"Skoro mnie dała, innemu też nie odmówi"
Przystojny i dobrze zbudowany hydraulik dzwoni do drzwi. Seksowna blondynka w kusych szortach i topie od bikini otwiera, udaje zaskoczoną. Prowadzi go do kuchni, gdzie pojawił się rzekomy problem. Facet głodnym wzrokiem śledzi jej pupę. Co się dzieje dalej? Wszyscy wiemy. Uprawiają każdy możliwy rodzaj seksu, we wszystkich pozycjach. Jest głośno, gorąco, namiętnie. „Po takim seksie na pewno się w niej zakocha” – myślimy. Nic podobnego. Życie to nie film… porno.
Przystojny i dobrze zbudowany hydraulik dzwoni do drzwi. Seksowna blondynka w kusych szortach i topie od bikini otwiera, udaje zaskoczoną. Prowadzi go do kuchni, gdzie pojawił się rzekomy problem. Facet głodnym wzrokiem śledzi jej pupę. Co się dzieje dalej? Wszyscy wiemy. Uprawiają każdy możliwy rodzaj seksu, we wszystkich pozycjach. Jest głośno, gorąco, namiętnie. „Po takim seksie na pewno się w niej zakocha” – myślimy. Nic podobnego. Życie to nie film...
Wychodzę na spotkanie zawodowe i słyszę, jak z torebki dobiega dźwięk mojego telefonu. Patrzę na ekran – Kaśka. Powinna być już na randce. „Jest już w drodze. Mamy razem gotować, ale wiesz co? Ja mam wrażenie, że on jest nastawiony na seks” – słyszę. Pytam więc, czy ona nie ma ochoty. „Mam, ale nie mogę. On mi się naprawdę podoba”. W ostatnim miesiącu odbyłam kilka podobnych rozmów – mijają lata, a kobiety wciąż zastanawiają się: można czy nie można. Czy rzeczywiście nie powinnyśmy ulegać instynktom, jeśli chcemy zbudować więź emocjonalną? Rozmawiają kobiety i seksuolog Arkadiusz Bilejczyk.
Magda, 29 lat. Od dwóch lat jest sama. Była w dwóch poważnych związkach, teraz od czasu do czasu spotyka się z kimś. Ania, 36 lat. Od trzech lat w stałym związku. Planuje ślub. Ma na swoim koncie kilka poważniejszych związków i przelotne romanse.
Zacznijmy od razu od zasadniczego pytania: Czy seks na pierwszej randce uniemożliwia nawiązanie więzi emocjonalnej między partnerami?
Arkadiusz Bileczyk, seksuolog: Stwierdzenie, że seks na pierwszej randce „uniemożliwia” nawiązanie więzi emocjonalnej, to oczywiście gruba przesada. Oczywiście, takie zdarzenie może skutkować szybkim zerwaniem kontaktu, ponieważ jedna ze stron jako "łowca" i "zaklinacz płci odmiennej" rzuci się w wir poszukiwania kolejnych zdobyczy. Jednakże taki kontakt może być początkiem ciekawej i emocjonalnej znajomości. Znam kilka przykładów udanych związków, które zaczęły się od seksu i znam parę przykładów, kiedy to kochankowie otrzeźwiawszy nad ranem doszli do wniosku, że nie są w swoim typie (erotyczno-partnerskim), lecz świetnie im się spędza czas ze sobą i zostali zgranymi przyjaciółmi. Wszystko jest kwestią indywidualną, a trochę i kwestią "szczęścia", czyli tego, na jaką osobę się trafi.
Magda: Nie wydaje mi się, żeby seks był aż tak szkodliwy. Pozwoliłam sobie na takie szaleństwo jakieś dwa razy w życiu. Za pierwszym razem zakończyło się na krótkiej znajomości, a za drugim na trzyletnim związku i wspólnym mieszkaniu. Do dziś kilka razy w tygodniu wisimy na telefonie.
Ania: I czemu nie jesteście już razem?
Magda: Jednak to nie było to. Coś się wypaliło pewnego dnia. Przez kilka miesięcy dojrzewałam do decyzji, żeby odejść, aż w końcu to zrobiłam. Może bym została, gdyby walczył, ale on po prostu pozwolił mi odejść. Pewnie czuł się podobnie i uznał, że to dobra decyzja. Ania: Widzisz, wydaje mi się, że to tak działa. Zaczynamy od romansu, w pewnym momencie zakochujemy się. Wydaje się, że wszystko jest w porządku, ale jeśli to potencjalne uczucie zrodziło się z silnego pociągu seksualnego, to może się okazać, że jak pierwsza faza zauroczenia mija, nie ma już niczego poza przyzwyczajeniem. Żeby więź była silna, partner w pierwszej kolejności musi być naszym przyjacielem. Ja też kiedyś byłam w sytuacji podobnej do tej, o której mówisz. Byłam bardzo zakochana. Okazało się jednak, że tak naprawdę niewiele nas łączy. Lubiliśmy robić inne rzeczy, kiedy siadaliśmy wspólnie, żeby zjeść kolację, on zawsze włączał jakiś film albo stawiał przed talerzem laptopa. Któregoś dnia mówię: „Nie włączaj nic. Pogadajmy”.
Spojrzał na mnie zdziwiony i zapytał: „Ale o czym ty chcesz rozmawiać”.
Magda: To faktycznie nie najlepiej. Jedno jest pewne: kolejne doświadczenia życiowe pokazały mi, że działa pewna zasada: „Jeśli idziesz z facetem do łóżka na pierwszej randce, nie spodziewaj się szampana i truskawek”.
