Spotkanie w sportowym pubie w Dzień Zakochanych to kiepski pomysł. To nie miejsce na czułe spojrzenia, wyznania miłości i ukradkowe dotknięcia. Bar, w którym spotykają się sportowi zapaleńcy, zakochani w swojej drużynie, nie sprzyja miłosnym uniesieniom. Zwykle jest tam głośno, nie ma wyszukanego menu, a natężenie testosteronu przebija wszystkie normy. Istnieje też niebezpieczeństwo, że zamiast w twoje oczy, ukochany będzie zerkał na ekran z rozgrywkami sportowymi, a po chwili dołączy do kibicujących mężczyzn.