Blisko ludziWakacje 2020. Urlop z dziećmi a alkohol. "Popijałam bimberek, a syn na trampolinie złamał nogę"

Wakacje 2020. Urlop z dziećmi a alkohol. "Popijałam bimberek, a syn na trampolinie złamał nogę"

Picie alkoholu przy dziecku może się źle skończyć
Picie alkoholu przy dziecku może się źle skończyć
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska
12.08.2020 13:09

Upał na plaży, więc orzeźwiamy się zimnym piwem, które świetnie pasuje do ryby z frytkami konsumowanej na obiad. Wieczorem lampka wina na dobre trawienie, coś mocniejszego nocą. Dzień na urlopie upływa pod znakiem drinków i wszystko jest "dobrze" do momentu, w którym mając pod opieką dzieci, nie dojdzie do wypadku.

"Nieważne, czy są wakacje, czy rok szkolny, zawsze, gdy są pod opieką dzieci, jedna osoba jest u nas trzeźwa", "nawet mając zwierzę pod opieką, nie piję alkoholu", "nie wyobrażam sobie sytuacji, że rodzice są pod wpływem" – piszą internautki w odpowiedzi na moje pytanie, czy popijają alkohol, będąc na wakacjach z dziećmi.

Choć większość odpowiada przecząco, widok rodziców popijających piwo na plaży w towarzystwie dzieci jest dość częsty. Podobnie podczas obiadu w restauracji czy na wieczornym grillu ze znajomymi.

Ugryzła szklankę, rodzice byli pod wpływem

Niewinny wieczór w gronie znajomych nieomal skończył się tragedią. 6-latka kładąc się do snu, przegryzła szklankę, a kawałek szkła dostał się do buzi. – Potrzebna była szybka reakcja, a tu wszyscy pili alkohol tego feralnego wieczoru – wspomina Dominika. Wyznaje, że choć sprawa nie dotyczyła jej dziecka, była świadkiem zdarzenia i bardzo je przeżyła.

– Wyobrażałam sobie siebie. Tego dnia ja z mężem też wypiliśmy kilka lampek wina, też mieliśmy dzieci pod opieką. Zachowaliśmy się wszyscy nieodpowiedzialnie, od tego momentu nigdy nie pijemy jednocześnie. W ogóle to najlepiej jak odwozimy dzieci do dziadków, a sami mamy spokojną głowę i relaksujemy się bez stresu – dodaje.

 Z kolei Anna opowiada mi, że podczas zwykłych skoków na trampolinie jej syn złamał nogę. Wszystko działo się podczas spotkania przy alkoholu, w gronie najbliższych. Podkreśla, że miała szczęście, że umówiła się z mężem, że to on tego dnia przejmuje opiekę. – Popijałam sobie bimberek ze szwagierką, a mój syn, skacząc na trampolinie, złamał nogę. Nie wiem, co byśmy zrobili, gdybyśmy tak pili oboje z mężem. Dla mnie to niedopuszczalne. Mąż wsiadł w auto i pojechał z małym do szpitala – opisała zdarzenie mama 4-latka.

"Nawet nie wiecie, ile osób pije alkohol przy dzieciach"

Karolina mieszka nad morzem i scenkom rodzajowym przygląda się praktycznie codziennie. Notorycznie widzi, jak rodzice, sprawując jednocześnie opiekę nad dziećmi, spożywają alkohol, nie zważając na konsekwencje. – Najczęściej wszyscy są "odpicowani", tacy normalni ludzie, a kupują dziecku loda, aby mieć spokój, i sami idą do baru po wódkę – tłumaczy.

Podobne wnioski ma 34-letnia Wioletta, która pracuje w Warszawie jako kelnerka. – Od lat rodzice traktują nas jak niańki. Przychodzą z małymi dziećmi zjeść, popijają winko i zapominają, że ich maluchy potrzebują uwagi. Obsługa chodzi z gorącymi daniami, a brzdące biegają przy stolikach, co stwarza niebezpieczeństwo. Moja znajoma została kiedyś poparzona w ten sposób rosołem. Nieupilnowane dziecko potrąciło ją, gdy szła z pięcioma miskami z gorącą zupą. Wylądowała w szpitalu z poparzeniem pierwszego stopnia. Skutki odczuwa do dziś – opowiada Wioletta.

Dodaje, że ostatnio zdziwiła ją jeszcze inna sytuacja. W Parku Skaryszewskim w Warszawie została zatrzymana przez strażników miejskich po wyjściu z rodzinnego obiadu w pobliskiej restauracji. Szła z 13-letnią córką Sylwią, narzeczonym oraz ich wspólnym znajomym.

 – Obydwoje z narzeczonym wypiliśmy tamtego dnia po lampce wina do posiłku, nasz znajomy był samochodem, więc nie pił alkoholu. Strażnicy miejscy dopytywali nas czy piliśmy, czy jest wśród nas osoba trzeźwa. Zostaliśmy również spisani – opisuje zdarzenie mama 13-latki.

Tłumaczy, że była zdziwiona zachowaniem funkcjonariuszy, ale pozytywnie. Wielokrotnie, zwłaszcza w okresie letnim, w tym konkretnym parku spotykała nietrzeźwych rodziców, którzy opiekowali się dziećmi. – Strażnicy wyjaśnili, że obligatoryjnie sprawdzają stan trzeźwości opiekunów. W razie upojenia alkoholem mają obowiązek zabrać dziecko do placówki opiekuńczo-wychowawczej – mówi.

"Rodzicom grozi odpowiedzialność karna"

Zapytaliśmy prawnika o to, czy policja i straż miejska mają prawo kontrolować rodziców sprawujących opiekę nad dziećmi. Mecenas Joanna Hetman-Krajewska wyjaśnia, że nie, dopóki nie popełniają oni wykroczenia. – Pijąc piwo w miejscu publicznym i opiekując się dzieckiem, nie powinniśmy się spodziewać kontroli i kary, co najwyżej możemy dostać mandat za spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym – wyjaśnia adwokat. Dodaje, że inaczej sprawy się mają w sytuacji, kiedy dojdzie do wypadku.

 – Rodzicom grozi odpowiedzialność karna za opiekowanie się dzieckiem w stanie, który to uniemożliwia. Jeżeli podczas opieki nad dzieckiem rodzice byli pod wpływem alkoholu i miał miejsce wypadek, to policjant będący na miejscu zdarzenia może poinformować o tym sąd rodzinny. Wówczas wszczynana jest sprawa o wgląd w sytuację opiekuńczo-wychowawczą dziecka. Sąd może zlecić kuratorowi sporządzenie wywiadu środowiskowego w miejscu zamieszkania, co może objąć rozmowy z sąsiadami – tłumaczy prawniczka. – Jeżeli okaże się, że wszystko w danej rodzinie jest w porządku, najprawdopodobniej kurator weźmie pod uwagę te okoliczności i nie będzie ingerował we władzę rodzicielską – dodaje.

Mecenas Hetman-Krajewska podsumowuje, że podczas zakrapianych spotkań towarzyskich zawsze powinien być jeden opiekun w pełnej gotowości do interwencji. – Nie musi to być rodzic, może to być przyjaciel rodziny, dziadek, babcia, ciocia czy wujek. Jedna osoba powinna być trzeźwa i odpowiadać za bezpieczeństwo dziecka, podczas gdy inni dorośli np. spożywają alkohol – kwituje.

Źródło artykułu:WP Kobieta