Seks z ogłoszenia
Seks od zawsze był biznesem nieco ryzykownym, ale dochodowym, w którym chętnych na skorzystanie z usługi nie brakowało. Wiele dziewcząt przyjeżdzających do pracy waha się, czy wstąpić na drogę prostytucji...
"Francuz w gumce funtów 30"... "Za godz. bierzemy Ł60. Usługa obejmuje zbliżenie intymne i francuza z zabezpieczeniem. Cała noc od 23.00 do 6.00 - Ł300. Za dojazd ty pokrywasz koszty. Jeśli masz ochotę przyjechać z kolegą i zostać całą noc, możemy pójść ci na rękę i wtedy zapłacicie nie Ł600, a Ł500. Po trzech godzinach jest upust. Jeśli masz ochotę być pierwszym klientem, to zapraszam o 12 w południe. Panie mają od 23 do 25 lat. Muszę kończyć, bo mam już 5 innych telefonów. Zapraszamy do naszej agencji towarzyskiej..."
Anglia: nowy ląd, nowe środowisko, znajomi, dla większości odcięcie od pępowiny rodziny i w końcu wielka szansa na zarobienie pieniędzy i realizacja marzeń. W Polsce krążą niemal legendy o możliwościach, jakie niosą Wyspy, według których tylko wybitnie niezaradni nie znajdują pracy. Każdy chce wrócić do kraju z tarczą, a nie na tarczy, bo ciężko być przegranym w gronie tych, którzy nazywają siebie wygranymi.
Sposobów na sukces jest wiele: można szkolić język, podnosić kwalifikacje, można pracować na kilka etatów, ale można też... podać ogłoszenie do gazety w dziale "usługi", ewentualnie "towarzyskie".
"Atrakcyjne szukają sponsora!"
Wszystko to już było na stronach polonijnych gazet czy stronach internetowych, łącznie z „Ekskluzywnym Klubem Onanistów", który poszukiwał dziewczyn do wykonywania egzekucji na nielojalnych członkach.
Seks od zawsze był biznesem nieco ryzykownym, ale dochodowym, w którym chętnych na skorzystanie z usługi nie brakowało. W obecnych czasach ryzyko jest coraz mniejsze, bo zaczyna się powolny etap legalizacji prostytucji jako zawodu, a same zainteresowane podchodzą do fachu normalnie i profesjonalnie.
Rozmowa z agencją towarzyską nie różni się znacznie od tych, które prowadzimy z operatorem sieci telefonicznej, zamawiając nową taryfę czy umawiając wizytę w salonie kosmetycznym. Jak w każdej firmie, jest jasno określony zakres usług i cennik, obowiązują prawa konkurencji i związanej z nią promocji. Klient może liczyć na upust albo godzinkę gratis. Wszystko profesjonalnie, konkretnie i na temat.
"Przyjechałam, szukam pracy"
O pracę w samym Londynie coraz trudniej, potrzebne jest doświadczenie, dobra znajomość języka, a konkurencja wciąż napływa. Średnie wynagrodzenie Polaków zatrudnionych legalnie i "na czarno" wynosi ok. Ł5, ilość przepracowanych godzin od 8-12, 6 dni w tygodniu.
Rynek uciech erotycznych rządzi się jednak własnymi prawami, obowiązują inne stawki, zasady - i o pracę wcale nie jest aż tak trudno, wystarczy zadzwonić do jednej z agencji:
"Tak, zatrudnienie u nas jest możliwe. Ile masz lat? 25. Świetnie. Pracujemy od 12 do 24, za godzinę dostajesz Ł30, za pół Ł20. Dziennie możesz zarobić od Ł60 do Ł200 w zależności od ilości klientów. Wyglądem się nie martw, mamy u siebie i szczupłe dziewczyny, i przy kości też. Bieliznę i ubranie kupujesz za własne pieniądze - i to twoja działka.
Jeśli chodzi o zabezpieczenie, to każda z nas zrzuca się tygodniowo po Ł10 na prezerwatywy i bierzemy je później ze wspólnej puli. Mamy 4 dziewczyny, ale żadna z nas nie robi anala, jeśli ty tak, tym lepiej. Istniejemy od kwietnia, mamy ochronę, nie ma się czym martwić, policją też."
Na "dobry" początek
Wiele dziewczyn przyjeżdża, szuka dobrze płatnej pracy, waha się, czy wstąpić na drogę prostytucji i na początek wybiera różnego rodzaju agencje masażu, które z otwartymi rękoma przyjmują miłe, zainteresowane, niekoniecznie mające cokolwiek wspólnego z umiejętnością masażu dziewczyny. To one mają możliwość doboru klientów, to one w większości zajść w prywatnym pokoju mają decydować, jak daleko się posuną.
"Nasze usługi to coś podobnego do agencji masażu, ale to nie są usługi seksualne, no chyba że jest pani tak bezpruderyjna? Zresztą chyba niewiele dziewczyn jest. Głównie pracujemy z mężczyznami pochodzenia arabskiego, czasem z Anglikami. Stawka Ł 40-50 za godzinę. Z reguły pracujemy wieczorami. Masujemy albo u nas w mieszkaniu, albo jeździmy do klienta.
