Margaret
"Tatuuję sobie to, co mi się podoba, nie interesuje mnie znaczenie" - mówi Margaret, która na jednej z imprez pojawiła się w odważnym stroju odsłaniając wszystkie malunki na ciele.
Pierwszy tatuaż, który wykonała, to nutki zdobiące jej plecy.
Z kolei z przodu, powyżej dekoltu, ma napis "I care". "To trochę o mnie" - skomentowała w rozmowie z Agnieszką Jastrzębską z "Dzień Dobry TVN".
Nie jest to jedyny napis, na który się zdecydowała. Na jej palcu wskazującym widnieją słowa: "Shit happens".
"Jest to związane z tym, co myślę o świecie, po prostu mam spory dystans do wielu spraw" - wyjaśnia.
Jej ulubiony tatuaż to kółko z lewego przedramienia. Wielu fanów artystki intryguje też kreska, która prowadzi od pleców do łokcia i zakończona jest kroplą. Jak się okazuje, ten motyw nic nie znaczy, po prostu przypadł jej do gustu.
Margaret zapowiada, że nie poprzestanie na kilku napisach i graficznych wzorach.
"Mam kolejny pomysł, ale nie zdradzę, co to jest. W każdym razie mama jest wdzięczna, że moje tatuaże nie są i nie będą duże" - mówi.