Specjalne maskotki namiastką mamy
Dookoła same kable i inkubatory, w tle coś rytmicznie pyka. Tak wygląda większość szpitalnych oddziałów. Kilka kobiet postanowiło rozweselić rzeczywistość wcześniaków. W wolnych chwilach dziergają bawełniane ośmiorniczki dla maluchów. Są kolorowe i uśmiechnięte – mają być namiastką mamy, której nie mogą jeszcze przytulić.
„Ośmiorniczki dla wcześniaków” to akcja, którą w Polsce rozpoczęła Joanna Kmieć Kubiak. W marcu tego roku do szpitala z zapaleniem płuc trafiły jej dwie córeczki. Zauważyła, że w pokoju zabaw dzieci mogą liczyć tylko na kilka zmechaconych, starych maskotek. Joanna zaproponowała personelowi, że sama może zrobić kilka za darmo. Wtedy pracownicy nie byli zainteresowani. Dopiero jakiś czas później zgłosiła się do niej lekarka z jednego z kieleckich szpitali i poprosiła o wydzierganie kilku ośmiorniczek.
To nie są zwykłe zabawki. Macki mają przypominać wcześniakom pępowinę mamy. Maluchy zaciskają piąstki na kablach kroplówki, które często wypadają. Ośmiorniczki je uspokajają.
- Zobaczyłam wpis Asi, że chciałaby rozkręcić większą akcję. Mówiła, że coś takiego działa już w Danii i że dobrze byłoby przenieść to do Polski. Jak zaczynałyśmy, to były może dwa chętne szpitale, które przyjmowały ośmiorniczki. Robiły je może 3-4 osoby – opowiada w rozmowie z WP Anna Panasewicz, współorganizatorka akcji.
Ona sama doskonale wie, jak wielkie znaczenie dla rodziców i dzieci mają takie szczegóły. Jest mamą wcześniaka. Jej córeczka urodziła się w 36. tygodniu ciąży.
- Dziecko z przyjemnością obok tego śpi. Każde jest przytulone do swojej zabawki. Przeważnie bawią się swoimi paluszkami, zawsze po urodzeniu zaciskają piąstki. Często zaciskają je na różnych przewodach – mówi prof. Janusz Gadzinowski, kierownik oddziału neonatologii Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego w Poznaniu w rozmowie z „Faktami”.
Pomysł podchwyciły już kobiety z innych miast. Dziś ośmiorniczki tworzy blisko 2 tysiące kobiet i wysyłają je do szpitali m.in. w Gdańsku, Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Bielsko-Białej.
- Cały czas się rozwijamy. Praktycznie codziennie do akcji włączają się kolejne dwa szpitale. Teraz to częściej kontaktują się z nami właśnie lekarze, którzy widzą, jak działamy i proszą o podesłanie naszych ośmiorniczek. Wspierają nas bardzo. Ktoś opowiadał ostatnio historię wcześniaka, z którym było bardzo źle, ale kiedy dostał ośmiorniczkę, to trochę mu się poprawiło. Wiadomo, że taka maskotka nie zastąpi leczenia, ale daje pozytywną energię – opowiada Anna.
Każdy może wesprzeć dziewczyny w dzierganiu ośmiorniczek. Na Facebooku powstała specjalna grupa i strona dla tych, którzy też chcą pomóc maluchom. - Dołączył do nas nawet jeden pan, który robi przepiękne rzeczy. Kilka osób nigdy wcześniej nie widziało szydełka – dodaje.
Są jednak specjalne wymogi. Maskotki muszą być wykonane z antyalergicznej bawełny, a w środku wypełnione są silikonową kulką.