Przedsiębiorcza jak matka

Mamy biorą sprawy w swoje ręce. Bezrobotne zakładają spółdzielnie, a pracujące w domu przekonują, że sprzątanie to też praca.

Przedsiębiorcza jak matka
Źródło zdjęć: © 123RF

Mamy biorą sprawy w swoje ręce. Bezrobotne zakładają spółdzielnie, a pracujące w domu przekonują, że sprzątanie to też praca. "Matki w XXI wieku pracują, spełniają się zawodowo, zarazem gotują, zajmują się dziećmi, sprzątają mieszkanie. Jest wiele ról do odegrania, ale jako pierwsza zawsze albo najczęściej pojawia się rola matki. Często kobiety miotają się między życiem zawodowym a dziećmi. Współczesne świadome macierzyństwo nie jest łatwe"

Wpisuje się w nie dbanie o rozwój dzieci, ale dobrze byłoby, gdyby matki myślały również o własnym rozwoju i potrzebach". Tak o roli współczesnych kobiet-matek opowiada Anna Pietruszka z Fundacji MaMa, koordynująca projekt "Koło Gospodyń Miejskich". W ramach tej akcji 27. marca odbędzie się debata w Kancelarii Premiera pod hasłem "Praca w domu to też praca". Zaproszono na nią polityków i media. Dyskusja ma dotyczyć praw kobiet pracujących w domu, ale także opieki nad dziećmi i osobami starszymi, emerytury kobiet i rozwiązań dotyczących sytuacji osób samozatrudnionych.

Praca domowa miejskiej gospodyni

Co robi gospodyni domowa? Na podstawie listów młodych matek, Fundacja MaMa opracowała "Listę Czynności Domowych". I choć jej autorki zaznaczają, że nie jest to materiał, na podstawie którego można tworzyć statystyki, to na pewno można wyciągać z niego wnioski. Pierwszy, choćby taki, że zajęcia domowe to praca, która wymaga planowania, inwencji i siły, także fizycznej.

Co robi gospodyni miejska w czasie swojej pracy? Prześledźmy jej poranek zgodnie z „Listą Czynności Domowych”. Często wstaje pierwsza, budzi dzieci, myje je, ubiera lub pomaga im się ubrać (ubrania często przygotowała poprzedniego dnia: wyjęła z szafy, wyprasowała). Następnie idzie do kuchni, gdzie robi śniadania: śniadanie domowe, śniadanie do szkoły, kanapki dla męża do pracy, czasem także dla siebie do pracy. Po śniadaniu nasza gospodyni często "ogarnia kuchnię" - sprząta blat, wkłada naczynia do zlewu/zmywarki, zamiata podłogę.

Potem panie, które pracują zawodowo, idą do swoich firm, a te, które zostają w domu, rozpoczynają tak zwane zajmowanie się dzieckiem. Domowa codzienność miejskiej gospodyni to zakupy, które zaczynają się od planowania, czyli przejrzenia zawartości lodówki (przy okazji wyrzucenia rzeczy przeterminowanych), sprawdzenia zapasów jedzenia, szukania przepisów w internecie.

Domowa codzienność to także gotowanie, zmywanie, pranie, zaczynając od segregowania ubrań, wkładania ich do pralki, rozwieszania i zdejmowania z suszarki (łączenie skarpet w pary!). Później na kobietę czeka prasowanie (chyba, że do perfekcji opanowano technikę rozwieszania ubrań) i układanie ich w szafach. Nie wspominając o odkurzaniu, myciu podłóg, walce z kurzem, itp. Domowa gospodyni wykonuje także "cykliczne czynności dodatkowe", czyli rozmraża lodówkę, kontroluje czystość pościeli i ręczników, dba o ubrania (np. przyszywa guziki), podlewa kwiaty, dba o zwierzęta w domu (karmi, wyprowadza, czyści kuwety, obcina pazury, myje miski).

Jaki jest udział mężczyzn w pracach domowych? W podsumowaniu "Listy Czynności Domowych" zaznaczono, że pomagają w gotowaniu, odwożą dzieci do szkół, przedszkoli, wożą partnerki na zakupy, kąpią maluchy i czytają im przed snem, bawią się z nimi, sprzątają i wyrzucają śmieci. Zajmują się też "męskimi pracami", czyli reperują kontakty i dbają o samochód. Więc w czym problem?

Co najbardziej irytuje gospodynie domowe?

"Wieczorne kąpanie, robienie kolacji oraz czytanie robimy na zmianę. Jest układ, że jeżeli jedno gotuje, to drugie sprząta ze stołu. Jak są większe porządki, to jedno myje łazienki, a drugie zajmuje się kurzami i odkurzaniem. Tylko co z tego, jak po obiedzie muszę pięć razy przypominać, żeby schował naczynia do zmywarki, trzy razy muszę zwracać uwagę, że już 19.30 i czas wykąpać dziecko, bo inaczej o 7 rano go z łóżka nie wyciągnę, czy zaznaczać, że ja już swoją część obowiązków zrobiłam i czas, aby on zrobił swoją" – to fragment listu, na podstawie których opracowano "Listę Czynności Domowych".

"Mąż w zasadzie w pracach domowych nie pomaga - nie lubi, nie umie, ma za dużo pracy itp. Czasem, jak się na niego drę na maksa, to coś tam zrobi, ale tak na co dzień NIC, zero, null - zero zakupów, gotowania, sprzątania. Czego najbardziej nienawidzę? Mycia zasikanej przez trzech facetów glazury obok wc. Dlaczego nie każę im tego robić?

