... ani swoich dzieci
- Dzieci, przynajmniej nasze, marudzą zawsze, niezależnie od tego czy jesteśmy w domu, czy na wakacjach - mówi Ola. - Ale gdy wiedzą wcześniej, co planujemy albo zostały zaangażowane w planowanie (a nie, że budzimy je rano i nagle oznajmiamy co i jak) - jest trochę łatwiej. U nas to w ogóle nikt nigdy nie chce rano wychodzić. W efekcie zawsze się za późno zbieramy i potem wracamy po nocy. I zwiedzamy zawsze mniej niż byśmy chcieli.