Iza Miko
- Mama wróciła do Polski, żeby zarabiać na mój pobyt. A ja nie mówiłam jej, że te pieniądze zamiast na miesiąc, starczały na tydzień. Dorabiałam sprzedawaniem baterii na ulicy, chodziłam na spotkania AA, bo wiedziałam, że tam częstują ciasteczkami. Zdarzało mi się nie opuścić ani jednej mszy niedzielnej w dzielnicach, jeśli wiedziałam, że potem będzie poczęstunek dla wiernych. Poza strawą duchową wychodziłam z kieszeniami pełnymi muffinek - mówiła.