Blisko ludzi"Lepiej postękać niż porozmawiać". Udawanie orgazmu to błędne koło

"Lepiej postękać niż porozmawiać". Udawanie orgazmu to błędne koło

Udawanie orgazmu to błędne koło
Udawanie orgazmu to błędne koło
Źródło zdjęć: © Getty Images | Nattakorn Maneerat / EyeEm
16.09.2022 10:33, aktualizacja: 16.09.2022 11:42

– Mężczyzna, który zawiódł w łóżku, będzie wymagał od nas pracy emocjonalnej znacznie wykraczającej poza udawanie orgazmu. Prosty rachunek ekonomiczny wskazuje nam drogę na skróty: lepiej chwilę postękać niż uczciwie porozmawiać. A efekty takiej rozmowy mogłyby być zdumiewające – mówi edukatorka seksualna Weronika Jóźwiak.

Czy udajecie orgazmy? "Nie, w życiu, absolutnie, nie muszę, to bez sensu, nigdy nie udawałam, głupota, po co, finał nie jest najważniejszy". To najczęstsze wypowiedzi z forów dyskusyjnych, które przeczą wynikom badań. Według uczonych z Uniwersytetu Kansas, cytowanych przez magazyn "Journal of Sex Research", orgazm udaje 68 proc. kobiet.

Podobne wnioski płyną z badań, których wyniki opublikowano w "Archives of Sexual Behaviour" – tu statystyki są zbliżone, bo orgazm ma udawać 60–70 proc. kobiet. – Kobiety udają orgazmy i robią to dość często. Różne badania i niektóre ankiety pokazują że od 40 do 70 proc. kobiet udaje orgazmy regularnie – potwierdza Weronika Jóźwiak, edukatorka seksualna z Fundacji Nowoczesnej Edukacji SPUNK.

Dlaczego to robimy?

Niełatwo znaleźć kobietę, która przyzna się, że udawała w łóżku. – Mnie zdarzyło się raz w życiu – mówi Magda (imiona bohaterek zmieniłam). – Nie szło nam z chłopakiem i chciałam mieć to już za sobą. Wiem, że nie powinnam oszukiwać, ale to przyśpieszyło finał, a on był zadowolony.

"Ja kiedyś udawałam z moim byłym. Nie było mi z nim dobrze w łóżku, a on ciągle wypytywał w czasie stosunku: "I jak tam? I jak tam?". Jak to mnie rozpraszało. Potem udawałam, że mam orgazm i był święty spokój. Zresztą później trafiłam na normalnych facetów w "tych" sprawach" – pisze jedna z internautek.

Rzeczywiście presja to jeden z argumentów, który wymieniają badacze. Odczuwają ją mężczyźni: uważają, że powinni zadowolić partnerkę w każdych okolicznościach, a seks bez orgazmu kobiety porównywalnego do trzęsienia ziemi należy uznać za nieudany. Presję odczuwają też kobiety – potwierdziły to badania naukowców Uniwersytetu Kansas. Chcą dowartościować i zadowolić swoich partnerów. Poza tym czują presję, że powinny cieszyć się seksem i szczytować bez względu na okoliczności.

– Orgazmy udajemy z wielu powodów – mówi Weronika Jóźwiak. – Chcemy dobrze wypaść, chcemy skończyć seks, nie umiemy dojść z mężczyzną, ale najważniejszy wydaje się ten jeden powód. Wolontaryjnie i niemal automatycznie zaciągamy się do pracy przy ochronie męskiego ego. Mężczyzna, który zawiódł w łóżku, będzie wymagał od nas pracy emocjonalnej znacznie wykraczającej poza udawanie orgazmu.

"Chciał podbudować własne ego"

Tak naprawdę motywacji do teatralnych zachowań w sypialni jest mnóstwo. – Zdarzało mi się oszukiwać w łóżku byłych partnerów, to było dawno temu i dopiero zaczynałam. Kogoś nie chciałam zranić, ktoś inny też dopiero zaczynał - chciałam go w ten sposób dowartościować i zdopingować, no i zdarzyło mi się udawać, żeby kogoś nie stracić – wymienia Iwona.

