Uchwycić chwilę
- Narodziny przez wielu uważane są za sprawę prywatną. Ja chcę udowodnić, że cud narodzin jest niesamowity, o którym musimy opowiadać swoim dzieciom – mówi fotografka Leilani Rogers. Amerykanka od kilku lat fotografuje porody. Na jej zdjęciach dominują krew, pot i łzy. Jak podkreśla, właśnie to towarzyszy kobiecie, która rodzi dziecko. - Matka i dziecko są częścią pięknej historii, która ma przypomnieć wszystkim, że nasze ciała są cudowne! Sam poród jest niezapomnianym przeżyciem – tłumaczy Rogers. Na swoim koncie ma już ponad 60 sesji porodowych. Zajęła się tym tuż po tym, jak sama urodziła syna. W trakcie porodu ustawiła aparat na statywie i włączyła samowyzwalacz. Niedługo później fotografowała nowo narodzone dzieci swoich znajomych. Swoje prace zaczęła też publikować w sieci i szybko zalała ją fala krytyki. Bo nie wszyscy uważali, że zbliżenie na pępowinę powinno trafić do internetu. Rogers tłumaczy jednak, że chce wywołać dyskusję i sprawić, by ludzie zaczęli inaczej postrzegać poród. - Znam takich, którzy nawet nie podejmują się takich rozmów. Nie mówiąc już o tym, że mieliby oglądać fotografie – mówi.