GwiazdySeks wpisany w grafiku, czyli albo w sobotę o 16 albo wcale

Seks wpisany w grafiku, czyli albo w sobotę o 16 albo wcale

Seks wpisany w grafiku, czyli albo w sobotę o 16 albo wcale
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Magdalena Drozdek
19.01.2018 15:59, aktualizacja: 19.01.2018 17:49

– Polacy najczęściej uprawiają seks w piątki, soboty i niedziele między godziną 21 a 24 – opowiada mi prof. Zbigniew Izdebski. Mówi, że staramy się kochać regularnie. Ale pojawiają się głosy, że zmęczeni pracą 30-latkowie zapominają, że jest coś takiego jak życie intymne. I wtedy z pomocą przychodzi specjalny grafik.

Seks-plan to pomysł amerykańskiej terapeutki. Po tym, jak opisała swoje spostrzeżenia na łamach bloga "Mind Body Green", zalała ją fala komentarzy. Sheryl Paul, bo o niej mowa, to pisarka, blogerka i terapeutka pracująca z parami. Tłumaczy, że śmieszą ją zalecenia typu: w ciągu tygodnia musisz mieć przynajmniej dwa orgazmy podczas spontanicznego seksu z partnerem, bo inaczej twój związek chyli się ku upadkowi. – Łatwo wpaść w depresję, kiedy wasze życie seksualne wygląda zupełnie inaczej – opisuje.

Numerek wpisany w kalendarz

– Kiedy klienci pytają mnie, jak znaleźć czas na seks prowadząc przeładowany, ściśle zaplanowany tryb życia, szczególnie wówczas, gdy pojawią się już dzieci, nie waham się odpowiadać: seks też zaplanujcie. Wiemy, że jeśli nie zaplanujemy czasu dla ćwiczeń, medytacji, gotowania, on sam się nie znajdzie. Tak samo jest z seksem – tłumaczy ekspertka.

Jak zacząć takie planowanie? Paul radzi na początek upewnić się, że oboje to samo rozumiecie przez słowo "seks". Ona sama seksem nazywa każdy intymny kontakt fizyczny, który zarezerwowany jest tylko dla partnera – a więc również flirtowanie, trzymanie za rękę, pieszczoty, całowanie, dotykanie się. Omówienie tego z partnerem pozwoli pozbyć się strachu przed zbyt wysokimi oczekiwaniami. Nie chodzi przecież o to, by drugą osobę do czegoś zmuszać tylko dlatego, że tak zapisaliście w grafiku. Grafik ma jedynie pomóc wygospodarować trochę czasu dla was. Jak go wykorzystacie, to już inna sprawa.

Kolejna bzdura

Trudno sobie wyobrazić taki plan. O 15 spotkanie z kontrahentem, o 16 obiad z przyjaciółką, o 19:30 seks z mężem. I teraz jak żyć, gdy trzeba będzie coś przesunąć w grafiku? Można się śmiać, ale zdaniem seksuologa Wiesława Slósarza taki plan nie tylko nie pomoże, ale i zaszkodzi.

– Stworzenie grafiku po to, żeby się pokochać, to bzdura – podkreśla. – Ale takie planowanie intymności to nic nowego. Mam takich pacjentów, którzy nie żyją razem, mieszkają w różnych miastach. Ona jest na przykład z Wałbrzycha, on z Opola. Spotykają się gdzieś w połowie drogi. Mówią: "od 16 do 18 możemy się zobaczyć w jakimś hotelu i pójdziemy do łóżka". Kiedy mężczyzna dostaje informacje, że o danej godzinie musi mieć erekcję, bo będzie miał stosunek seksualny, to już dzień wcześniej jest wystraszony. Siedzi i zastanawia się, czy wszystko zadziała. To tak samo jak z planowaniem dziecka. Para nie może zajść w ciążę, więc dostaje radę, by o konkretnej godzinie, konkretnego dnia uprawiać seks. Idą do łóżka i nic się nie dzieje – wyjaśnia.