Ania (śmiech): Chyba, że go sobie sama przyniesiesz.
„Skoro mnie dała, innemu też nie odmówi”
Magda: Ale zobacz: jesteśmy atrakcyjnymi kobietami, lubimy seks, wiemy, że możemy im dostarczyć sporo wrażeń. Myślisz, że to nie podziała na faceta zachęcająco? Na takiej zasadzie: pokażę mu, co potrafię, to już nie spojrzy na żadną inną kobietę.
Ania: Może i będzie Ciebie pamiętał jako najlepszą kochankę, ale nic poza tym. Nie zapominaj, że faceci potrafią oddzielić takie rzeczy. Seks to jedno, miłość to drugie. Potrafią prawdziwie kochać jedną kobietę i myśleć o innej. Poza tym tak, jak to seksuolog powiedział: faceci chcą polować, zdobyta zwierzyna nie jest już tak atrakcyjna...
Magda:Czyli chcesz mi powiedzieć, że szanse na trwały związek po takim wydarzeniu są dużo mniejsze?
Ania: Wciąż są, ale mniejsze. Oprócz wspomnianej więzi, nie zapominaj o innym fakcie: faceci często myślą logicznie: „Skoro mnie dała, to czemu ma odmówić innemu?”.
Magda: Czyli nie powinno się podążać za własnym instynktem? W pewnym wieku wydaje mi się to po prostu nienaturalne. Spotykasz się z facetem, za którym szalejesz, on też ma na Ciebie ochotę, a Ty masz powiedzieć nie, jeśli zależy Ci na czymś więcej niż przelotnym romansie? Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog: Patrząc od strony ewolucyjnej, odpowiedź brzmi - tak. Ludzie kierują się innymi kryteriami dobierając sobie partnerów długoterminowych i krótkoterminowych. Generalnie, jak dowodzą naukowcy, w nasze zachowania seksualne jest wpisana zasada, że im później zdecydujemy się na seks, tym poważniej myślimy o partnerze (testując go w codziennych sytuacjach życiowych, "pozałóżkowych"). Szybkie pójście z kimś do łóżka może być odebrane przez niego nieświadomie jako nietraktowanie tego kogoś poważnie (w perspektywie długoterminowej). W życiu natomiast, cóż... różnie to bywa!
Magda: Czyli trzeba mu kazać czekać dwa tygodnie?
Ania: Ja swojemu kazałam czekać ponad miesiąc. Trochę się wkurzał, ale wyszło nam to na dobre. Teraz, jak o tym rozmawiamy, mówi, że się bardzo męczył, ale dzięki temu chciał mnie jeszcze bardziej i postawił to sobie niejako „punkt honoru” (śmiech).
Stres oznacza słaby seks
Magda: Pamiętaj, że kobiety po seksie często stają się takimi trochę „przylepami”. Nie chcesz wtulać się w nocy w kogoś, kogo poznałaś przed chwilą.
Ania: Teraz sobie przypominam, że seks z partnerami, o których wspomniałam, faktycznie stawał się lepszy z czasem. Myślę, że to też pewnego rodzaju stres. Nie znasz kogoś, czujesz się trochę nieswojo, nie pozwalasz sobie na tyle, na ile pozwolisz z kimś znajomym. To pogarsza jakościowo całe zdarzenie. Z moim byłym, z którym zaczęłam sypiać od razu, seks był gorący, ale dopiero po kilku spacerach, wyjściach do kina, wspólnych kąpielach stał się tym najlepszym, jaki miałam.
Magda:* To prawda, kiedy partner jest dla Ciebie bliski, wchodzisz na zupełnie inny poziom. Nie mówię, że się źle bawiłam podczas swoich wcześniejszych przygód. Bywało, że seks był fantastyczny: dziki, namiętny. Jednak jeśli już wchodzimy w detale, to żaden z tamtych facetów nie dał mi tylu orgazmów, ile mój obecny. On zna dobrze nie tylko moje ciało, ale całą mnie. *„Lubię Cię za bardzo, by iść z Tobą do łóżka”
Magda:Oni podobnie działają? Kiedy jest dziewczyna, która bardzo im się podoba, podchodzą powoli, poznają, uwodzą i dopiero biorą się do rzeczy?
Ania: W większości przypadków tak. Może bez przesady, nie będą się wstrzymywać nie wiadomo ile, ale zauważysz różnicę w „działaniu”. To nie będzie zaproszenie w stylu „Mam w domu butelkę wina z wakacji w Barcelonie” tylko wyjście na kawę, spacer, innym razem piknik. Pamiętam taką sytuację. Pracowałam kiedyś z jednym kolegą. Typowy uwodziciel. Nie reagowałam na jego zaczepki, bo to było takie neutralne i do każdej dziewczyny. Kiedy odeszłam z pracy, zaprosił mnie na drinka. Byłam wtedy sama, miałam ochotę się rozerwać, więc moje propozycje były dość bezpośrednie. Mieliśmy się spotkać u niego. W ostatniej chwili stchórzył. Wiesz co mi powiedział? „Lubię Cię za bardzo, by iść z Tobą do łóżka”.
Magda (śmiech): Nie chce mi się wierzyć, że to możliwe.
Ania: Wiesz jak mi było głupio? Powiedział, że seks to on może mieć wszędzie, a mnie chciał zabrać na kolację. Było mi tak wstyd, że z nim nie poszłam.
Magda: Ale to daje do myślenia: „Lubię Cię za bardzo, żeby iść z Tobą do łóżka”. Czyli często nawet nie lubimy tych, z którymi sypiamy...