„Pięć minut i masz z powrotem swoje życie”. Po tych słowach wylała się na Przybysz fala hejtu
Jeden wywiad i tysiące komentarzy. Historia Natalii Przybysz, którą podzieliła się na łamach „Wysokich Obcasów”, poruszyła Polaków. Jedni wokalistce biją brawa i szanują to, że zdobyła się na taką odwagę, inni wręcz przeciwnie. „Abort-lans”, „głupota”, „argumenty dla pro-life” – to te mniej kontrowersyjne komentarze odnośnie słów Przybysz.
24.10.2016 | aktual.: 24.10.2016 10:59
Natalia Przybysz od samego początku zaangażowana jest w Czarny Protest. Wspierała ostatnie manifestacje i aktywnie w nich uczestniczyła. W Czarny Poniedziałek dołączyła do strajkujących, ale jak sama przyznaje, chciała powiedzieć coś swojego. Właśnie wtedy nagrała piosenkę „Przez sensen”. O tym, o czym jest utwór, opowiedziała w cytowanym przez prawie wszystkie media wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.
- To historia o aborcji. I o uczuciach. O wpadce. Trafiła się ludziom dorosłym, rodzicom dwójki dzieci, którzy mają już jakąś wizję swojego życia. Ich historia zaczyna się jakoś kleić, zgadzać, jest im dobrze. Nie zawsze jest kolorowo, bo każda rodzina ma swoje trudne momenty, ale ogólnie jest im dobrze. Nie chcą teraz niczego zmieniać, zaczynać od początku. (…) Nie chcą wracać po latach do pieluch. Nie chcą szukać większego mieszkania teraz. 60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne, ale jest OK. Ciąża i każde kolejne dziecko uczą po raz kolejny, czym jest rodzicielstwo i że tym bardziej człowiek powinien świadomie podejmować tę decyzję – opowiada Przybysz.
Przyznaje, że to jej historia sprzed roku. Lekarz w Polsce przepisał jej tabletki na wrzody, które miały doprowadzić do poronienia. Te nie przyniosły rezultatu, więc zdecydowała się na wyjazd do kliniki aborcyjnej na Słowacji. – Wszystko trwało pięć minut. I nagle przychodzi taki wielki oddech. Największy wydech świata. (…) Pięć minut i masz z powrotem swoje życie – to właśnie te słowa wokalistki wywołały najwięcej kontrowersji.
W sieci niemal od razu pojawiły się komentarze, że Przybysz właśnie przekreśliła wszystko to, o co walczyły kobiety podczas czarnych protestów.
„Abort-lans”
- Rok temu dokonała aborcji, a przypomniała sobie o tym dopiero teraz - przypadkowo zupełnie przy okazji wydarzeń, o których trąbią wszystkie media - i tak ją natchnęło, że aż napisała piosenkę. Wy tak serio to kupujecie? Przebrzmiała gwiazdka szuka poklasku po taniości i raczej w poważaniu głębokim ma fakt, że właśnie wepchnęła pro-lajferom mocny argument do ręki... – pisze jedna z internautek.
- Jaka szkoda, że w #CzarnyProtest „mama Madzi” nie może uczestniczyć osobiście. Może będą nieść przynajmniej jej portrety? #Przybysz – komentował z kolei publicysta Rafał Ziemkiewicz.
- Obrońcy życia, w pewnym sensie, powinni być wdzięczni Natalii Przybysz. Piosenkarka ujawniła bowiem prawdę o powodach aborcji. W ogromnej większości przypadków niewiele mają one wspólnego z dramatami i tragediami, a wynikają jedynie z wygody – pisze Tomasz Terlikowski.
„Aborcyjny” coming out Natalii Przybysz urósł do rangi najważniejszego wydarzenia w kraju. Piosenkarka musiała jednak liczyć się z tym, że zaleje ją fala nienawiści ze strony czytelników. I gdy jedni nazywają jej wyznanie „abort-lansem”, inni przyznają, że nikt nie ma prawa wskazywać jej, w jaki sposób powinna opowiadać o tym, jak przerwała swoją ciążę.
