Gorączka sobotniej nocy
Jego styl przypomina mi bardziej garderobę chłopaka z politechniki sprzed kilku lat niż klasycznego imprezowicza disco polo. Potupuje przy ścianie z butelką piwa w dłoni. Patrzy nieustannie w kierunku tłumu, chowając nieśmiałość za sztywnym uśmiechem. On nie przyszedł się tu lansować. Jestem pewna, że to młody rolnik, który szuka żony. Kibicuję mu, by znalazł tu odrobinę szczęścia, zakochał się z wzajemnością, by mógł zaśpiewać: "Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie…", ale z drugiej strony już wiem, że łatwo nie będzie. Ten chłopak nie ma ani białych rękawiczek, ani bluzy Tommy’ego Hilfigera, ani nawet tych "adasiów” czy innych "nikeów". Bez nich to która się zgodzi na taniec? W Warszawie czy Krakowie pewnie zostałby uznany za hipstera, który nie przejmuje się trendami i nie zwraca uwagi na logo, ale tutaj, na "Metroopolis”, kilkanaście kilometrów od małej ojczyzny Tomasza Niecika? Taki z niego discopolowy królewicz zaklęty w żabę…