Setki tysięcy wiadomości
W listopadzie 2012 roku na swoim fanpage'u Ewa napisała: "Rok temu założyłam tę stronę i patrząc wstecz, mogę śmiało powiedzieć, że dałam z siebie absolutnie wszystko. Nie byłabym w stanie wykrzesać więcej. Odpisałam na ponad 100 tys. wiadomości. Przeczytałam miliony ciepłych słów, napędzających do działania i ładujących pozytywna energią. Poznałam tysiące przejmujących historii, które rozświetlają łzami oczy. Przyglądałam się walce wielu z Was i kibicowałam całym sercem... Są wśród Was prawdziwe Wojowniczki".
Gdy Ewa zakładała swój profil na Facebooku, przyświecała jej jedna myśl: pokazać, że aktywność fizyczna może dawać mnóstwo radości. "Obiecywałam, że pomogę, że będę motywować i że będę na każde zawołanie. Chciałam, żeby tylko spróbowały. Zależało mi, żeby kobiety zaczęły postrzegać sport jako formę rozpieszczania ciała i umysłu. Dziewczyny zaczęły pisać, a ja odpisywałam. Wysyłałam programy treningowe i czekałam na efekty. Te były zdumiewające!" - wyznała w rozmowie z magazynem "Viva!".
Metoda treningowa Ewy Chodakowskiej trafiła do Polek. Pisały do niej, że to, co im proponuje, działa. Chwaliły się metamorfozami, jakie przeszły dzięki jej ćwiczeniom. Podkreślały, że dzięki Ewie polubiły aktywność fizyczną i zmieniły nastawienie do życia. "Dostałam skrzydeł! Nabrałam poczucia, że to, co robię, ma sens" - powiedziała "Vivie!". Postanowiła wrócić do Polski robić rewolucję, nieświadoma, że prawdziwy wybuch popularności dopiero przed nią.