Kremy wyszczuplające - warto wydawać na nie pieniądze?
Wydaje się to bajecznie proste: weź trochę najnowszego, cudownego kremu odchudzającego, posmaruj miejsca, z których wyglądu nie jesteś zadowolona, usiądź wygodnie i obserwuj jak wszystko dąży do pożądanego stanu. Ale, czy aby na pewno to działa? Czy tego typu „kuracja” ma jakieś naukowe podstawy?
12.08.2013 | aktual.: 16.08.2013 11:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wydaje się to bajecznie proste: weź trochę najnowszego, cudownego kremu odchudzającego, posmaruj miejsca, z których wyglądu nie jesteś zadowolona, usiądź wygodnie i obserwuj, jak wszystko dąży do pożądanego stanu. Ale, czy aby na pewno to działa? Czy tego typu „kuracja” ma jakieś naukowe podstawy?
Brytyjki wydają nawet 30 milionów funtów (ok. 150 milionów złotych) rocznie na różne popularne produkty spod szyldu „spalanie tłuszczu”. Zakres cen specyfików jest bardzo duży: w przeliczeniu na złotówki od 50 do nawet 500 złotych za jedno opakowanie. Nie trzeba naukowych wyjaśnień, żeby pojąć, że twoja sylwetka będzie ci wdzięczna za odstawienie wysokokalorycznych smakołyków, ale czy naprawdę wagę można od tak „wysmarować”, lub – ujmijmy to inaczej – puścić z kremem?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, brytyjski magazyn „Daily Mail” poprosił cztery panie, żeby przez miesiąc testowały krem jednej ze znanych (i uznanych) marek. Produkt został wybrany losowo spośród wielu podobnych dostępnych na rynku specyfików. Dla porównania efektów, cztery inne kobiety – również przez miesiąc – testowały jeden z najtańszych dostępnych kremów (ok. 20 zł za tubkę).
Koszt droższej kuracji wyniósł około 575 złotych, na co złożyły się dwa opakowania po 300 mililitrów. Producent przekonuje, że krem sam rozpoznaje miejsca, w których zalega niepożądana tkanka tłuszczowa. Czy w związku z tym krem posiada jakieś wyjątkowe składniki? Opis na opakowaniu informuje, że twórcy wykorzystali właściwości tlenu, by kuracja przynosiła efekty w postaci skóry pozbawionej nieestetycznych „obwisłości”.
Tańszy krem składa się z parafiny i lanoliny, czyli mieszanek oleju i wody, które pomagają zmniejszyć ilość wody wyparowującej przez skórę do otoczenia.
Na czym polegał eksperyment?
Wszystkie uczestniczki poinformowano, że będą testować nowy, cudowny produkt, który pozwala zrzucić wagę bez stosowania diety. Kremy zostały umieszczone w „neutralnych” plastikowych pojemnikach, dla zachowania ich „anonimowości”. Na droższy specyfik składały się w istocie dwa kremy, stosowane jeden po drugim, w odstępie paru minut. Panie testujące tańszy krem smarowały się tylko raz. Należało użyć niewielkiej ilości kremu i rozprowadzić go na brzuchu i pośladkach. Krem był rozsmarowywany aż do całkowitego wchłonięcia dwa razy dziennie.
Jakie dał wyniki?
58-letnia Kathryn, która jest stylistką fryzur, testowała tańszy krem (tubka za ok. 20 zł): "Jestem raczej wysportowaną osobą. Brałam udział w nowojorskim maratonie, a od niedawna uczę się gry w golfa. Niestety w ciągu ostatnich dwóch lat, w związku z moim wiekiem i charakterystycznymi dla niego procesami fizjologicznymi na moim brzuchu pojawiły się rozstępy. Nie wiem, jak to możliwe, ale po miesiącu używania kremu straciłam ok. 2 cm w obwodzie".
Patricia, 35 lat, mężatka, troje dzieci: „Trzy ciąże pozostawiły widoczne konsekwencje, w postaci obwisłości w okolicach brzucha. Bardzo zależało mi na pozbyciu się tych zmian. Idzie całkiem nieźle, ale trudno powiedzieć, czy to wynik działania kremu, czy tego, że jako matka trojga dzieci rzadko mam okazję usiąść i odpocząć.”
Razem kobietom testującym tańszy krem ubyło w obwodzie ok. 10 cm. Natomiast tym, które wcierały w siebie droższy specyfik (ok. 575 zł za tubkę 300 ml), ubyło tylko 2 cm. Zatem lepsze wyniki osiągnęły panie stosujące tańszy specyfik.
Philippa, 46 lat, nauczycielka, matka trójki dzieci: „Po stosowaniu kremu przez ostatnie kilka tygodni, moja skóra faktycznie zrobiła się miękka, ale straciłam tylko około 2 cm. Nie wiem, czy to dzięki kremowi, ale nawet jeśli – to i tak niewiele.” Z kolei 39-letnia Tanya, która ma troje dzieci, nie tylko nie zauważyła zmniejszenia odwodu, a wręcz przeciwnie – przytyła 4 cm! „Muszę przyznać, że nie używałam kremu codziennie. Opiekuję się obecnie czternastomiesięczną córeczką, poza tym mam jeszcze dwoje dzieci w wieku 6 i 7 lat i zdarza się, że nie mam czasu na cokolwiek innego. Niemniej nie sądzę, żeby nieregularne używanie kremu doprowadziło do zwiększenia obwodu mojego brzucha o 4 cm!”
Jeśli coś odchudza, to masaż, a nie sam krem
Brak drastycznej różnicy w rezultatach obu grup nie dziwi doktora Davida Ashtona, dyrektora medycznego w Healthier Weight Centres. - Nie istnieją żadne dowody na to, że krem mógłby rozpuścić tłuszcz i pomóc się go pozbyć. Ten test (pomimo, że nie spełnia wielu naukowych standardów) pokazuje, że te drogie specyfiki nie działają tak, jak opisują to ich producenci - podsumował specjalista.
Doktor John Ashworth, główny konsultant dermatologiczny w Warrington NHS Trust, potwierdza: „Jeśli cokolwiek mogło być skuteczne podczas tej kuracji, to sam akt masażu skóry. Masaż może przełamać włóknistą tkankę, pod którą znajduje się tłuszcz i w konsekwencji doprowadzić do jego rozrzedzenia. To, jakiego kremu się używa, ma najmniejsze znaczenie.” Regularny masaż stymuluje gruczoły limfatyczne, co skutkuje pozbywaniem się przez nie nadmiaru tłuszczu, a to również może mieć wpływ na efekt odchudzający.
Na podst. Daily Mail Agnieszka Majewska (am/mtr), kobieta.wp.pl