Prof. Krystyna Duniec: "Miałam aborcję i wsparcie matki"
„Miałam aborcję w PRL-owskim szpitalu i wsparcie matki, ordynatorki położniczego oddziału. Już nie żyje, nie warto hejtować, a mnie są obojętne ataki hipokrytów, dewotów, ksenofobów, fanatyków, falangistów wszelkiej maści. Mam dwie córki, druga urodzona już w wolnej, ale znowu niewolonej Polsce” - napisała w poniedziałek na Facebooku prof. Duniec z Instytutu Sztuki PAN. Teraz tłumaczy, co skłoniło ją do tego wyznania.
26.10.2016 | aktual.: 26.10.2016 20:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie umilkły jeszcze echa po wywiadzie, w którym Natalia Przybysz publicznie przyznała się do dokonania aborcji. „Obrońcy życia” nie zostawili na piosenkarce suchej nitki, zarzucając jej egoizm i hipokryzję. Dla wielu stała się jednak wzorem odwagi i symbolem walki o dostęp do legalnej aborcji w Polsce (Przybysz wyjechała na Słowację, by jej dokonać, w Polsce lekarz zalecił jej połknięcie tabletek na wrzody żołądka, co miało wywołać poronienie)
. Powstało także specjalne wydarzenie na Facebooku „Jesteśmy z Natalią Przybysz. Dość milczenia!”. Tam internautki nie tylko wspierają artystkę, ale też opowiadają o tym, jak same przeszły zabieg. Hasztagiem #jestemzNatalią swoje wyznanie oznaczyła także prof. Krystyna Duniec z Instytutu Sztuki PAN, która przyznała, że lata temu usunęła ciążę.
Jak podkreśla w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, bezpośrednim impulsem zamieszczenia przez nią postu był „czarny protest” oraz hejtowanie Natalii Przybysz. „To moje wsparcie dla kobiet, które opowiadają własne coming outowe historie, i dla tych, które się tego boją, a chciałyby. Wierzę bardziej w intymne przemiany sfery publicznej niż tradycyjnie polityczne” - zauważa.
Dodaje również, że jest przeciwna panującej obecnie polityce demograficznej, piętnowaniu kobiet i klasowości uzależniającej bezpieczną aborcję od stanu majątkowego. „Nie ma bowiem wątpliwości, że kobiety i tak będą sobie radziły z niechcianą ciążą. Idzie o to, by nie budować podziemia aborcyjnego, dramatycznie niebezpiecznego. Aborcja powinna się wymykać karalności, czyli prawu, bo prywatność nie jest sprawą państwową, ani moralności, bo ta nigdy nie jest sprawiedliwa i przezroczysta” - dodaje.
Jak zauważa, w czasach, gdy sama dokonała aborcji, czyli jeszcze w okresie PRL-u, „triumfy święciła jednak nowoczesność” - kobiety mogły legalnie usuwać ciążę, choć warunki, w jakich się to odbywało, były bardzo różne i zależały od szpitala. Wciąż jednak był to szpital, a zabieg wykonywał lekarz. Inne było także podejście do kobiet po „skrobance”. „Zdarzały się oczywiście sytuacje napiętnowania, ale na poziomie międzyludzkim, a nie państwa”.
Zobacz także
W dosadnych słowach odniosła się także do pomysłu Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził niedawno: „będziemy dążyć do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.
„Ale Polska to nie jest raj dla Polaków-katolików! Państwo powinno być dla ludzi. W Sparcie zrzucano dzieci niepełnosprawne ze skały, a tu miłosierdzie polegać ma na tym, że im pozwoli się trochę pożyć i umrzeć, często w męczarniach? Ale jeśli ktoś ma o tym zdecydować, to nie państwo, ale matka i jej miłosierdzie” - mówi Krystyna Duniec. „Buntuję się przeciwko polityce, której blisko już do faszystowskiej kontroli urodzeń z lat 30. I nie może nie doprowadzać do furii, że po odzyskaniu wolności w 1989 r. idziemy w kierunku dyktatury”. Jej zdaniem obecna polityka oparta jest na kompleksach i frustracjach rządzących, a nie realnych potrzebach obywateli.
ZOBACZ TEŻ:
Zobacz także