Pralka z programem artystycznym
Modne metropolie na całym świecie zapełniają się lokalami łączącymi funkcje, które do niedawna wydawały się nie do połączenia. Dzisiaj cafe-pralnie, sklepo-muzea czy księgarnio-kawiarnie pojawiają się także w Polsce.
04.01.2007 | aktual.: 29.06.2010 02:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Modne metropolie na całym świecie zapełniają się lokalami łączącymi funkcje, które do niedawna wydawały się nie do połączenia. Dzisiaj cafe-pralnie, sklepo-muzea czy księgarnio-kawiarnie pojawiają się także w Polsce.
Na imprezę... do pralni
Beata, 23-letnia studenta marketingu z Poznania, co piątek zbiera brudną odzież do torby i jedzie do znajdującej się w centrum miasta Pralni-Bawialni na... imprezę. Na miejscu garderoba ląduje w pralkach, a Beata przy barowym stoliku lub tanecznym parkiecie.
Pomysł na lokale, w których można jednocześnie wyprać bieliznę i spotkać się z przyjaciółmi, rozpropagowały u nas amerykańskie filmy. Za Oceanem czy w Europie Zachodniej takie punkty to norma. Zazwyczaj są stosunkowo niewielkie - wystarczą dwa pomieszczenia: z pralkami i drugie z barem, stolikami. I mają jedną podstawową zaletę: pozwalają aktywnie oczekiwać na wypranie ciuchów. Bo np. w cafe-pralni Balia we Wrocławiu, prócz rzędów pralek i suszarek, natkniemy się na artystów z offowej grupy teatralnej, którzy regularnie swoje sztuki wystawiają w lokalu. Możemy też pograć w szachy.
Wielbiciele tańca na czyszczenie garderoby powinni udać się do Pralni-Bawialni, gdzie codziennie po zmroku zaczynają się imprezy. Nierzadko trwały na długo po wyłączeniu ostatniej pralki... Czas można zabić także na projekcji filmu lub pokazie aerobiku.
Concept stores - czyli co?
Z kolei concept stores to połączenie sklepu z galerią, muzeum sztuki nowoczesnej czy modnego klubu. Niezależnie od wystroju, mają trendsetterski charakter, trudno do nich trafić z ulicy. Pierwsze zaczęto otwierać w Paryżu (do najsłynniejszych należy Colette). Miały być sposobem na wyróżnienie się spośród masy butików, które zazwyczaj niewiele się od siebie różnią.
Najczęściej sprzedaje się w nich niepowtarzalne kolekcje ciuchów oraz perfumy, meble i modne gadżety (np. odtwarzacze mp3 ręcznie zdobione przez japońskich mistrzów anime). Asortyment rzadko wisi w nich po prostu na wieszakach czy leży na półkach, eksponuje się go raczej jak wyjątkowe dzieła sztuki.
Specjalnie dla concept stores krótkie serie tworzą uznani projektanci (np. perfumy od Husseina Chalayana, torebki od Louisa Vuittona), można w nich dostać serie próbne znanych marek, które jeszcze nie weszły do masowej produkcji. Taka ekskluzywność oczywiście sporo kosztuje - za niepozorny płaszczyk w polskim 'koncepcie' należącym do ultraelitarnego domu mody Comme des Garcones trzeba wyłożyć 3,5 tys. złotych.
W takich sklepach równie ważna, jak wystawione na sprzedaż produkty, jest atmosfera. Tu klient ma się dobrze czuć. W przerwach między mierzeniem kolejnych bluzek odpoczniemy na wygodnych kanapach lub zamówimy coś w sklepowym barze. Wejścia nierzadko strzeże selekcjoner. A na przykład concept stores Nike Town wyglądają jak świątynia koszykówki - centralnie położoną halę sportową wyłożono wiekowym parkietem, a półki z butami na sprzedaż (oczywiście, tylko specjalne modele) są tam właściwie tylko dodatkiem do boisk, sal telewizyjnych i muzealnych.
Sklep czy kawiarnia?
Przy 'konceptach' połączenie kawiarni z księgarnią wydaje się być czymś jak najbardziej naturalnym. W samej Warszawie działają przynajmniej dwa takie punkty. W "Czułym Barbarzyńcy" czy "Tarabuku" można nie tylko zasiąść w głębokim fotelu z książką (jeśli nam się spodoba, od razu kupimy ją na miejscu) i filiżanką ulubionej herbaty lub kawy, ale też spotkać się w pisarzami czy zobaczyć wystawę.
Jeśli ktoś chce wpaść, by jedynie nabyć ulubioną pozycję - też nie ma sprawy. Na podobnej zasadzie działa stołeczna sklepo-kawiarnia "Mellina", w której dostać można różnego rodzaju towary egzotyczne i unikatowe, np. haftowane szale z Kaszmiru, biżuterię z Etiopii czy gruzińskie dywany. Wszystko samodzielnie wybierają i przywożą nad Wisłę właściciele sklepu. Są też często niedostępne nigdzie indziej autorskie wyroby polskich projektantów i artystów. Do dyspozycji gości są rozwieszone między półkami z asortymentem hamaki, miękkie sofy, a pod ścianą znajdziemy bar. Menu zawiera szeroki wybór ciast domowych, kanapek i napojów.
I jak tu nie lubić długich wypadów na zakupy?