Elegancko i z klasą. Zawsze i wszędzie
Andrzeja poznała w liceum. On chodził do dwójki, ona do "Nowodworka" - w obu szkołach uczyły się dzieci krakowskiej elity. Znajomość dojrzewała na tańcach letnich w Piwnicy pod Baranami.
- To była szczególna para - wspominała na łamach "Newsweeka" koleżanka Dudów z czasów szkolnych. - Na pierwszy rzut oka nie pasowali do siebie. Ona poważna, refleksyjna, małomówna. Dudek, bo tak go nazywaliśmy, gadatliwy i ruchliwy. Nie wiem, co ją w nim uwiodło. Może uśmiech? Już wtedy rozdawał uśmiechy.