Nic się nie stało...
Sytuacji podobnych do opisanej na początku jest wiele. Wydawałoby się, że o seksie wiemy już bardzo dużo, jednak wciąż zdarza nam się wprowadzać tego typu rozróżnienia. Najczęściej robią to mężczyźni. Skandale, takie, jak słynny romans Billa Clintona, nie ułatwiają sprawy. Usprawiedliwiamy samych siebie?
- Tak, ale nie jest to do końca bezpodstawne. Ma to korzenie w starym sposobie myślenia, w archaicznym podejściu do seksualności – mówi Bilejczyk. – Natomiast biorąc pod uwagę dzisiejszą wiedzę i to, co dorosły człowiek wiedzieć powinien, jest to raczej usprawiedliwienie dla naszych słabości – dodaje. Mamy ochotę na romans, ale nie chcemy rozstawać się z partnerem. Żeby nie wywoływać u siebie poczucia winy, decydujemy się tylko na jeden krok. Wybieramy seks oralny, by samego siebie przekonać: Nie wprowadziłem członka do pochwy, więc nic takiego się nie stało. Ale czy my naprawdę w to wierzymy?
- Jak obserwuję moich znajomych czy słucham pacjentów, to muszę powiedzieć, że ludzie generalnie zdają sobie sprawę z faktu, że seks oralny jest kontaktem fizycznym i stanowi zdradę – mówi psycholog. Zatem najzwyczajniej w świecie znaleźliśmy sposób na to, by oszukać samych siebie?
POLECAMY:
W poszukiwaniu męskiego punktu G