Plotki, fochy i nowe wyzwania
Nie europejskie tygodnie mody, lecz szturm na sklepy Target, gdzie zadebiutowała kolekcja Missoni, był wydarzeniem ostatnich dni w branży modowej. Takiego szału i zalewu ulic charakterystycznymi pasiakami dawno nie widziano. Poza tym: potencjalne zmiany kadrowe na wysokim szczeblu, Anny Wintour kciuk na dół oraz zmiany u Dolce&Gabbana.
Nie europejskie tygodnie mody, lecz szturm na sklepy Target, gdzie zadebiutowała kolekcja Missoni, był wydarzeniem ostatnich dni w branży modowej. Takiego szału i zalewu ulic charakterystycznymi pasiakami dawno nie widziano. Poza tym: potencjalne zmiany kadrowe na wysokim szczeblu, Anny Wintour kciuk na dół oraz zmiany u Dolce&Gabbana.
Jak silna może okazać się mała plotka i jak intensywne może być niewielkie nieporozumienie słowne, przekonano się w zeszłym tygodniu. Ni stąd, ni zowąd gruchnęła wiadomość, że Raf Simons ma zająć miejsce Stefano Pilati u Yves Saint Laurent. Wzmianka pojawiła się po raz pierwszy na Twitterze, jako news sprokurowany przez dziennikarkę International Herald Tribune. Ta z kolei usłyszała ponoć ową rewelację od znanej krytyczki modowej - Suzy Menkes. Plotkę rozkolportowali dalej w świat słynni blogerzy modowi i w ciągu kilku chwil informacją żyła cała branża. Głuchy telefon dotyczący zmian w YSL zakończył się wraz z oficjalną wiadomością z domu mody, że Pilati pracuje nad następną kolekcją dla marki i ma się dobrze. A Suzy Menkes stwierdziła, że tylko gdybała, co by było, gdyby…
Skoro bomba z Simonsem, zamieniającym się miejscami z Pilati u YSL nie wypaliła, to może chociaż Erdem zajmie się projektowaniem dla Diora? Dziennikarze modowi to silna kasta w branży i czasem miewają wizje większe niż projektanci mody. Słynnemu modowemu felietoniście, Colinowi McDowellowi, tak spodobała się najnowsza kolekcja Erdema Moralioglu, że zaczął swoją prywatną krucjatę o wyniesienie tureckiego projektanta do rangi kreatywnego u Diora. Pomysł McDowella w formie listu do Sidneya Toledano (dyrektora zarządzającego Diora) opublikowało na swojej stronie internetowej brytyjskie Vogue i wszyscy zaczęli zachwycać się tym wyborem. Jeśli Erdem rzeczywiście dostąpi zaszczytu przejęcia pałeczki po Galliano, okaże się, że dziennikarze modowi, mają więcej władzy, niż się powszechnie sądzi.
Anna Wintour to nie tylko papieżyca branży modowej. Wintour jest kimś w rodzaju cezara, a kciuk (w górę lub w dół) zastępują jej kąciki ust, wędrujące w górę lub w dół. Tym razem żelazna lady z Vogue’a postanowiła powiedzieć, co myśli o premierze Włoch, Silvio Berlusconi. WWD przedrukowało wywiad z La Repubblica‘s z Wintour, goszczącą właśnie na mediolańskim tygodniu mody. Co ciekawe wywiad we włoskim dzienniku pojawił się w dziale politycznym gazety. Anna, na ogół dość stonowana w wypowiedziach dla mediów, tym razem wypaliła z grubej rury: „Jestem zniesmaczona. Nie mam słów. Jestem zniesmaczona i zażenowana. Jak Włochy mogą tolerować Silvio Berlusconi i jego stada dziewczyn?” Jak widać, nie wszystko, co włoskie, jest wg Anny Wintour godne uznania.
Jeśli mowa o Włoszech, trzeba wspomnieć o decyzji teamu Dolce&Gabbana. Panowie zdecydowali, że kończą z młodzieżową linią marki D&G. Powód – chcą dążyć ku większemu wyrafinowaniu i byciu glamour oraz uosabiać się z najlepszymi latami domu mody Chanel. W wywiadzie dla Women’s Wear Daily projektanci stwierdzają: „My nie zamykamy, my otwieramy się na nowe możliwości, nową jakość, nowe inspiracje i przede wszystkim nową markę. Jesteśmy niezależni, mamy swoją firmę, przed nikim nie musimy się tłumaczyć. Może w przeszłości robiliśmy błędy, ale teraz czujemy, że to dobra decyzja”. Czyli nie arrivaderci, a benvenuto!
(alp/pho)