Kolacja z duchem
Inna wróżba miłosna miała w sobie coś horroru. O północy dziewczynę żądną wiedzy o przyszłym mężu zamykano w pustej izbie, oświetlonej jedynie bladym płomieniem świeczki.
Tam musiała rozebrać się do naga i magicznym zaklęciem zaprosić ducha nieznanego jeszcze narzeczonego na ucztę. Potem siadała tyłem do stołu, ale dzięki trzymanemu w dłoni lusterku nie spuszczała go z oczu.
Po dłuższym, pełnym napięcia oczekiwaniu pojawiały się omamy, a wraz z nimi pierwsze rozterki. Bo nie było przecież pewności, czy na wezwanie stawi się oczekiwany gość, czy też może sam diabeł. Taka "kolacja we dwoje" nie zawsze wychodziła kandydatkom do zamążpójścia na zdrowie. Wiele z nich nie wytrzymywało wróżby do końca - wybiegały z izby, a niektóre nawet traciły przytomność.