Małgorzata Tusk
**W swojej książce Małgorzata Tusk przyznaje, że jej dzieciństwo było spokojne i uporządkowane. W ciągu roku szkolnego miała się uczyć, a wakacje spędzała u rodziny na wsi w województwie świętokrzyskim, gdzie obowiązywał harmonogram i ścisły podział zadań.
"Kiedy byłam młodsza, musiałam paść gęsi. Otwierałam furtkę, brałam swój wiklinowy patyczek i szłam wzdłuż strumyka na łąki, prowadząc stado ptaków. Było ich ze dwadzieścia". Kiedy była starsza, jej zadaniem było pilnowanie krów na pastwisku. Pomagali jej kuzyni. "Było ich trzech, zawsze palili ognisko i piekli kartofle, do dziś pamiętam ich smak. Potem szli sobie do domu, a ja zostawałam z krowami sama i mogłam wreszcie czytać książki".
W końcu jej tata zdecydował, że jest już na tyle duża, że może pomagać podczas żniw.
"Nie jesteśmy letnikami, tylko przyjeżdżamy do rodziny - tłumaczył mi tata, kiedy się buntowałam, a zaczęłam się buntować w wieku 12 lat. Tamtego lata ojciec zadecydował, że ja też mam iść w pole wiązać snopki. Teraz, jak o tym myślę, uważam, że miał rację: skoro cała wieś pracuje, to ja też powinnam".