Znalazły się pieniądze na stenty naczyniowe, powstała gęsta sieć ośrodków kardiologicznych. Pod pewnymi względami należymy do czołówki europejskiej.
Z drugiej strony nasze nakłady na ochronę zdrowia są dalece niewystarczające - obok Bułgarii i Rumunii, wydajemy najmniej w Europie. Za mało środków wydaje się na profilaktykę chorób serca, a Polak z zawałem wciąż zbyt późno trafia do szpitala. Brakuje mu świadomości, że gdy poczuje typowe dla zawału objawy, takie jak ostry, promieniujący ból w klatce piersiowej, za mostkiem - powinien szybko dzwonić po pogotowie i trafić na najbliższy oddział kardiologiczny. Szczególnie dotyczy to osób najbardziej narażonych - z nadciśnieniem, wysokim poziomem cholesterolu, w starszym wieku.
- W porównaniu z początkiem lat 90. obecnie umiera na choroby układu krążenia aż o 40 tys. osób mniej - mówił prof. Drygas. - Wprawdzie wielu specjalistów wyjeżdża za granicę, jednak w Polsce jest ich wystarczająco wielu. Gdyby tylko ci, którzy pozostali, byli dobrze opłacani i właściwie zorganizowano im pracę, mogliby zaspokoić nasze potrzeby. Jednak za małe są nakłady na profilaktykę i ochronę zdrowia - pieniądze idą głównie na leczenie, często późnych postaci chorób. Wciąż nie ma dobrego systemu motywującego lekarzy do działań profilaktycznych - uznał Drygas. Mimo wszystko pod względem chorób serca Polska wypada znacznie lepiej niż np. Finlandia czy niektóre regiony Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż daje o sobie znać fatalny model życia, przede wszystkim wysokie spożycie nasyconych tłuszczów i palenie. Najlepiej pod względem kardiologicznym wygląda sytuacja słynnych ze swojej diety krajów śródziemnomorskich - Hiszpanii, Francji i Włoch.