Te kosmetyki wywołują najwięcej alergii
Konserwanty używane w kosmetykach wzbudzają coraz więcej kontrowersji. Zdaniem ekspertów, wiele substancji używanych do produkcji kremów czy szamponów może poważnie szkodzić naszemu zdrowiu.
Konserwanty używane w kosmetykach wzbudzają coraz więcej kontrowersji. Zdaniem ekspertów, wiele substancji używanych do produkcji kremów czy szamponów może poważnie szkodzić naszemu zdrowiu. Ostatnio dużo mówi się o methylisothiazolinone (MI), środku konserwującym dodawanym do wielu kosmetyków. Okazuje się, że może wywoływać alergie nawet u 10 procent ludzi (norma to 1-2 procent). Co ciekawe, ten składnik nie ma żadnych właściwości kosmetycznych, służy tylko do wydłużania daty ważności preparatów.
Używanie MI do produkcji kosmetyków zostało zabronione w niektórych krajach. W Unii Europejskiej specjalne przepisy regulują, ile substancji może znaleźć się w produkcie. Niektórzy specjaliści sądzą jednak, że normy wciąż są za wysokie.
- Liczba alergicznych reakcji na MI jest bardzo niepokojąca – mówi dermatolog dr Ian White ze Szpitala St Thomas’ w Londynie. – Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego. Ma to już rozmiar epidemii. Producenci kremów powinni podjąć natychmiastowe kroki.
Naukowcy tłumaczą, że najbardziej niebezpieczne są produkty, które nakłada się na skórę i nie zmywa, a więc wszystkie balsamy czy kremy.
Co ciekawe, nawet niektóre koncerny kosmetyczne zaczynają rozumieć zagrożenie. Johnson & Johnson postanowił wykluczyć MI ze swoich kosmetyków. To samo robi firma Molton Brown. Inne koncerny, takie jak Nivea, L’Oreal czy Clarins, są pod presją, żeby wycofać MI ze składu i zastąpić go innymi konserwantami.
Jakie są możliwe powikłania po kontakcie tego produktu ze skórą? Najczęstsze reakcje alergiczne to wysypka, swędzenie, krosty i obrzęk. Czasami bywa jednak dużo gorzej. Twarz pewnej kobiety po kontakcie z MI spuchła tak bardzo, że lekarze obawiali się, iż nie będzie w stanie samodzielnie oddychać.
To zresztą nie jedyny taki przypadek. Pewna Brytyjka po użyciu kremu z filtrem z MI spuchła tak bardzo, że musiała spędzić dwa dni w szpitalu. Podawano jej duże ilości steroidów i leków antyhistaminowych.
To niestety zaledwie wierzchołek góry lodowej. BBC bez problemu znalazło 150 osób w samej Wielkiej Brytanii, które cierpiały na reakcję alergiczną z powodu MI. Koncernom kosmetycznym wciąż jednak trudno przyznać się do tego, że ich produkty mogą być niebezpieczne. Nawet Johnson & Johnson zapewnia, że choć zamierza zmienić skład kosmetyków, to te obecne na rynku są w pełni bezpieczne.
- Zawierają dozwoloną przez UE ilość tych składników, podlegają wszelkim regulacjom – mówi rzecznik prasowy firmy. Wiele substancji, które używamy na co dzień, może powodować alergie. Tak samo jest z kosmetykami. My jednak ciągle staramy się poprawić efektywność i bezpieczeństwo naszych produktów.
Większość firm nie uważa jednak, żeby istniała konieczność usuwania MI z kosmetyków. Jeżeli więc masz skłonności do alergii, uważnie czytaj skład produktów i unikaj methylisothiazolinone. Szczególnie w kosmetykach, które nakładasz na ciało. Kto wie, może to właśnie ten składnik sprawia, że uczula cię większość kremów i balsamów?
Tekst: na podst. Dailymail.co.uk/(sr/mtr), kobieta.wp.pl