Wierzymy tylko w siłę pieniądza?
Nasze babki wierzą, że codzienną modlitwą rozwiążą wszystkie problemy, a niedziela bez wizyty w Kościele nie jest już tym samym, ważnym dniem tygodnia. Jedne wierzą w Boga, inne w ojca Rydzyka i Radio Maryja. W co natomiast wierzy pokolenie dwudziesto- czy trzydziestolatków?
17.05.2007 | aktual.: 28.05.2010 18:52
Nasze babki wierzą, że codzienną modlitwą rozwiążą wszystkie problemy, a niedziela bez wizyty w Kościele nie jest już tym samym, ważnym dniem tygodnia. Modlitewnik i różaniec zwykle zajmuje honorowe miejsce w ich domach. Jedne wierzą w Boga, inne w ojca Rydzyka i Radio Maryja. W co natomiast wierzy pokolenie dwudziesto- czy trzydziestolatków? Jakimi wartościami kierują się w życiu i do czego dążą?
Żyjemy w takich czasach, że bardzo trudno znaleźć wymarzoną, dobrze płatną i satysfakcjonującą pracę. Jeśli już należymy do szczęściarzy, którym to się udało, za wszelką cenę będziemy starali się ją utrzymać. I nic w tym dziwnego. Jednakże jeśli pogoń za pieniędzmi przyćmi nam najważniejsze wartości – jest się nad czym zastanawiać. Wyścig szczurów niestety potrafi więcej zniszczyć niż zbudować.
Coraz więcej ludzi zamiast wieczornej modlitwy sprawdza codziennie stan swojego konta przez Internet. Czasami zupełnie bez potrzeby – żeby popatrzeć na liczby, które urastają do roli bóstwa. Zamiast niedzielnej wizyty w Kościele odwiedzamy hipermarkety i centra handlowe, by kupować coraz więcej ubrań, kosmetyków, najnowszych sprzętów RTV i AGD lub zrobić zwykłe spożywcze zakupy, na które zabrakło miejsca w ciągu tygodnia.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Kiedyś wszystko można było kupić na kartki. Dziś także. Im więcej kartek z odpowiednimi nominałami – tym lepiej. I nie chodzi tu bynajmniej o to, by zmuszać ludzi do wiary w Boga i niedzielne chodzenie do Kościoła, ale o to, żeby uświadomić niektórym, że, być może zupełnie nieświadomie, wyznają inną wiarę. Kult pieniądza może być o wiele groźniejszy w skutkach niż nam się wydaje. Młodzi ludzie przy wyborze współmałżonka kierują się jego statusem materialnym, a nie sercem. Dzieci niestety coraz częściej kochają swoich rodziców za to, że dostały od nich nową rzecz niż po prostu za to, że jest to ich matka czy ojciec.
W obliczu kilkunastoprocentowego bezrobocia wielu z nas wyjeżdża za granicę w poszukiwaniu pracy. Wielka Brytania, Niemcy, Hiszpania, Holandia... Otwarte granice tworzą przed nami nowe możliwości i szanse. Jednym udaje się bez problemu dostać pracę w zawodzie, innym – niestety nie. Jednak tam daleko o jakąkolwiek pracę nietrudno.
Dlatego też magister historii pracuje w fabryce plastiku, a filozof zmywa talerze w restauracji. Ważne, że praca jest i otrzymujemy za nią godziwe wynagrodzenie. A jak wiadomo „żadna praca nie hańbi”. Jednakże w tym miejscu tworzy się kolejny, ale bardzo ważny problem.
Wielu z nas, przyzwyczajonych do odliczania każdej złotówki tak, aby starczyło „do pierwszego”, nagle zapada na dziwną chorobę gromadzenia jak najwięcej się da, bez względu na to jakim kosztem. Ludzi zaczynamy traktować jak szczeble na drabinie, po których trzeba się piąć. O starych znajomych zapominamy, nowych pytamy: gdzie pracują, ile godzin, ile zarabiają, czy mają zamiar zmienić pracę, ile kosztowało to, a ile tamto. Szkoda, że tak rzadko pytamy o zdrowie, rodzinę, plany na przyszłość, uczucia.
Niestety w rozwiniętych krajach europejskich dość popularne jest powiedzenie, że „jak Ci Polak za granicą nie zaszkodził to już Ci pomógł”. Co się z nami dzieje? Co dzieje się z pokoleniem Jana Pawła II? Gdzie się podziały jego nauki i wartości, jakich nas uczył? Dlaczego miłość do drugiego człowieka ustępuje miejsca nieustannej pogoni za pieniędzmi?
Najgorsze, że kiedy mamy już ich wystarczająco, wciąż chcemy mieć więcej i więcej. Najpierw zbieramy na codzienne potrzeby, potem na samochód, mieszkanie, następnie na drugi samochód, egzotyczne wakacje, kino domowe, domek na mazurach... Lista zdaje się nie mieć końca. W życzeniach, jakie składamy sobie nawzajem na pierwsze miejsce zamiast zdrowia, szczęścia, miłości i radości wysuwa się: dużo pieniędzy. Jednak jeśli zabraknie zdrowia, szczęścia, miłości i radości to czy pieniądze są w stanie zastąpić to wszystko?
Owszem, pieniądze są w życiu ważne, ale nigdy nie powinny być najważniejsze. Dopóki żyjesz z nimi, a nie dla nich, wszystko jest w porządku. Jeśli jednak stworzysz z pieniędzy wszechpotężnego i jedynego Boga, którego bez pamięci będziesz wyznawać, wielbić i robić dla niego ołtarze, możesz stracić więcej niż myślisz. A tego, co stracisz niestety za pieniądze kupić się nie da.