"Po wielu rozmowach z koleżankami doszłam do wniosku, że wiele z nas udaje orgazm, aby uszczęśliwić swoich facetów. Ja nigdy tego nie robiłam, nie wiem, czy żałować, bo mój mąż znalazł sobie kochankę, niejedną, i gdy sprawa wyszła na jaw, wykrzyczał mi, że nie miewam orgazmów. Wtedy było mi przykro, ale dziś wiem, że to z nim jest coś nie tak, skoro tylko to było najważniejsze. Jest facetem udającym macho, a w środku mały zakompleksiony człowieczek. Te orgazmy były mu bardziej potrzebne niż mnie, chciał podbudować własne ego" – wyznaje kolejna z internautek.

Najnowsze badania opublikowane w tym roku w magazynie "Social Psychological and Personality Science" wykazały, że kobiety, które uważają swoich mężczyzn za niepewnych siebie, w sypialni też czują się niepewnie. Skutek? Zbliżenie jest dla tych kobiet mniej satysfakcjonujące, orgazmy są rzadsze, więc udawanie staje się częstsze. Niektóre kobiety udawały, żeby nie zachwiać poczuciem męskości u partnera. Na tym nie koniec. Z tych samych badań wynika, że – co ciekawe – kobiety zarabiające więcej od mężczyzn udają orgazm… dwukrotnie częściej. Wynika to z poczucia winy: kobiety słabsze zarobki swoich partnerów (i ich związaną z tym niższą samoocenę) próbują wynagrodzić im w łóżku.

Dojść… do porozumienia

Udawanie orgazmów to jednak błędne koło. – Prosty rachunek ekonomiczny wskazuje nam drogę na skróty: lepiej chwilę postękać niż uczciwie porozmawiać. A efekty takiej rozmowy mogłyby być zdumiewające – zapewnia edukatorka seksualna Weronika Jóźwiak.

I wyjaśnia: – Może nie każdy nasz partner wie, że kobieca przyjemność zaczyna się i kończy na łechtaczce? A łechtaczka zaczyna się tam, gdzie każdy widzi, ale kończy znacznie głębiej, we wnętrzu ciała, oplatając dwoma grubymi odnogami ujście pochwy. Najwrażliwszy jest jednak jej koniuszek schowany pod kapturkiem (napletkiem) skóry. Choć jest oczywiście możliwe szczytowanie poprzez stymulację tylko tych odnóg okalających ujście pochwy, znacznie prościej będzie to zrobić, koncentrując się na widocznej części. Po takim szczytowaniu można przejść do penetracji i wtedy kolejne orgazmy powinny być już dużo prostsze.

Według Weroniki Jóźwiak rozmowa jest kluczem do udanego seksu i nieudawanego szczytowania: – Zarówno ta "przed", kiedy dzielimy się fantazjami i ustalamy granice, jak i ta "w trakcie", kiedy kilka precyzyjnych wskazówek może nam zapewnić doznania prawdziwie kosmiczne.

Zdaniem ekspertki, pomocna jest także masturbacja. – Trudno wymagać od partnera, że będzie znał i rozumiał nasze ciało, gdy dla nas samych jest ono tajemnicą – zauważa Jóźwiak, nie ukrywając, że natura jest bezwzględna i wyposażyła nas w genitalia, które w trakcie seksu penetracyjnego faworyzują męską przyjemność.

Ale z badań wynika, że mężczyźni też udają orgazmy, choć rzadziej niż kobiety (ok. 20 proc.). Robią to z podobnych powodów. – Rozwiązaniem niech będzie rosnąca kultura życia seksualnego, która skłoni nas do większej otwartości, edukacji, ćwiczeń i zaangażowania we wspólną przyjemność – radzi edukatorka seksualna. – Zamiast odgrywać filmowe sceny seksu i dopasowywać się do czyichś wyobrażeń, bierzmy przyjemność we własne ręce i to dosłownie: będąc kobietą, warto sobie w czasie seksu pomóc dłonią.

I jeszcze ciekawostka: jak mówi Weronika Jóźwiak, kobiety w związkach z kobietami osiągają orgazmy trzy razy na cztery, kiedy uprawiają seks.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (78)
Zobacz także