Jeśli ma pani ochotę na seks w pracy, to ja już się do tego nie wtrącam. Nasza agencja istnieje od 2 lat i zatrudnia cztery dziewczyny. Wymagania są proste, chodzi o to, żeby to były ładne dziewczyny z angielskim komunikatywnym, bo wypada z klientem choć kilka zdań zamienić, trzeba się uśmiechać i szczebiotać. Masujemy tylko plecy i to z przodu. Dziewczyny mają stałych klientów. Od każdych zarobionych pieniędzy biorę dla siebie Ł10, a jeśli klient płaci extra, to potrącam z tego 20% sumy" - agencja masażu z siedzibą na Acton Town.
Agencje "bezpruderyjnych"
Wbrew przypuszczeniom właścicielki agencji masażu, chętnych do seksu za pieniądze jest wystarczająco dużo, żeby zapewnić sprawne funkcjonowanie agencji towarzyskich. Panie zatrudnione w agencjach reklamujących się w polonijnej prasie swoich klientów prowadzą jak na scenie z filmu do pokoiku na piętrze albo wraz z opiekunem udają się do domu składającego zamówienie. Telefon zawsze odbiera bardzo miła, ale ważąca słowa pani. Zarobki w agencji są zróżnicowane w zależności od ilości obsłużonych panów i oferowanych im usług, ale wynagrodzenie dziewczyn nie obejmuje w całości pieniędzy, które dostają od klienta. Mimo to kandydatek na pracownice nie brakuje.
PRACA ZA SEKS CZY SEKS W PRACY?
"Za godzinę usługi bierzemy Ł50, szósta godzina gratis, cała noc - Ł300. Jeśli życzysz sobie jakieś urozmaicenia, to trzeba za nie dodatkowo zapłacić. Jeśli dziewczyna ma ciebie odwiedzić w domu, to płacisz odpowiednią stawkę za dojazd w zależności od kilometrów. Mamy do dyspozycji cztery panie, tylko Polki. Kolor czy rasa klienta są dla dziewczyn bez znaczenia, dla mnie możesz być nawet zielony, jeśli tylko zapłacisz. Dziewczyny mają już doświadczenie z Polski, więc na pewno nie pożałujesz" - agencja towarzyska nr 1.
"Zatrudniamy trzy dziewczyny z doświadczeniem, bo robiły to już w Polsce. W Londynie są ponad rok i znają język w stopniu podstawowym. Za godzinę Ł60, noc od Ł300-400. O legalność nie ma się co martwić, bo to już nasza sprawa. Z dziewczyną przyjeżdża opiekun, który czeka przed drzwiami; jak chcesz, żeby pojechał, to umawiasz się z nim i dajesz w rękę. Policji zawsze możesz powiedzieć, że to twoja dziewczyna" - agencja towarzyska nr 3 z siedzibą na Greenford, telefon w sprawie zamówienia...
Własny biznes
Dziewczyny, które czują się na siłach i nie chcą dzielić się pieniędzmi, rozkręcają własny interes. Dają indywidualne ogłoszenia do prasy, przyjmują we własnym pokoju, a za opiekuna czekającego za drzwiami mają współlokatorkę. Niektóre z nich zajmują się prostytucją profesjonalnie, mają stałych klientów i godziny pracy przed sobą.
- Zajmowałam się już w tym w Polsce i to moja jedyna praca. Prywatnie klientów przyjmuję tylko w ciągu tygodnia, bo w weekendy pracuję w innym miejscu i nie chcę im konkurencji robić. O dogodne waruki nie ma się co martwić, nikt nam nie będzie przeszkadzał, bo chłopak właśnie wczoraj do Polski wyjechał...
U mnie seks jest bez prezerwatyw, bo uważam, że tylko ten mężczyzna, który coś ukrywa, np. chorobę, chce wkładać gumkę. Zdrowi i nie mający nic na sumieniu chcą bez zabezpieczeń. Często przyjmuję dziennie tylko jednego klienta, może nawet przyjść ze swoją dziewczyną, mnie to nie przeszkadza - opowiada Sandra.
Inne traktują seksbiznes jako sposób na dorobienie do pensji sprzedawczyni czy kelnerki.
Maria Magdalena
Powodów prostytucji jest wiele. Czasem jest to po prostu tylko zmiana kraju, w którym wykonuje się fach, a czasem zmusza sytuacja materialna, poczucie bezradności i pewnie trochę wstyd przed rodziną w Polsce.
- Mam 36 lat i robię to, bo straciłam pracę, nie mogłam dostać Insurance i nie miałam środków do życia. Złożyłam nawet podanie w inne miejsce i czekam na odpowiedź, ale nadal cisza. Moimi klientami są głównie Polacy. Kiedyś odwiedził mnie Hindus, bardzo mnie zaskoczył swoją uprzejmością. Ostatnio miałam kilka dni wolnego, ale znowu trzeba wracać do pracy - wzdycha "Szukająca sponsora".
PRACA ZA SEKS CZY SEKS W PRACY?
