Cała prawda o suplementach diety
Mają mieć działanie odmładzające, chronić przed nowotworami, polepszać wygląd i samopoczucie. Polki coraz chętniej wierzą w cudowną moc suplementów diety. Czy słusznie?
Mają mieć działanie odmładzające, chronić przed nowotworami, polepszać wygląd i samopoczucie. Polki coraz chętniej wierzą w cudowną moc suplementów diety. Czy słusznie?
Półki w punktach handlowych uginają się od paramedykamentów. Dostaniemy je nie tylko w aptekach, ale sklepach spożywczych, supermarketach oraz wielu kioskach. Producenci oferują specjalne zestawy dla kobiet w ciąży, pijących dużo kawy, palących papierosy, będących na diecie, stosujących antykoncepcję, itp.
Badania pokazują, że coraz częściej sięgamy po tego typu specyfiki. Jeszcze kilka lat temu mało kto o nich słyszał. Dzisiaj już co trzecia kobieta w naszym kraju (czyli około 6 mln) przyznaje się do stosowania suplementów diety. To znacznie częściej niż Francuzki (15 proc.) czy Japonki (10 proc.)
Nadchodzi przesilenie zimowowo-wiosenne, czyli okres, kiedy sprzedaż suplementów diety bije rekordy popularności. Przez cały 2007 rok kupiliśmy ich o ponad 30 proc. więcej, niż rok wcześniej! O popularności parafarmaceutyków wśród Polek niech świadczy to, że każdego roku na sklepowe i apteczne półki trafia nawet 3 tys. nowych produktów tego rodzaju.
Wraz z nadejściem wiosny lawinowo rośnie sprzedaż specyfików poprawiających wygląd skóry, włosów oraz wspomagających odchudzanie. Preparaty wzmacniające organizm, uzupełniające niedobory witamin czy mające chronić przed wirusami sprzedają się świetnie przez cały rok. Na czy polega ten fenomen? Wielu z nas suplementy diety bierze za leki. Mają przecież taką samą formę – tabletek czy kapsułek, a do tego dostępne są także w aptekach.
Różnica między suplementami a lekami jest jednak ogromna. Te ostatnie, zanim zostaną dopuszczone do sprzedaży, muszą przejść serię testów. Mają one wykryć wszelkiego rodzaju skutki uboczne wynikające z jego stosowania i precyzyjnie określić działanie terapeutyczne. Na koniec muszą zostać zarejestrowane. Taki proces trwa zazwyczaj kilka lat.
Tymczasem suplementy diety to tylko paraleki, którym tak naprawdę bliżej do produktów spożywczych niż leków. Ich producent musi tylko zgłosić chęć wypuszczenia na rynek. Nie musi starać się o zgody czy przeprowadzać badań. Efekt? Nie wiadomo dokładnie, jak działają poszczególne suplementy.
Inny powód ogromnej popularności suplementów diety jest możliwość ich reklamowania. Spoty telewizyjne mają wytworzyć w odbiorcach wrażenie, że stosowanie parafarmaceutyków nie wywołuje negatywnych skutków ubocznych. Nawet jeśli nam nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. Prawda jest jednak trochę inna. Szkodliwy dla organizmu może być nawet nadmiar zwykłej witaminy C (powyżej 1000 mg dziennie), który nierzadko kończy się biegunką i bólem brzucha. Podobny efekt wywołuje przyjmowanie zbyt dużej dawki żelaza (17 mg) lub wapnia (1500 mg).
Z drugiej strony naukowcy co chwila podsuwają nam badania, które wskazują na pozytywny wpływ suplementów diety na nasz organizm. Nie wyklucza się, że tego rodzaju specyfiki poprawiają kondycję układu krążenia (witaminy A, C i E, selen). Preparaty na bazie soi mają łagodzić objawy menopauzy, a glicyna zmniejsza ryzyko wystąpienia osteoporozy. Eksperymenty prowadzone na myszach pokazały, że suplementy diety zawierające L-karnitynę mogą wpływać odmładzająco na ciało.