Zauważa, że pomysł planowania seksu jest kompletną porażką. Jest stresujący. Napędza małżeństwa do gabinetów psychologicznych, seksuologicznych. – Seks polega na spontanie, a nie tabelkach w Excelu – mówi.

I dodaje: – Wystarczy sobie wyobrazić, że jutro o 16 koniecznie musimy mieć orgazm. Jeśli ktoś coś takiego zakłada, to robi wszystko, żeby osiągnąć cel i nie ma tu śladu przyjemności. Za czynności seksualne odpowiada układ wegetatywny. Ma taką cechę – reakcja paradoksalna. Działa dokładnie odwrotnie niż dana osoba chce. Czyli jeśli mamy następnego dnia egzamin i chcemy szybko zasnąć, to organizm się zablokuje i człowiek nie zaśnie tak łatwo. Podobnie dzieje się w przypadku seksu. Jeśli my coś od niego chcemy, to odpowiada odwrotnie.

Recepta na lepsze życie?

Ale może pomysł blogerki to rozwiązanie problemu, który zaczyna dotykać coraz więcej par – także w Polsce. Zaledwie 42 procent Polaków jest zadowolona ze swojego życia seksualnego. Tak wynika z ostatniego raportu o seksualności, który upublicznił Zbigniew Izdebski podczas IX Ogólnopolskiej Debaty o Zdrowiu Seksualnym.

Ze swojego życia seksualnego bardziej zadowoleni są mężczyźni (55 proc.), niż kobiety (49 proc.). Co szczególnie niepokojące, aż 30 proc. kobiet współżyło seksualnie ze swoim partnerem, mimo że nie miało na to ochoty. Zwiększyła się także liczba osób, które przyznają się do masturbacji – wynosi już 36 proc..

– Musimy sobie uświadamiać, że seks nie jest czynem społecznym – podkreśla w rozmowie z WP Kobieta prof. Izdebski. – Do relacji seksualnej musimy podchodzić z ochotą, ważna jest też spontaniczność. Nieważne, kto nam będzie chciał doradzać. Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie. Co utrudnia relacje? Co jest nie tak w ich życiu seksualnym? Dopiero wtedy można proponować rozwiązania. Wtedy też można dopiero diagnozować, że pomoże regularny seks – mówi.

I dodaje: – Polacy najczęściej uprawiają seks w piątki, soboty i niedziele między godziną 21 a 24. Jeśli zauważymy, że zdecydowana większość osób uprawia seks w te dni i o tych godzinach, to przyznamy, że w jakiś sposób i tak planujemy życie intymne. Takie są statystyki. Analizując związki, stwierdzimy z łatwością, że częstotliwość uprawiania seksu ma kluczowe znaczenie dla par. A co utrudnia nam relacje seksualne? Najczęściej to zmęczenie.

"Seks w czwartek albo wcale"

Nieregularność ma różne przyczyny. Seksuolog Andrzej Kokoszka, że często wynika zwyczajnie z przekonań religijnych. Generalizować się nie da.
– Pamiętam taki przypadek. Para nie współżyje, bo kobieta stwierdziła, że nie stać ich na to. Pani jest zdeklarowaną katoliczką, która nie chce używać antykoncepcji, bo to grzech. Będzie uprawiać seks z mężem, gdy będzie wiedziała, że będzie mogła pozwolić sobie na kolejne dziecko – jedno już mają. To jest wybór ludzi i nie mamy prawa mieszać się w to życie intymne – opowiada mi.

– Jeśli taki problem z uprawianiem seksu się pojawia, to trzeba się zastanowić, czy jego źródło nie leży gdzieś głębiej. Normalnie ludzie są w stanie dogadać się, kiedy uprawiają seks, jak często. Strategią na jakiś czas może być planowanie, ale nie da się tego ciągnąć przez całe życie. Mam pacjenta, który od lat z żoną umówiony jest na czwartek. W innych sytuacjach nie podejmują czynności seksualnej. Złamanie tej zasady jest problemem dla obu stron – mówi.