Dzięki prostytucji dziewczyny planują "odbić" się finansowo, żeby później w Polsce zacząć nowe życie i zrealizować marzenia.
- Mam 20 lat i ze znalezieniem pracy raczej nie miałabym problemu, bo znam bardzo dobrze angielski. Polacy tutaj pracują za śmieszne pieniądze np. jakieś Ł4 za godzinę i tylko psują rynek. Ja w tym samym czasie mogę zarobić Ł60 i w miarę zaspokoić moje potrzeby finansowe. Jestem feministką, nienawidzę facetów, czuję do nich wstręt, ale robiąc to, co robię, mogę z nich w ten sposób czerpać. Nigdy nie będę miała męża - dzieci owszem, ale męża nie.
Jak się tylko dorobię, wracam do kraju na studia, tymczasem zapiszę się na jakiś kierunek na miejscu. Jestem wierząca, w Polsce nawet systematycznie chodziłam do kościoła. To, co robię, to zawód jak inne, nawet w Biblii były takie jak ja, np. Maria Magdalena, i świętymi zostawały. W przyszłości nikt nie będzie wiedział, jak zarobiłam pieniądze, a ja będę mogła pozwolić sobie na wszystko. Mam swoich stałych klientów, biorę od nich Ł60 za godzinę, Ł300 za noc, Ł20 bez gumki, Ł30 z finałem, anal Ł100. Jestem rasistką, obcokrajowcy za godzinę płacą podwójnie: Ł120"- zwierza się Ania, która przyjmuje na North Finchley.
Mężczyzną być…
Kobiety, które dają do gazety ogłoszenie o wyzywającej treści, wiedzą, czego chcą i jak to osiągnąć. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z panami: ci reklamują się w prasie bardzo odważnie: "dam ci maksimum przyjemności", "dla ciebie wszystko" czy "spełnię twoje marzenia", ale w kontakcie ze zdecydowaną klientką do końca nie wiedzą, z jakiego powodu ogłoszenie umieścili.
Związki rozpoczęte jeszcze w Polsce zwykle kończyły się wraz z wyjazdem jednego z partnerów i okazało się, że panom zdecydowanie trudniej znieść "samotność w wielkim mieście". Stąd wziął się - bardziej czy mniej udany - pomysł kontrowersyjnego ogłoszenia w prasie, na tak zwanego "lepa", bo skoro kobieta na tyle odważna, że chętna na seks z obcym mężczyzną, to i na spotkanie jest szansa.
Inną kategorię stanowią ci panowie, którzy podając ogłoszenie do gazety, liczą na przygodę i łatwy seks bez zobowiązań i wcześniejszych ceregieli. Nie chcą pieniędzy, a jedynie kogoś na "samotne wieczory".
- Jeżeli masaż to nie tylko masaż, wszystko zależy od ciebie: jak, gdzie, ile - ale niekoniecznie mówimy o pieniądzach. Jest dużo możliwości: można zacząć od masażu, skończyć masażem lub nie poprzestać na masażu. Nie biorę za nocki, zajmuję się masażem, a co dalej - będzie to już zależeć do nas. Oficjalnie zajmuję się tym 4 miesiące, nieoficjalnie ok. 3 lata, bo zaczynałem w Polsce. Granica wieku kobiety to 45 lat.
PRACA ZA SEKS CZY SEKS W PRACY?
Nie ma możliwości dobrze wymasować 50-latkę, jeśli kobieta ma 40 lat i jest w dobrym stanie, to jest jeszcze nadzieja, ale jeśli jest zmęczona życiem i po piątce dzieci - to nic z tego nie będzie. Na sponsoring się nie zgadzam, bo to nie w moim stylu - twierdzi wykonawca masażu relaksacyjnego...
Toyboye
Ostatnia kategoria - to toyboye, czyli zabawki w rękach rozkapryszonych seksualnie pań, utrzymywani przez nie i wystawiający rachunek o poranku:
- Robię to, bo lubię, sprawia mi to swego rodzaju przyjemność. Biorę od kobiety Ł60 plus dodatkowe pieniądze za dojazd powyżej 40 mil. Co się będzie działo, zależy tylko od klientki. Najczęściej dzwonią panie ok. 28-30 lat, ale jeśli zadzwoniłaby 45-letnia mężatka, to też nie mam nic przeciwko. Obecnie mam kilka klientek, nie będę mówił ile, bo kobiety bywają zazdrosne, częściowo to Polki, a częściowo Angielki.
Kobiety do mnie docierają na zasadzie "jedna pani powiedziała drugiej". Przyjmuję w weekend, bo poza tym mam jeszcze normalną pracę w pubie - opowiada Toyboy.
Seks coraz częściej staje się towarem jednym z wielu, biznesem, w którym coraz pewniej czują się Polacy i Polki przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii. Reklamują go media, obowiązują prawa konkurencji.
Teraz panowie w promocji otrzymują trzecią godzinę gratis, a za jakiś czas prostytutka wręczać będzie na zakończenie misia, breloczek albo szklankę, których uzbierać można sześć do kompletu...