"Brukselowo - Komiksowo"

W Brukseli nie widać na ścianach emblematów klubów piłkarskich nagryzmolonych kredą. Za to nawet na transformatorze można znaleźć wlepę Marianne Satrapi – bo Bruksela to miasto komiksu.

"Brukselowo - Komiksowo"
Źródło zdjęć: © Krzysztof Szczurek

Odwiedzając niektóre miasta wyłapuje się zbiorowe obsesje ich mieszkańców. W większości – najłatwiej chyba mówić o lekkim bziku "lokalsów" na punkcie swojej drużyny piłkarskiej. Barcelona, Mediolan, brytyjskie miasta... nawet Kraków podzielony na Wisłę i Cracovię. W Brukseli nie widać na ścianach emblematów klubów piłkarskich nagryzmolonych kredą. Za to nawet na transformatorze można znaleźć wlepę Marianne Satrapi – bo Bruksela to miasto komiksu.

Przechadzka po centrum? Za każdym rogiem pokaźne księgarnie i piękne antykwariaty. Pełne przygód superbohaterów, smurfów, mangi. To nie wszystko – w całą tkankę miasta wplecione są wlepki, grafitti, malunki. Murale z zapomnianymi już trochę bohaterami... prawdopodobnie pamiętające lata ’50. Jak nie kochać miasta, które zamiast pomniku kolejnego rajcy stawia podobiznę Tin Tina, najsłynniejszego - oprócz Smurfów i Lucki Luke’a – bohatera belgijskich komiksów.

Tin Tin lepszy niż Van Damme....

Świątynią świata złożonego z kreski jest Centre Belge de la Bande Dessinée – muzeum komiksu, zwane potocznie cébébédé – zdrobniała nazwa odnosi sie do francuskich słów bande dessinée. Znajdziecie tu prace wielu słynnych artystów z Belgii i zagranicy. Zbiory prezentowane są na trzech poziomach w secesyjnym budynku zaprojektowanym przez Victora Hortę. I znowu - jedną z ulubionych stałych wystaw jest ta poświęcona „wielkim bohaterom belgijskim”: od Tintina po Smerfy.

ZOBACZ TEŻ

Komiksowy świat

Spróbujmy jeszcze wyśledzić miejsca, w których komiks się zadomowił. Oprócz murali, księgarni i pomników – są przede wszystkim na pamiątkach. Na tych głupszych i mądrzejszych.... Figurynki, otwieracze do butelek – jakżeby inaczej – belgijskiego – piwa, krawaty, koszule i t-shirty. W fast foodach niektóre dania nazwane są imionami komiksowych bohaterów. Mimo to, nie ma na ulicach Brukseli takich freaków, jak w Tokio – gdzie zaczytani w mandze fani stworzyli kosmiczną modę Cosplay. Mieszkańcy Brukseli wyglądają raczej na niedbałych intelektualistów, co kompletnie rozbija teorie, które lansowano w Polsce w erze przedkomputerowej – że czytanie komiksów świadczy o braku kultury czytelniczej...
Do tej pory pamiętam srogi wzrok rodzica, który przyłapał mnie na „czytaniu” Thorgali...

Wlepy koło Belgi

Na szczęście teraz moi rodzice – tak jak ja – płaczą nad „Niebieskimi pigułkami” i zaczytują się przejęci w „Persepolis”. Miałam z resztą wyjątkowe szczęście, bo w Brukseli udało mi się trafić na oryginalne wlepki Marjane Satrapi – z dziewczynką w czadorze, skacząca przez skakankę... Spokojnie czekały na mnie na transformatorze koło ulubionej przez Brukselczyków cafe Belga.

Marzi

Warto podkreślić, że mamy w Brukseli swoja komiksową ambasadorkę – to Marzi Sowa, czyli Marzena Sowa, która kojarzą wielbiciele bédé. Marzena mieszka trochę w Brukseli, trochę w Szampanii. Kiedy prosiłam ja o brukselskie podpowiedzi – wskazała na Belgę i swój ulubiony sklep z .... komiksami.

Dzieci i ryby

W „Dzieci i ryby głosu nie mają” opisane są (przez Marzenę Sowę i Sylvaina Savoialosy) losy małej Marzi – Marzenki mieszkającej w mieście podobnym do Stalowej Woli, w której mieszkała w dzieciństwie Marzena. Przedziwne PRL-owskie absurdy przefiltrowane tu są przez niezwykłą wrażliwość małej dziewczynki. Posagowe historie rodziców kupujących dla małej Marzi... dywan, czy zabawy na klatce schodowej przeplatają się tu z historią wprowadzania Stanu Wojennego widzianą oczami małego dziecka.

Trudno się dziwić, że komiks robi furrorę zagranicą – Francuzi czy Belgowie spragnieni są tego typu relacji o najnowszej historii: intuicyjnych, bezwiednych – pokazujących jak decyzje „wielkich polityków” wpływały na codzienne życie. W Polsce zakochujemy się nostalgicznie w Marzi, która przypomina nam – jak wyglądało nasze życie i jak bardzo żałowaliśmy karpia pływającego przed Świętami w wannie. Liczy się też na pewno szczególny, „kobiecy” ogląd świata. Nie da się ukryć, że Marzi Sowa dała głos nie tylko dzieciom i rybom – lecz także kobietom w światowym komiksie. Którego honorową siedzibą jest Bruksela... I tak wracamy do punktu wyjścia.

ZOBACZ TEŻ

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto z Brukseli nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, robi doktorat z gender i queer studies. Zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)