Młodzi, co to seksu nie uprawiają

Coraz częściej pojawiają się głosy, że to młodzi świadomie rezygnują z życia seksualnego. Wolą rozwijać karierę, piąć się po firmowych szczeblach. Zapominają, że jest jeszcze poza korporacją jakieś życie. Potwierdza to prof. Izdebski.

– W grupie 30-latków deklaruje się raczej zadowolenie z życia seksualnego. Oni nie potrzebują planowania seksu. Zdaniem profesora z biegiem lat staną się tą kluczową grupą, która zmieni statystyki dotyczące życia seksualnego Polaków na plus. Młodzi może rzeczywiście częściej inwestują w życie zawodowe, nie intymne – opowiada.

Więc co z tym grafikiem? Czy teraz małżeństwa powinny zadać sobie pytanie, jak często uprawiają seks i rozrysować sobie tabelkę na tydzień, miesiąc? Zdania są podzielone. Ale jak zauważa Monika Dreger, psychoterapeutka prowadząca terapie dla par, takie rozwiązanie – choć kontrowersyjne – może niektórym pomóc.

– Szczególnie tym, którzy są wyjątkowo zapracowani, zabiegani. Na pewno nie u wszystkich. Może się przecież okazać, że gdzieś o tym seksie zapomnieliśmy. Lepiej już wpisać seks w grafik, niż kompletnie się od siebie oddalić. Wszystko zależy też od tego, jak to ubierzemy w słowa. Jeśli powiemy sobie: "kochanie, o 22:35 idziemy do łóżka", to fajnie na pewno nie będzie. Ale jeżeli wpiszemy sobie w grafik: "to jest czas dla nas", to może się to sprawdzić – opowiada.

Z własnego doświadczenia zawodowego może powiedzieć, że jest coraz więcej młodych par, które np. po 4 latach małżeństwa mówią, że nie uprawiali seksu od 2 lat. – To dla mnie wyjątkowo szokujące. To zdrowi, normalni ludzie, którzy nie mają czasu na zbliżenia. Przyglądamy się wtedy, z jakich przyczyn tak się dzieje. Zdrada, dziecko, stres? Widzę taką tendencję, że przychodzą młode pary, uprawiają sport, mają pieniądze, ale nie mają życia intymnego – mówi Dreger.

– Jeżeli oni o tym mówią, to znaczy, że tego seksu im brakuje. Pary same potrafią ocenić, że 30-latkowie, którzy nie uprawiają seksu przez kilka miesięcy, lat, mają jakiś problem. Zgłosiła się do mnie para z 5-letnim stażem. Mają dziecko od dwóch lat. Mówią, że seks uprawiali w zeszłym roku. I co się okazuje? Pan mówi, że bardzo by chciał. A żona: że za często się kłócą i na seks nie ma ochoty. Jeśli rozwiążemy konflikty, pojawia się więcej empatii, ciepła – dodaje.

Spontaniczność kontra grafik

Jeśli tak na to spojrzymy, zaplanowanie seksu z partnerem będzie po prostu jednym z dobrych nawyków, które włączymy do naszego związku. Wiele osób podchodzi jednak do takiego pomysłu sceptycznie. Bo czy seks nie powinien być spontaniczny? Czy nie powinien wynikać z naturalnego impulsu i pasji, która jest między dwojgiem ludzi?

– Na pewno grafik nie jest pomysłem na zorganizowanie życia seksualnego – dodaje z mocą Slósarz. – Ważne jest raczej to, żeby poukładać sobie pracę tak, żeby mieć czas na relacje z drugim człowiekiem. Zabieramy laptopy do domu, całą pracę i tak na dobrą sprawę pracujemy całą dobę. Znam szefów korporacji, którzy pracowali po kilkanaście godzin na dobę i doszli do momentu, w którym ich związki się powoli rozpadały. Zastanowili się nad priorytetami, przeorganizowali pracę i nagle okazało się, że mają czas dla rodziny. To jest kluczowe – by zastanowić się, co jest dla mnie najważniejsze – opowiada profesor.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (69)
Zobacz także