- Nie do śmiechu mi dziś. Rośnie fala hejtu spowodowana aborcyjnym coming outem Natalii Przybysz, czytam to i nie wierzę! Co czwarta dorosła Polka usuwała ciążę choć raz w życiu. Większość z tych zabiegów miała miejsce dokładnie z tych samych powodów, o których Natalia opowiedziała w „WO”. Polki, które to zrobiły, mają partnerów i przyjaciółki/przyjaciół. To jest jakaś ogromna rzesza ludzi, którzy doskonale wiedzą, że tzw. kompromis aborcyjny jest w Polsce fikcją. Że korzystają na nim pośrednicy załatwiający zabiegi za granicą i lekarze robiący to po godzinach – napisała Paulina Młynarska na Facebooku.
Zobacz także
- Jakże łatwo niektórym przychodzi sądzenie innych! Kim Wy właściwie jesteście sędziowie sądu wielkiego internetowego? Za kogo się uważacie? Pożyjemy, to zobaczymy, co Wam życie przyniesie. Na razie widzę wielką rządzę krwi, sponiewierania kobiety, która z podniesioną przyłbicą mówi: "Tak zrobiłam to!". Rozejrzyjcie się. Nie chcecie już słuchać piosenek Natalii, bo miała skrobankę? To wyłączcie muzykę w ogóle, bo to nie święte dziewice śpiewają wam z głośników. Wyłączcie też telewizję i zaniechajcie wizyt w kinie, bowiem i tam czają się kobiety po skrobankach. Proponuję też zweryfikować kontakty z kobietami starszego pokolenia - w latach 60 tych, 70 tych i 80 tych skrobanki robiły niemal wszystkie – pisze dziennikarka (pisownia oryginalna).
Pod hasztagiem #jestemzNatalią pojawiają się słowa wsparcia dla wokalistki.
- Wysyłam dużo wsparcia dla Natalii dzisiaj. Potrzeba ogromnej odwagi, żeby podzielić się tak intymną i trudną historią z całą Polską. Dzięki Natalia! To bardzo ważny gest. Akceptujmy się i szanujmy! – napisała na swoim profilu na Instagramie Monika Brodka.
Powstało także specjalne wydarzenie na Facebooku „Jesteśmy z Natalią Przybysz. Dość milczenia!”. Tam internautki nie tylko wspierają artystkę, ale też opowiadają o tym, jak same przeszły zabieg.
- Miałam aborcję farmakologiczną dwukrotnie, w odstępie 5 lat. Dlaczego? Bo zaszłam w ciążę, a nie chciałam mieć dzieci. „Masz z powrotem swoje życie” - właśnie to czułam, „uskrzydlające” uczucie - właśnie tak. Nie żałowałam ani przez chwilę. Nigdy się z tym nie kryłam, wie o tym od dawna 400 moich znajomych z fejsa, plus może paru jeszcze znajomych znajomych. Nie jestem osobą publiczną, więc nikt mnie nie hejtował. Także TRZYMAJ SIĘ, NATALIO, a Was, Dziewuchy, zachęcam do wyjścia z aborcyjnej szafy – dodaje do sprawy inna internautka.
Natalia Przybysz wywiadu ani tego, co stało się po publikacji, nie skomentowała. Nie musi. O wszystkim już opowiedziała, ale najwyraźniej internauci zatrzymali się na historii o za małym mieszkaniu.
- Całe to tłumaczenie jest słabe. Po co? Po co przyprowadzać na ten świat niechciane dzieci? Nie chcę się z tego tłumaczyć, ale chcę o tym opowiedzieć, bo nikt o tym nie mówi. I ta samotność jest straszna. Czułam się, jakbym była jedyną kobietą w Polsce, która kiedykolwiek to zrobiła – ja i te trzy dziewczyny, które siedziały ze mną w busie jadącym na Słowację. (…) Żyjemy w rzeczywistości, w której wszyscy udają, że to się nie dzieje. Każda kobieta jest z tym sama. To złe uczucie – opowiada na łamach tego samego wywiadu w „WO”.