Bo musiałabym powtarzać i prosić 45 razy, a nie chcę takiej atmosfery w domu robić. Im to nie przeszkadza, mi to przeszkadza, więc to podobno mój problem". "Codziennie wykłócam się o to, by mąż rozbierając się wrzucał brudne rzeczy do kosza, a resztę na odpowiednio przygotowane miejsca. Chwalę, ustępuję, programy telewizyjne ma zawsze sportowe i mówię do pleców, bo pisze maile, chyba jestem sama" - to cytaty z innych listów, na podstawie których opracowano "Listę Czynności Domowych".

Czy ustaliliście już podział obowiązków domowych?

Pokłosiem dyskusji o tym, jaka jest realna sytuacja kobiet bez oficjalnego etatu, jest ulotka "Czy ustaliliście już podział obowiązków domowych?". Fundacja MaMa kolportuje ją m.in. w szkołach rodzenia. Jest w formie pytań, np. "4 proc. mężczyzn robi w domu pranie. To dużo czy mało?", "6 proc sprząta. To dużo czy mało?", "32 proc. wyrzuca śmieci. To dużo czy mało?" "2 proc. polskich ojców korzysta z wychowawczego. To dużo czy mało?, "44 proc. ojców spędza z dzieckiem w dni powszednie mniej niż godzinę dziennie. To dużo czy mało?".

"Podział obowiązków domowych jest niezmiernie ważny i trudny. Kobiety bez względu na wiek, wykształcenie czy pochodzenie społeczne sprzątają. Częściej też niż mężczyźni sprawują funkcje opiekuńcze. Zajmują się dziećmi, starymi rodzicami. Często rezygnują z pracy na rzecz opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem. Jeśli kobiety robią w domu wszystko, a 30 proc. mężczyzn przyznaje, że w dni powszednie w domu nie robi zupełnie nic, to oznacza, że kobiety oprócz etatu zawodowego mają drugi etat w domu. Etat bezpłatny i często niewidoczny" - twierdzi Anna Pietruszka.

Jej zdaniem, współczesne kobiety "poniekąd wpisują się w obraz Matki Polki, ale również są od niego daleko. Coraz częściej nie chcą się poświęcać". Po urodzeniu dziecka niektóre chcą od razu wrócić do pracy, inne chcą zostać z nim długo, są też takie, które szukają nowej drogi zawodowej, balansu między życiem prywatnym a zawodowym. Niektóre z nich zakładają spółdzielnie.

Spółdzielnia mam

"Klub biznes Mam" to projekt koordynowany przez Fundację "RoRo" i stworzony z myślą o kobietach-matkach, które pragną wrócić na rynek pracy zakładając własną działalność gospodarczą. W projekcie biorą udział mamy, które przebywają na urlopie macierzyńskim, na urlopie wychowawczym lub pozostają bez pracy. Przejdą szkolenia z zakresu przedsiębiorczości, a w planach mają założenie spółdzielni, która poprowadzi klubokawiarnię.

"Zapraszamy do przytulnej kawiarni i do skorzystania z innych usług, których jako wielobranżowa spółdzielnia świadczymy niezwykle dużo. Wystarczy telefon, żeby upewnić się, że mamy to, czego potrzebujesz wśród naszych usług. W czasie, gdy pijesz pyszną kawę, możemy zorganizować dla ciebie seminarium lub konferencję, zaopiekować się terenami zielonymi, pomalować pokój lub biuro. Świadczymy też usługi sprzątania standardowego i niestandardowego, odbywają się u nas również warsztaty z różnych dziedzin. To nie wszystko, co możemy ci zaproponować, co jeszcze? Zadzwoń i sprawdź, a najlepiej przyjdź na kawę i spytaj" - zachęcają właścicielki klubokawiarni "Spółdzielnia" w Lublinie, które wcześniej założyły Wielobranżową Spółdzielnię Socjalną Cztery Pory Roku.

Podopieczne Fundacji Pomocy Bezrobotnym i Bezdomnym Domus et Labor, panie, które miały problem z zatrudnieniem na dłuższy czas, otworzyły w Warszawie salę zabaw Baby Boom. Zarządza nią Pedagogiczna Spółdzielnia Socjalna Baby Boom stworzona przez pięć mam. Spółdzielnię MaM, działającą przy Fundacji MaMa, założyło 12 kobiet. Niektóre z nich po przerwie związanej z wychowaniem dzieci nie chciały wracać do zwykłej pracy, dlatego stworzyły miejsce "przyjazne dzieciom, które mamom daje satysfakcję i poczucie spełnienia". Własnoręcznie tworzą produkty inspirowane sztuką ludową - torby, etui na telefony, gadżety i przytulaki. Sprzedają je w sklepie internetowym.

Z kolei Spółdzielnię Socjalną Signum tworzą kobiety w wieku od 23 do 36 lat. Pomyślały o opiece nad dziećmi, bo choć w ich mieście (Golubiu – Dobrzyniu) istnieją dwa przedszkola, to zapotrzebowanie jest o wiele większe. Dostały dotację w wysokości 60 tys. zł i otworzyły punkt przedszkolny Mały Książę. Według dziennikarzy "Rzeczpospolitej", w Polsce, gdzie ekonomia społeczna dopiero raczkuje, istnieje ponad 430 takich przedsiębiorstw. Spółdzielnie socjalne chętnie zakładają kobiety, wciąż dyskryminowane na rynku pracy, które wzorem działaczek przedwojennej Ligi Kooperatystek biorą sprawy w swoje ręce.

W tekście wykorzystano fragmenty "Podsumowania Listy Czynności Domowych" Moniki Probosz z Laboratorium Badania Komunikacji Społecznej.

mo/(kg)

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)