Sanitariuszki
Wendy Lower zaznacza, że stereotyp nazistowskiej żony, która gotuje obiadki i wychowuje dzieci, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Według badaczki zepsucie moralne w tamtym czasie dotknęło równie silnie kobiety i mężczyzn. O ironio, pierwszymi kobietami, które dawały się złapać w sieć hitlerowskiej propagandy, były sanitariuszki. Wiele z nich w trakcie wojny bez mrugnięcia okiem zabijało osoby kalekie i umysłowo chore.
Przykładem jest choćby Pauline Kneissler, pracująca na zamku Grafeneck, który w tym czasie pełnił funkcję szpitala, ale w praktyce był poczekalnią na wyrok śmierci. Kobieta codziennie selekcjonowała 70 chorych psychicznie „pacjentów”, którzy trafiali do komór gazowych. Jej zdaniem nie było w tym nic złego, ponieważ „śmierć przez zagazowanie nie boli”.
W międzyczasie praktycznie cała generacja niemieckich pielęgniarek przyczyniała się do zabijania. Donosiły o prawdziwych lub rzekomych defektach genetycznych płodów i noworodków. Potem polecały kobietom usunąć ciążę lub dokonać eutanazji nowonarodzonego dziecka. Często kierowały też kobiety na przymusową sterylizację.